[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To, co powiedział Rogan, było tak oczywiste, że Fletcher i Morgan na chwilę zapo-
mnieli języka w gębie. Tymczasem Rogan mówił nieubłaganie:
 Załóżmy, że się mylę. Powiedzmy, że strażnicy stracą głowę na widok wypadku
i nie zadzwonią do komendy. Wtedy pozostaje jeszcze problem przeładunku na stacji
w Rigg. Co się stanie, gdy samochód nie zjawi się o umówionej godzinie? Sami mówili-
ście, że każdy pociąg pocztowy ma radiotelefon. Pierwsza rzecz, jaką zrobi strażnik po-
ciągu po przybyciu na stację, to zawiadomi władze, że samochód się nie zjawił. W ciągu
paru minut postawią na nogi policję w całym hrabstwie. Mają przygotowane szczegó-
łowe plany operacyjne na taką okazję, niech was o to głowa nie boli.
Hanna wybuchnęła głębokim, gardłowym śmiechem, na co Fletcher, odwróciwszy
się do niej, warknął:
 Trzymaj buzię na kłódkę!
Morgan położył mu rękę na ramieniu i pokręcił głową.
 Nie, Jesse, on ma rację. Wszystko, co mówi, cholernie trzyma się kupy.
Tu Morgan spojrzał przeciągle na Rogana; w półmroku jego ciemne oczy tworzyły
dwie czarne plamy.
 Ma pan coś lepszego?
 Zawsze znajdzie się coś lepszego, trzeba tylko poszukać  odparł Rogan.  Oba-
dam sprawę jutro rano.
W tej chwili przez bramę wjechała stara ciężarówka o wysokich drewnianych bur-
tach, taka, jakich używa się do przewożenia bydła. Otarła się wgniecionym bokiem
o kamienny słupek i podskakując na kocich łbach, przejechała przez podwórko, zatrzy-
mując się dosłownie pół metra przed ścianą domu. Drzwiczki odskoczyły i z szofer-
ki wysiadł, a właściwie wypadł stary, niewysoki człeczyna. Zataczając się przeszedł pod
oknem, a Morgan pokręcił głową z dezaprobatą.
 Nie przepuści żadnemu pijakowi w Ambleside. Strzępi język po próżnicy i wyrzu-
48
ca pieniądze w błoto.
 To nie pański interes!  odparowała Hanna czerwona jak burak.
W tej chwili w sieni trzasnęły drzwi i Paddy Costello zaintonował donośnym, czy-
stym głosem:
,,Niech Bóg chroni Irlandię!  wołali bohaterzy,
 Niech Bóg chroni Irlandię!  lajmy wszyscy wraz.
Czy zginąć na szafocie, czy w boju paść 
%7łycie swe za Irlandię oddać rad każdy z nas.
Po chwili stanął w progu z pijackim uśmiechem na obrzękłej twarzy.
 Niech Bóg ma was wszystkich w opiece  wybełkotał.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza, którą przerwał wreszcie spokojny głos Se-
ana:
 Niech Bóg ma pana w opiece.
Stary otworzył usta ze zdumienia i utkwił zatroskany wzrok w Roganie.
 Najświętsza Panienko!  wyszeptał.
Zataczając się przeszedł przez pokój i chwyciwszy dłoń gościa, wybełkotał:
 To dla mnie wielki dzień, panie Rogan. Naprawdę wielki dzień.
Przetarł załzawione oczy, a Sean skrzywił się, poczuwszy smród taniego piwa.
 Był pan w Ambleside?  spytał.
 Byłem, proszę pana. W interesach.
 Mówi się o mnie w mieście?
Stary wyciągnął z kieszeni zmiętą gazetę popołudniową i podał ja Roganowi.
 Piszą tu o panu. Na dole, na drugiej stronie.
Była to zaledwie kilkuwierszowa notatka, mówiąca o ucieczce i o tym, że cała okoli-
ca więzienia została otoczona przez policję. Zdjęcia nie było. Rogan rzucił gazetę na stół
i ponownie zwrócił się do Paddy ego Costella:
 Nie pojedzie pan więcej do Ambleside, w ogóle nie ruszy się pan stąd, chyba że
panu pozwolę. Zrozumiano?
 Jasne, proszę pana. Jasne!
 Was to też dotyczy!  zwrócił się do pozostałych dwóch.
Wyszedł z domu i stojąc obok ciężarówki, przyglądał się dolinie, którą wiodła droga
do Ambleside. Daleko na horyzoncie w gęstniejących ciemnościach wieczoru błyszcza-
ła srebrna plamka jeziora Windermere; po obu stronach wznosiły się strome stoki gór.
Sean odwrócił się, usłyszawszy skrzypienie butów. W drzwiach stali Fletcher i Morgan.
 Dziewczyna mówi, że droga kończy się ćwierć mili stąd w górę doliny?
Morgan skinął głową.
49
 Jest tam kilka rozwalonych domów i stara kopalnia ołowiu. Skóra człowiekowi
cierpnie, kiedy znajdzie się w tym miejscu. Byłem tam tylko raz.
