[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zyski. Zaczêto biæ nawet specjalne bilety wstêpu do cudownego wozu, tzw. bilety transfor-
macyjne. Popyt naturalnie by³ ogromny. W pierwszej linii zg³aszaæ siê zaczê³y ca³e kolumny
staruszek, brzydkich wdów i starych panien, domagaj¹c siê natarczywie karty jazdy. Kandy-
datki dobrowolnie podbija³y cenê, p³aci³y w trój i czwórnasób, przekupywa³y urzêdników,
konduktorów, nawet tragarzy. We wozie, przed wozem i pod wozem rozgrywa³y siê drama-
tyczne sceny, przechodz¹ce niekiedy w krwawe bitki. Kilka sêdziwych niewiast w jednej
z utarczek wyzionê³o ducha. Straszny przyk³ad nie ostudzi³ jednak ¿¹dzy odm³odzenia; ma-
sakra trwa³a w dalszym ci¹gu. W koñcu ca³ej tej awanturze po³o¿y³ kres sam cudowny wóz;
oto po dwutygodniowej transformacyjnej dzia³alnoSci nagle utraci³ dziwn¹ sw¹ moc. Stacje
przybra³y wygl¹d normalny; kadry roznamiêtnionych staruszek i starców odp³ynê³y z powro-
tem w zacisza domowych ognisk i zapiecków.
Zamilk³ i wSród gwaru rozbudzonych g³osów, Smiechów i dowcipów na temat poddany przez
opowieSæ wymkn¹³ siê chy³kiem z coupé.
Ryszpans szed³ w Slad za nim jak cieñ. Zaj¹³ go ten kolejarz w pocerowanej na ³okciach blu-
zie, wyra¿aj¹cy siê poprawniej ni¿ niejeden przeciêtny inteligent; coS go ci¹gnê³o ku niemu,
jakiS tajemniczy pr¹d sympatii pcha³ w stronê oryginalnego kaleki.
Na korytarzu klasy I po³o¿y³ mu lekko rêkê na ramieniu:
- Przepraszam pana. Czy mogê prosiæ o s³Ã³w parê rozmowy?
Garbaty uSmiechn¹³ siê zadowolony.
- Owszem. Nawet wska¿ê panu miejsce, gdzie bêdziemy mogli swobodnie pogadaæ. Wóz ten
znam na wylot.
I poci¹gn¹wszy profesora za sob¹, skrêci³ w lewo, tam gdzie pierzeja przedzia³Ã³w za³amuj¹c
siê przechodzi³a w kurytarzyk wiod¹cy na platformê. Tu wyj¹tkowo nie by³o w tej chwili ni-
kogo. Kolejarz wskaza³ towarzyszowi Scianê zamykaj¹c¹ ostatnie coupé.
- Widzi pan ten ma³y gzemsik tu w górze? To jest zamaskowany zamek; skrytka dla dostojni-
ków kolei w wyj¹tkowych wypadkach. Zaraz j¹ ogl¹dniemy dok³adniej.
Odsun¹³ gzems, wydoby³ z kieszeni konduktorski klucz i za³o¿ywszy w otwór, przekrêci³.
Wtedy g³adko odwinê³a siê w górê stalowa stora, ods³aniaj¹c malutki, wytwornie urz¹dzony
przedzia³.
30
- Proszê do Srodka - zachêci³ kolejarz. Po chwili siedzieli na miêkkich, polstrowanych po-
duszkach, odciêci od gwaru i Scisku zapuszczon¹ z powrotem stor¹.
Funkcjonariusz patrzy³ na profesora z wyrazem oczekiwania na twarzy. Ryszpans nie spie-
szy³ z pytaniem. Zmarszczy³ czo³o, zasadzi³ mocniej monokl i pogr¹¿y³ siê w zadumê. Po
chwili zacz¹³, nie patrz¹c na towarzysza:
- Uderzy³ miê kontrast miêdzy humorystyk¹ opowiedzianych przez pana zdarzeñ a powa¿-
nym naSwietleniem, które j¹ poprzedzi³o. O ile sobie przypominam, powiedzia³ pan, ¿e
w ostatnich czasach zdarzaj¹ siê na kolejach zagadkowe objawy, które zdaj¹ siê zmierzaæ ku
jakiemuS celowi. JeSli dobrze zrozumia³em ton s³Ã³w, mówi³ pan na serio; mia³o siê wra¿enie,
¿e owe ukryte cele uznaje pan za wa¿kie, mo¿e nawet prze³omowe...
Twarz garbusa rozjaSni³ tajemniczy uSmiech:
- I nie pomyli³ siê pan... Kontrast zniknie, je¿eli owe weso³e objawy pojmiemy jako szy-
derskie wyzwanie - prowokacjê, jako przygrywkê do innych, g³êbszych, niby próbê si³ wy-
zwalaj¹cej siê, nieznanej energii.
