[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szaleństwo.
R
L
T
Gabriel wygrał. Uwiódł ją, zdobył.
Nie tylko ciało.
Odsunęła się. Gdzieś w ciemności leżała sukienka, którą mogłaby się osłonić. Nie
poluznił objęć i znów przycisnął ją do samochodu.
- DokÄ…d siÄ™ wybierasz?
- Dostałeś to, czego chciałeś - oznajmiła gorzko.
Przekonał się, że ma nad nią władzę. Przestraszyła się własnej niemocy.
Zaśmiał się uwodzicielsko i wzmocniwszy uścisk szepnął:
- Ale chcę więcej!
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Dwie godziny pózniej dotarli do Rio, a w głowie Santosa kotłowała się jedna myśl.
Nic innego nie zaprzątało jego uwagi.
- Proszę - powiedział, zarzucając na nagie ramiona Laury marynarkę od smokingu,
kiedy wchodzili do lobby.
Przyjęła ten gest z wdzięcznością. Czerwona sukienka od projektanta wisiała w
nieładzie, ponieważ wcześniej Gabriel rozerwał zamek, próbując ją zdjąć.
Od razu zauważył ukradkowe spojrzenia ochroniarzy. Koszula szefa była wymięta,
mankiety rozpięte, a z kieszeni spodni wystawała zwinięta w kłębek muszka. Towarzy-
sząca mu kobieta wyglądała na zdenerwowaną. Jej oczy błyszczały, zaś beznadziejnie
rozmazany makijaż nie zamaskował czerwonych, opuchniętych ust.
Strażnicy wymieniali porozumiewawcze szturchańce, na twarzach błąkał się do-
myślny uśmieszek. Nie mieli wątpliwości, czym para zajmowała się przez cały wieczór.
Zwykle nie dbał o pozory, ale tym razem chodziło o wyjątkową osobę. Znów po-
wróciła natrętna myśl. Nie chciał, żeby wyjeżdżała.
Gdy kochali się przy samochodzie pod osłoną nocnego nieba, tuż przy mrocznym
oceanie, miał wrażenie, że zaraz umrze z rozkoszy. Dotykał jej skóry i napierał na nią tak
długo, aż na krótką chwilę stali się jednością...
Szalona noc miała zaspokoić żądzę, ale spełnienie nie nadeszło. Chciał więcej i
więcej. W nieskończoność.
Bez słowa wsiedli do windy, która powiozła ich do penthouse'u. Maria siedziała w
salonie niedaleko szklanej ściany i czytała przy świetle lampki. Natychmiast wstała i
uśmiechnęła się pogodnie.
- Chłopiec śpi - powiedziała, przyglądając się obojgu. Zakaszlała, po czym głośno
zamknęła książkę. - %7łyczę państwu dobrej nocy.
- Dziękuję - odrzekł Gabriel.
Gospodyni ruszyła w stronę wyjścia. Po chwili drzwi windy zasunęły się.
- Sądzisz, że domyśliła się, co między nami zaszło? - spytała Laura, ściągając brwi.
- Powie o tym komuÅ›?
R
L
T
- Oczywiście - zaczął, a widząc jej przerażenie, dodał - że nie!
Poczuła ulgę.
- ZajrzÄ™ do Robby'ego.
Obserwował, jak idzie korytarzem. Podziwiał zgrabne ciało i grację, z jaką nosiła
przydużą marynarkę, dopóki nie zniknęła w drzwiach sypialni.
Odruchowo ruszył za nią. Nawet nie wiedział, kiedy znalazł się w ciemnym poko-
ju. Laura zbliżyła się na palcach do łóżeczka i zastygła, nie odezwawszy się ani słowem.
Wsłuchiwała się w dziecięce sapanie.
W słabym, błękitnawym świetle lampki umieszczonej po przeciwległej stronie po-
koju ledwie dostrzegał pogrążonego w śnie Robby'ego. Niemowlę wyciągnęło małe
okrągłe piąstki nad głową. Poruszało policzkami przy każdym ściągnięciu ust, jakby ssa-
ło przez sen. Delikatny równy oddech rozlegający się w ciemności sprawił, że Gabriel
poczuł nagły przymus, aby chronić to dziecko. Odtąd nie spotka je żadna krzywda.
Tak kiedyś myślał o rodzinie.
Na samo wspomnienie dławiący ból ścisnął mu pierś. Wyszedł bez słowa.
Przez długi czas stał na korytarzu, próbując uspokoić skołatane nerwy. Zanim
Laura opuściła pokój, zdążył wszystko przemyśleć.
Ostrożnie zamknęła drzwi.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam - szepnęła. - Nie powinnam była kłamać, ale
przestraszyłam się.
Roześmiał się.
- Prawdę mówiąc, sam miałem serce na ramieniu. Pomysł z ojcostwem okazał się
genialny. Uratowałaś transakcję.
Pobladła.
- Co takiego?
- To było kłamstwo doskonałe! Ale nie martw się. Jeśli plotka się rozniesie, a Ad-
riana już o to zadba, nie zaprzeczę. Skoro prawdziwy ojciec Robby'ego nie chce mu dać
nazwiska, ktoś to musi zrobić.
- Czyli ani przez moment nie podejrzewałeś, że to rzeczywiście twój syn? - spytała
niepewnie.
R
L
T
Gabriel prychnÄ…Å‚.
- Oczywiście, że nie. Przecież powiedziałabyś mi o tym, prawda? Jeśli nie liczyć
Marii, jesteś jedyną osobą, której ufam.
- No tak.
Uśmiechnął się i pogłaskał ją po policzku. Po chwili namysłu złożył na ramieniu
Laury szelmowski pocałunek.
- Poza tym zabezpieczyliśmy się. Czy ty...
Nachylił się zaskoczony.
- ...znowu płaczesz? - Przyjrzał jej się uważnie.
- To ze szczęścia - powiedziała, ocierając łzy.
- Dobrze, pora wreszcie uczcić odzyskanie Açoazul - oznajmiÅ‚ z figlarnÄ… minÄ…. -
Mam nawet pewien pomysł...
- Nie, chcę zostać sama - wypaliła.
Bez wyjaśnienia pobiegła przed siebie. Usłyszał ciche skrzypnięcie drzwi prowa-
dzących na taras. Kiedy ją dogonił, nie miała na sobie marynarki, a potargana sukienka
bez ramiączek ledwo trzymała się na ciele.
- Co ty wyprawiasz? - zapytał.
- Zostaw mnie w spokoju - nalegała. Kiedy to mówiła, w słowach zabrzmiała jakaś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]