[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Simeon Lee zabawiał się, rozdrapując tę starą ranę. A było to& bardzo niebezpieczne&
Czy pani chce mi powiedzieć, madame, że mąż pani zamordował swojego ojca?
Chcę panu powiedzieć, że on to naprawdę mógł zrobić& I równocześnie informuję, że tego
nie uczynił! Gdy mordowano Simeona Lee, jego syn grał marsza żałobnego. W sercu miał pragnienie,
by ojca zabić. Spływało mu po palcach na klawiaturę i gasło wraz z dzwiękami muzyki. Taka jest
prawda.
Poirot milczał przez dłuższą chwilę, a potem zapytał:
A jaki jest pani werdykt, madame, w tej sprawie sprzed lat?
Mówi pan o śmierci żony Simeona Lee?
Tak.
%7łycie nauczyło mnie, by w żadnej sprawie nie sądzić po pozorach. Wydawałoby się, że za
wszystko winę ponosi Simeon Lee, który traktował żonę haniebnie. Wiem jednak, że jest rodzaj
uległości, predyspozycja do cierpiętnictwa, która w mężczyznach pewnego typu wyzwala najgorsze
instynkty. Myślę, że Simeon Lee szanowałby, a może nawet podziwiał kogoś odważnego, z silnym
charakterem. Azy i potulność żony tylko go złościły.
Pani mąż powiedział wczoraj wieczorem o swojej matce, że ona nigdy się nie skarżyła. Czy
to prawda?
Oczywiście, że nie! Bez przerwy wylewała żale przy Davidzie. Cały ciężar swojego
cierpienia złożyła na wątłe barki syna. On był jeszcze o wiele za młody, by to wszystko udzwignąć!
Poirot patrzył na nią zamyślony. Zarumieniła się pod tym spojrzeniem i przygryzła wargę.
Rozumiem.
Co pan rozumie?
Domyślam się, że musiała pani być matką dla swojego męża, a wolałaby być tylko żoną.
Hilda odwróciła się.
W tym momencie z domu wyszedł David i skierował się ku nim.
Hildo, czyż to nie wspaniały dzień? Pogoda całkiem wiosenna powiedział, podchodząc.
Głowę miał odrzuconą do tyłu, na czoło spadał mu kosmyk jasnych włosów, pobłyskiwały
niebieskie oczy. Wyglądał zdumiewająco młodo, jak chłopiec. Zdawał się promieniować
młodzieńczą beztroską.
Chodzmy nad staw, Hildo namawiał.
Uśmiechnęła się, wsunęła mu rękę pod ramię. Gdy odchodzili, odwróciła się i rzuciła
Poirotowi szybkie spojrzenie. Troska była w tych oczach czy strach, zastanawiał się detektyw.
Herkules Poirot przechadzał się niespiesznym krokiem wzdłuż tarasu.
Zawsze uważałem się za ojca spowiednika. A ponieważ kobiety chodzą do spowiedzi
częściej niż mężczyzni, mam tego ranka kolejkę pań. Ciekawe, która następna?
Gdy zbliżył się ku końcowi tarasu, znał już odpowiedz na to pytanie. Pojawiła się tam Lydia
Lee.
IV
Dzień dobry, panie Poirot. Tressilian powiedział mi, że jest pan tutaj z Harrym, cieszę się
wszakże, spotykając pana samego. Mąż chciał się z panem widzieć, ale boi się tej rozmowy.
Ach tak? Czy powinienem pójść do niego teraz?
Może trochę pózniej. Nie spał całą noc, aż nad ranem dałam mu nalewkę nasenną. Nie
chciałabym go teraz budzić.
Oczywiście, rozumiem. Bardzo dobrze pani zrobiła.
Zauważyłem wczoraj, że to był dla niego ogromny wstrząs.
Widzi pan, panie Poirot, on naprawdę kochał ojca jak nikt inny.
Tak, wiem.
Czy pan albo inspektor macie jakieś podejrzenia co do sprawcy tej zbrodni?
Wiemy już z dość dużą dozą pewności, kto jej nie popełnił.
To naprawdę koszmarne, nie mogę uwierzyć, że to prawda! A co z Horburym? Naprawdę
był w kinie, tak jak mówił?
Tak, madame, jego wyjaśnienia potwierdziły się. Mówił prawdę.
Lydia zatrzymała się i skubnęła gałązkę cisu. Lekko przybladła.
Ale to straszne. Wobec tego pozostaje już tylko& rodzina!
Właśnie.
Panie Poirot, ja nie mogę w to uwierzyć!
Madame, już pani w to wierzy!
Chciała zaprotestować, ale tylko uśmiechnęła się smutnawo.
Hipokrytka ze mnie!
Jeśli jednak będzie pani szczera, przyzna pani, że nie ma w tym nic zaskakującego. Nie
dziwi mnie, że to ktoś z najbliższej rodziny zamordował pani teścia.
Och, jak można mówić takie straszne rzeczy, panie Poirot!
A pani teść nie był strasznym człowiekiem?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]