[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w głowach.
Oficer podjechał do Aidana i zeskoczył z konia.
- Lord Tiebauld? - spytał, wykonując ukłon.
Aidan skinął głową.
- Jestem porucznik Fordyce. Bardzo przepraszam za najście
o tak wczesnej porze.
Aidanowi nie spodobała się ta wymuszona uprzejmość.
Spytał wprost:
- Co sprowadza was znowu do Kelwin, poruczniku? -
Chciał, żeby jak najszybciej zostało powiedziane to, co miało
być powiedziane.
Oficer przygryzł wargę. Z nutą szczerego żalu powiedział:
- Major Lambert zaprasza lady Tiebauld dzisiaj na kolacjÄ™
i nalega na przyjęcie tego zaproszenia. Dostaliśmy rozkaz
odwiezienia jej do Lybster, gdzie stacjonujemy. Mam tu konia
dla lady Tiebauld. - Skinął na jednego z żołnierzy, który wyje
chał z szeregu, prowadząc statecznie wyglądającą gniadą klacz.
Przez chwilę Aidan sądził, że się przesłyszał.
- Chodzi o moją żonę?
Wśród mieszkańców Kelwin rozległ się głuchy pomruk.
Również oni byli zaskoczeni.
- Co ten Lambert sobie wyobraża? Czyżby wydawał przy
jęcie? Moja żona nigdzie nie pojedzie.
207
- Major Lambert liczył się z odmową. Jednakże, milordzie,
dostałem określone rozkazy. Wczoraj wieczorem miałem szczę
ście towarzyszyć panu majorowi podczas zatrzymania jakobic-
kiego buntownika Robbiego Gunna. Major prosił, bym zapewnił
cię, milordzie, że aresztowanie pozostałych buntowników jest
już tylko kwestią czasu.
Robbie Gunn w więzieniu. Aidan nie wątpił, że Lambert
wyjdzie z siebie, byle tylko wydobyć od aresztowanego na
zwiska współspiskowców. Ale Gunnowie byli twardzi. Robbie
prędzej pozwoli się zabić, niż kogokolwiek wyda.
Nowina wstrząsnęła Aidanem, powiedział jednak spokojnie:
- %7łyczę majorowi szczęścia.
- Dziękuję, milordzie. - Porucznik spojrzał za jego plecy. -
Milady, czy zechcesz nam towarzyszyć? Czas ma tu wielkie
znaczenie.
Aidan wystąpił naprzód.
- Moja żona nigdzie nie pojedzie.
- Ależ naturalnie, że pojadę - sprzeciwiła się Anne. - Proszę
chwilę poczekać, poruczniku, wezmę swoje rzeczy. Poza tym
muszę się przebrać. - Z dumnie uniesioną głową obróciła się
i weszła do domu.
Aidan miał ochotę zakląć. Czy istniała na świecie bardziej
uparta kobieta niż jego Anne?
- Chwileczkę - burknął do oficera i zawrócił do zamku,
żeby szybko nauczyć żonę rozumu.
13
Anne wiedziała, że Aidan pójdzie za nią. Dogonił ją
w chwili, gdy poleciła Corze przynieść ze stajni torbę my
śliwską Hugh.
- Tylko żeby nie zobaczyli cię żołnierze - ostrzegła.
Służąca pospieszyła wykonać polecenie, ale Aidan zatrzymał
ją po drodze i powiedział cicho:
- Nie mów Deaconowi, że złapano jego brata, żeby nie
zrobił czegoś głupiego.
Cora z posępną miną skinęła głową i odeszła.
Aidan nie czekał, aż służąca zniknie, lecz dopadł Anne na
schodach, chwycił ją za ramię i zaprowadził do korytarza,
w którym na pewno byli sami.
- Nigdzie nie pojedziesz - oznajmił. - To jest zbyt niebez
pieczne.
- Trochę niebezpieczeństwa wychodzi tylko na zdrowie -
zacytowała i spokojnie weszła do gościnnego pokoju.
Aidan głośno zaklął, zirytowany, że zacytowała jego słowa.
Tymczasem Anne zdjęła słomkowy kapelusik i odrzuciła go
na łóżko, podobnie jak kaszmirowy szal.
209
- Nie puszczÄ™ ciÄ™. - Aidan stanÄ…Å‚ w drzwiach, blokujÄ…c jej
wyjście.
Anne przez chwilę piorunowała go wzrokiem, zawiedziona
jego brakiem rozeznania w sytuacji.
- Jak zamierzasz powstrzymać porucznika Fordyce'a przed
wykonaniem rozkazu? Jego ludzie sÄ… uzbrojeni. To naturalnie
jest pułapka. Lambert oczekuje, że stawisz opór, mimo że
właściwie nie ma do tego powodu, bo on tylko zaprasza mnie
na kolację. Sam słyszysz, jak głupio to brzmi. - Skrzyżowała
ramiona. - Czy jesteś gotowy podjąć walkę? Hugh, Fang i jego
synowie chwycą za broń. Będą próbowali zatrzymać mnie tu
siłą. Rzecz jasna, każdy z nich może zginąć w walce, a przez
to unieszczęśliwić i rozbić swoją rodzinę. Ponieważ zaś an
gielskie władze uznają postępowanie majora Lamberta za
słuszne, wszyscy mieszkańcy Kelwin, którzy przeżyją, będą
nosić piętno zdrajców. Natomiast jeśli pojadę z porucznikiem,
będziesz miał czas ną ucieczkę.
Aidan wyrżnął pięścią w drzwi z taką siłą, że aż zadrżały.
- Nie ucieknę, Anne. - Wykonał gniewny gest nożycami,
które wciąż trzymał w dłoni. - Lambert wie, że dopóki ma
ciebie, ja mu nie ucieknę. Będziesz zakładniczką gwarantującą
mu, że może mnie w każdej chwili aresztować, gdy torturami
wymusi zeznanie od Robbiego.
- Torturami? - Anne zamarła. - On nie zrobiłby czegoś
takiego. Nie mógłby... - Głos jej się załamał. Przed oczami
pojawił jej się obraz posiniaczonej twarzy ojca, który bardzo
chciała wymazać z pamięci. To oczywiste, że major każe bić
Robbiego. Korona z pewnością pozwoliła mu na zastosowanie
wszelkich środków, byle wytropił zdrajców.
- Lambert chce nobilitacji. Już od czasów szkolnych ma manię
wielkości. Odwiezienie do Londynu skutego wnuka Donner
Blacka, oskarżonego o zdradę stanu, powinno dać mu tytuł.
210
- Ale mnie Lambert krzywdy nie zrobi -upierała się Anne. -
Będę bezpieczna, a kiedy się ukryjesz, skontaktuję się z twoją
siostrÄ…...
- Nie, Anne. Nie pozwolę ci się w to wmieszać.
- Już jestem wmieszana .- odparła. - Poza tym będę od
woływać się do poczucia honoru majora Lamberta. Jestem
kobietą. On nie może się okazać całkiem bezwzględny wobec
kobiety.
- Każdy mężczyzna jest bezwzględny, gdy chce coś osiąg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]