[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tym bardziej by mnie znienawidził?
Lucas skinął na Daniela, żeby podszedł do niego, Connora i
Rafe'a. Domyśliłam się, że zamierzał wysłać ich na patrol.
- Może pogadamy pózniej - rzucił Daniel. Skinęłam głową.
- Chętnie.
Kiedy odszedł, przyszło mi do głowy, że może powinnam go
przedstawić jakiejś nowicjuszce albo coś. Był tutaj nowy i dobrze
by było, gdyby pozyskał jeszcze jakichś przyjaciół oprócz mnie.
W holu wpadłam na Kaylę.
- Powiedz, czego chcieli od ciebie Starsi? - zapytała.
- Chcieli mnie odprawić.
- To znaczy? Miałabyś wrócić do Tarrant czy jak?
Tarrant było niewielkim miasteczkiem przycupniętym w
pobliżu wjazdu do parku narodowego. Większość z nas tam
dorastała.
- Nie, chodziło im o to, żebym udała się do jakiegoś innego
skupiska Zmiennokształtnych. Uważają, że może tam znajdę
przeznaczonego mi chłopaka.
Kayla otworzyła buzię.
- Mówisz poważnie?
- Tak. Do czego to podobne, żeby dziadkowie bawili się w
swatki?
- Może martwią się, żeby nasz gatunek nie wyginął?
Pokręciłam głową.
- Eee, tam. Ja myślę, że po prostu rozwiązali już swoją
codzienną porcję sudoku, zaczęli się nudzić i postanowili wetknąć
nos w cudze sprawy.
- Może troszczą się o ciebie.
Jej słowa sprawiły, że zawstydziłam się swoich niezbyt
życzliwych myśli i utyskiwań na to, że próbowali zastąpić Amora.
Od wczesnego dzieciństwa uczono nas szacunku dla Starszych. Ale
kto chciałby być swatany przez staruszków, którzy już zapomnieli,
jak to jest przeżywać pierwszą miłość?
Obejrzałam się przez ramię i zajrzałam do Sali Rady. Connor,
Lucas i Rafe byli pogrążeni w ożywionej dyskusji. Wszyscy trzej
byli prawdziwą śmietanką wśród Strażników Nocy. Ale to Connor
przyciągał moją uwagę, jak jeszcze nikt wcześniej. O czymkolwiek
rozmawiali, wzbudzało to w nim wielkie emocje. Jego oczy
płonęły. Marzyłam, żeby kiedyś tak zapłonęły na mój widok.
- Może chciałabyś gdzieś pójść i pogadać? - zapytała Kayla,
odciągając moją uwagę od Connora.
Spięłam się na samą myśl o kolejnych pytaniach.
- O czym?
- O takich tam. Dziewczyńskich sprawach. Wilczych
sprawach. Ciągle jeszcze przyzwyczajam się do tego nowego stylu
życia.
Dziewczyńskie sprawy były jeszcze do przejścia. Wilcze
sprawy... Nie wiedziałam, czy byłam w stanie o tym rozmawiać. W
końcu nie przeszłam jeszcze pierwszej przemiany.
- Idę pobiegać.
Mogła się wprosić na przebieżkę na czterech łapach, ale
nigdy nie widziałam, żeby uprawiała jogging. Zmarszczyła lekko
czoło.
- Czy teraz, kiedy możesz już się przemieniać, nadal musisz
pracować nad formą?
- Po prostu lubię biegać na dwóch nogach. Sprawia mi to
niesamowitą przyjemność.
Nie chciałam, żeby wierciła mi dziurę w brzuchu.
Domyślałam się, że nic nie mogło równać się z przyjemnością
doświadczaną podczas przemiany. Ruszyłam na górę. Byłam
wdzięczna, że za mną nie poszła. Szybko przebrałam się w szorty i
adidasy. Złapałam iPoda i po chwili byłam już na zewnątrz.
Biegłam zwykłym tempem i rozmyślałam o Connorze.
Powinnam była ująć jego dłoń. Uścisnąć ją. Dać mu do
zrozumienia, że mógł na mnie liczyć. Gdzie się podziała ta silna,
odważna Brittany, która przeciwstawiła się Starszym i
postanowiła samotnie stawić czoło księżycowi? Owszem, Connor
mógł nie być gotowy na związek, ale to nie znaczyło, że nie
przydałaby mu się przyjaciółka, która robiła coś więcej niż tylko
maślane oczy za każdym razem, kiedy tylko znalezli się w tym
samym pomieszczeniu.
Potem moje myśli popłynęły w stronę Bio - Chrome i
naszego planu rozprawienia się z nimi. Doktor Keane i jego syn,
Mason, chcieli odkryć, co sprawiało, że Zmiennokształtni się
przemieniali. Chcieli to powielić, stworzyć eliksir, dzięki któremu
Statyczni mieliby taką samą możliwość, nawet jeśli tylko
chwilową, jak również zdolność samoleczenia. W tym celu musieli
złapać jednego z nas. Nie mogliśmy biernie czekać. Nie mieliśmy
gwarancji, że ten, kogo poddadzą eksperymentom, ujdzie z
życiem. Ale co gorsza ujawnią nasze istnienie światu. Nawet jeśli
Kayla miała rację, że nadszedł już czas, żeby ludzie dowiedzieli się
o istnieniu Zmiennokształtnych, powinniśmy zrobić to po
[ Pobierz całość w formacie PDF ]