- Ali right! - odchrz¹kn¹³ profesor. - Du sublime au ridicule il n y a qu un pas. DomySli³em
siê czegoS podobnego. Inaczej nie by³bym wszczyna³ dyskusji.
- Nale¿y pan do nielicznych wyj¹tków; w ogóle dot¹d znalaz³em w poci¹gu tylko siedm osób,
które g³êbiej pojê³y te historie i oSwiadczy³y gotowoSæ zapuszczenia siê wraz ze mn¹ w labi-
rynt konsekwencji. Mo¿e w panu pozyskam ósmego ochotnika?
- To bêdzie zale¿a³o od stopnia i jakoSci objaSnieñ, które mi pan d³u¿ny.
- OczywiScie. Po to tutaj jestem. - Przede wszystkim powinien pan wiedzieæ, ¿e tajemnicze
wagony wysz³y na liniê wprost ze Slepego toru.
- Co to ma znaczyæ?
- To znaczy, ¿e przed puszczeniem ich w obieg odpoczywa³y czas d³u¿szy na Slepym torze
i oddycha³y jego specyficzn¹ atmosfer¹.
- Nie rozumiem. Przede wszystkim co to jest Slepy tor?
- Uboczna, wzgardzona odroSl szyn, samotne odga³êzienie toru, rozci¹gniête na przestrzeni
50-100 m, bez wyjScia, bez wylotu, zamkniête sztucznym wzgórzem i ramp¹ kresow¹. Niby
usch³a ga³¹x zielonego drzewa, niby kikut okalecza³ej rêki...
Ze s³Ã³w kolejarza p³yn¹³ g³êboki, tragiczny liryzm. Profesor patrzy³ nañ zdumiony.
- Wokó³ zaniedbanie. Zielska przerastaj¹ zardzewia³e szyny; bujne, polne trawy, ³oboda, ru-
mian dziki i oset. Z boku odpada na po³y strupiesza³a zwrotnica z wybitym szk³em latarni,
której noc¹ nie ma komu zapaliæ. Bo i po co? Tor to przecie¿ zamkniêty; nie ujedziesz nim
dalej jak 100 m. Opodal na liniach wre ruch parowozów, têtni ¿ycie, pulsuj¹ kolejowe arte-
rie. Tu wiecznie cicho. Czasem zab³¹ka siê w drodze maszyna przetokowa, czasem wtoczy
niechêtnie wóz odszybowany; niekiedy wjedzie na d³u¿szy spoczynek zniszczony jazd¹ wa-
gon, zatoczy siê ciê¿ko, leniwo i stanie niemy na ca³e miesi¹ce lub lata. W zmursza³ym da-
chu ptaszek uwije gniazdko i wykarmi m³ode, w rozpadlinie pomostu rzuci siê zielsko, wy-
trySnie ga³¹zka wikliny. Nad rudaw¹ taSm¹ szyn pochyla zwichniête ramiona popsuty sema-
for i b³ogos³awi smêtkowi ruiny...
G³os kolejarza za³ama³ siê. Profesor odczu³ jego wzruszenie; liryzm opisu zdumia³ go i przej¹³
zarazem. Lecz sk¹d ta nuta rzewnoSci?
- Odczu³em - podj¹³ po czasie - poezjê Slepego toru, lecz nie umiem wyt³umaczyæ sobie, jak
atmosfera jego mo¿e wywo³aæ wspomniane objawy.
31
- Z poezji owej - objaSni³ garbaty - wieje g³êboki motyw têsknoty - têsknoty ku nieskoñczo-
nym dalom, do których dostêp zamkniêty kopcem granicznym, zagwo¿d¿ony drewnem ram-
py. Tu¿ obok pêdz¹ poci¹gi, pomykaj¹ w szeroki, piêkny Swiat maszyny - tu têpa granica tra-
wiastego wzgórza. Têsknota upoSledzenia. - Czy rozumie pan? - Têsknota bez nadziei zisz-
czeñ rodzi pogardê i nasyca siê sob¹, a¿ przeroSnie moc¹ pragnieñ szczêSliw¹ rzeczywistoSæ...
przywileju. Rodz¹ siê tu utajone si³y, gromadz¹ od lat nie ziszczone moce. Kto wie, czy nie
wybuchn¹ ¿ywio³em? A wtedy przeScign¹ codziennoSæ i spe³ni¹ zadania wy¿sze, piêkniejsze
ni¿ rzeczywistoSæ. Siêgn¹ poza ni¹...
- A czy mo¿na wiedzieæ, gdzie siê znajduje ów tor? Przypuszczam, mia³ pan na mySli pewien
[ Pobierz całość w formacie PDF ]