Rogan znów spojrzał na błotnistą drogę w dolinie, wijącą się białą smugą w gasną-
cym blasku dnia.
 Jedno wejście i jedno wyjście. Nie wygląda to zbyt zachęcająco.
 Komu pan to mówi?!  warknął Fletcher.  Wystarczy, żeby paru gliniarzy za-
tarasowało nam drogę i po ptakach! Bóg raczy wiedzieć, dlaczego O More wybrał ta-
kie miejsce.
 Bo w każdym innym wy dwaj wzbudzilibyście sensację  rzucił Rogan i ruszył
w kierunku bramy.
Dwaj mężczyzni w drzwiach domu milczeli chwilę, odprowadzając go wzrokiem.
Rogan wyszedł na drogę i ruszył w głąb doliny. Wreszcie Fletcher nie wytrzymał.
 Boże! Pokazałbym temu draniowi, gdzie raki zimują!
 Daj spokój  uspokoił go Morgan.  Mamy ważniejsze sprawy na głowie.
Wróciwszy do salonu, zastali Costella na krześle przy kominku, ze szklanką whisky
w dłoni.
 Gdzie dziewczyna?  spytał Morgan.
 W kuchni. Robi mi coś do jedzenia.
 Widziałeś się z Pope em?
Stary skinął głową.
 Mieszka w małym hoteliku na przedmieściach Ambleside  W  Białej Zagro-
dzie . Powiedziałem mu, że jutro do niego zadzwonisz.
 A nie wiesz przypadkiem w jaki sposób?!
 U wylotu doliny, przy szosie, jest budka telefoniczna.
Morgan usiadł na brzegu stołu i zmarszczył brwi, namyślając się przez chwilę. Wresz-
cie odwrócił głowę i spojrzał na rozłożoną mapę.
 Dużo bym dał za to, by się dowiedzieć, co kombinuje Rogan.
 Na pewno sam jeszcze nie wie. Musi się najpierw zorientować, co i jak  zauwa-
żył Fletcher.
Morgan pokręcił głową z niedowierzaniem.
 Nie byłbym tego taki pewny. Ten facet ma tu  popukał się palcem w czoło.
 Założę się, że ma już jakiś plan.
 Wcześniej czy pózniej musi nam o tym powiedzieć  wtrącił Costello.  Sam nie
da rady.
Roześmiał się zadowolony z siebie, a strużka alkoholu pociekła mu po brodzie. Mor-
gan chwycił go za krawat i podniósł do góry.
 Lepiej przestań pić, ojciec! Zaczynasz mnie denerwować. Pamiętaj, że tkwisz
w tym po uszy, tak jak i my. A Rogan nie jest głupcem. Najmniejsze potknięcie z naszej
50
strony i zwącha pismo nosem. Nie mam zamiaru tracić piętnastu tysięcy funtów przez
starego durnia, który nie potrafi odmówić sobie szklanki whisky!
Morgan poczuł chłód na policzku, odwrócił się i w progu zobaczył Hannę. Podeszła
do stołu z nieodgadnioną miną i postawiła na blacie tacę z jedzeniem.
 Chodzisz po mieszkaniu jak duch, trzeba ci będzie przywiązać dzwoneczek
 warknął Morgan.
Dziewczyna zignorowała jego uwagę i zwróciła się do stryja:
 Kawa i kanapki. Jeśli ci będzie mało, zrób sobie jeszcze sam.
Wyszła z pokoju, a po chwili zobaczyli ją przez okno; szła przez podwórze ku bra-
mie.
 Myślisz, że słyszała?  spytał Fletcher.
 Jedno jest pewne  powiedział Morgan, marszcząc brwi.  Musimy mieć na nią
oko, nie podoba mi się to, jak patrzy na tego cholernego Irlandczyka.
 Zrób mi przyjemność i przestań truć, Harry. Rogan jest dwa razy starszy od niej!
Morgan pokręcił głową z politowaniem.
 Wiesz, Jesse, czasami mnie zdumiewasz.
Odwrócił się i odtrąciwszy dłoń Costella, sięgającego po kanapkę, sam zaczął jeść.
Tymczasem Rogan usiadł na zboczu górującym nad domem i zapalił papierosa.
W oddali, na tle gór odcinała się tafla jeziora Windermere, pośrodku czarna, purpuro-
woszara po brzegach. Wierzchołki gór jaśniały pomarańczowo w niepewnym świetle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Chicken Soup for the Soul (Chicken Soup Jack Canfield
    Jack Williamson Brother to Demons, Brother to Gods
    James Patterson Alex Cross 03 Jack And Jill
    Williamson, Jack Mas Oscuro de lo que Pensais
    Jack Yeovil Dark Future 3 Comeback Tour
    Grippando James Jack Swyteck 05 To coś
    Jack London On the Makaloa Mat and Island Tales
    Jack L. Chalker Dancing Gods 4 Songs of the Dancers
    Jack L. Chalker WOS 6 The Sea is Full of Stars
    Agata Christie Podroż w nieznane
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl