[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cienie, jego dobry nastrój nagle zmienił się w przy
gnębienie.
Wyciągnął z szafy torbę podróżną, wyjął z niej
opróżniony do połowy butelkę whisky i podniósł do ust.
Czując, jak palący alkohol spływa mu do gardła, usiadł
na brzegu łóżka i sięgnął niedbałym ruchem pod podusz
kÄ™.
Nagle zmarszczył się, skoczył na równe nogi i ściągnął
poduszkę z łóżka. Ale tracił czas na próżno. Parabellum
zniknęło.
9
______
Szybko sprawdził resztę swych rzeczy, ale nikt ich nie
I dotykał. Brakowało wyraznych śladów włamania, za
mek W drzwiach był nie naruszony.
Przez moment przyszło mu na myśl, żeby zapytać noc
nego recepcjonistę, ale porzucił tę myśl. Jeśli ten czło
wiek kogoś wpuścił do jego pokoju, to oczywiście
wszystkiemu zaprzeczy, a robienie sceny nie przyniosło
by niczego dobrego. Z osób, z którymi do tej chwili roz
mawiał, tylko dwie wiedziały, że ma broń. Jedną z nich
była Laura Faulkner, ule myśl, że mogłaby mieć z tym
cokolwiek wspólnego, uznał za absurdalną.
Zostawał więc Reggie Steele i w Shanie nagle wy
buchła zimna wściekłość. Siedział w pokoju jeszcze parę
chwil rozmyślając, wreszcie wstał, zgasił światło i wy
szedł, zamykajcie drzwi na klucz.
Gdy znalazł się na dole, nocny portier pochrapywał
fotelu. Cicho przeszedł obok niego i zanurzył się w noc.
Kiedy szedł wymarłymi ulicami, deszcz padał jak z ce
bra, mgła nadal ograniczała widoczność. Dotarł do klubu
Garland parÄ™ minut po pierwszej; na placu nadal par
kowały samochody. Wolnym krokiem przespacerował się
wzdłuż wejścia, aż odnalazł wąski zaułek, biegnący
wzdłuż boku budynku. Nagle spojrzenie jego padło na
coś, na widok czego stanął jak wryty. O parę stóp dalej
przy krawężniku stał zaparkowany wóz Laury Faulkner.
Najpierw pomyślał, że musiał się pomylić. Podszedł,
by z bliska przyjrzeć się samochodowi. Ciche warknięcie
spowodowało, że wycofał się w popłochu, doberman zaś
wysunął łeb przez na wpół uchylone okienko.
Stał gapiąc się na samochód, przez głowę przelatywały
mu setki myśli. A potem za plecami usłyszał odgłos
kroków i wesoły głos powiedział:
- Halo, przystojniaczku! Nie czekasz przypadkiem na
mnie?
Gdy się odwrócił, z zaułka wysunęła się Jenny Green.
W mdłym, żółtym świetle latarni ulicznej wyglądała na
bladą i wyczerpaną; pod oczami miała ciemne kręgi.
Kiedy podeszła bliżej, jej uśmiech znikł, a mina zmieniła
siÄ™ na chmurnÄ….
- Niezbyt dobrze wyglądasz - zauważyła. - Czy coś się
stało?
Zmusił się do uśmiechu.
- Tydzień w łóżku dobrze by mi zrobił i to wszystko.
A gdy już o tym mowa, ty także nie wyglądasz olśniewa
jÄ…co.
- Trzy przedstawienia wieczór w wieczór wystarczą,
by zostało mi tylko tyle energii, ile trzeba na dotarcie do
łóżka. - Westchnęła ciężko. - To doprawdy dość, by wy
bić dziewczynie z głowy myśl o zabawie.
- Mnie też jakoś nie wystarcza ostatnio czasu na zaba
wy - odparł uśmiechając się z wysiłkiem.
Podeszła bliżej i położyła mu dłoń na ręce. Gdy pod
niosła głowę, by spojrzeć mu w oczy, w jej wzroku widać
było zaniepokojenie.
- Jesteś w środku napięty jak sprężyna. Lepiej szybko
zacznij się odprężać, inaczej wpadniesz w kłopoty.
Popatrzył na nią z góry z uśmiechem.
- Dobre z ciebie dziecko, Jenny. Ale zostało mi bardzo
mało czasu na zrobienie tego, co mam zrobić.
Wykonała ruch, jak gdyby chciała się odwrócić, ale za
wahała się.
- Mieszkam ledwie o dwadzieścia minut spacerem -
powiedziała nieśmiało. - Parzę dobrą kawę.
Nim zdążył odpowiedzieć, otworzyły się boczne drzwi
klubu Garland i ktoś wyszedł do zaułka. Shane chwycił
dziewczynÄ™ za ramiÄ™ i popchnÄ…Å‚ w pobliskÄ… ciemnÄ… bra
mę. Zaczęła protestować, ale przyciągnął ją do siebie,
otoczywszy ręką ramiona. Zachichotała gardłowo i przy
lgnęła do niego całym swym młodym, miękkim ciałem.
- To się nazywa prawdziwy postęp - stwierdziła, ale
Shane łagodnie położył jej palec na ustach, bo z zaułka
wynurzyło się dwoje ludzi.
Patrzył rozpalonym wzrokiem, jak Laura Faulkner i
Steele przechodzÄ… przez jezdniÄ™ do jej samochodu. Za
trzymała się, wsuwając jedną rękę przez otwarte okno i
głaszcząc psa po pysku. Steele mówił coś do niej cichym
głosem. Zaśmiał się krótko i familiarnym gestem położył
dłoń na jej ręce. Wreszcie Laura wsiadła do wozu i odje
chała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]