[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mężczyzn obróciło wielki kołowrót, który podniósł nabijane brązem wrota z grubych kłód i oddział
zbrojnych wjechał do twierdzy.
Zamek Aelfrith był właściwie wioską otoczoną murem z nie spojonych niczym kamieni. Na środku
znajdował się długi drewniany dwór, ozdobiony rzezbami i jaskrawymi malowidłami. Wszędzie
tłoczyli się ludzie, w większości kobiety z dziećmi. Wszyscy uśmiechali się i machali na powitanie, gdy
Aelfrith jechała utworzonym przez nich szpalerem. Najwyrazniej wśród swego ludu cieszyła się dużym
szacunkiem i sympatią.
Wojownicy pozsiadali z koni, a chłopcy stajenni zabrali wierzchowce. Aelfrith zdjęła hełm i pełnym
gracji krokiem ruszyła w kierunku dworu. Conan trzymał się tuż za nią.
Wewnątrz rzuciła hełm słudze i oznajmiła:
Mamy gościa! Skinęła na dwóch rozczochranych chłopaków. Ty i ty będziecie mu usługiwać.
Zaprowadzcie go do łazni i znajdzcie mu czyste odzienie. Ma być obsłużony z szacunkiem należnym
szlachetnie urodzonemu.
Conan podejrzliwie zastanowił się, czym pospolity, goszczący przejazdem wojownik zasłużył sobie
na taką uprzejmość.
Zza kotary zasłaniającej wejście do alkowy wybiegła potargana, może pięcioletnia dziewczynka.
Aelfrith chwyciła ją w ramiona, po czym odwróciła się do Conana:
To Aelgifa, moje jedyne dziecko.
Dziewczynka nieufnie spojrzała na Conana. Była bardzo mała, lecz już wiedziała, że ten czarnowłosy
olbrzym nie jest ani jej krewnym, ani jednym z przyjaciół.
Będzie matką dzielnego wojownika rzekł Conan.
Była to zwyczajowa pochwała mówiona rodzicom dziewczynek w krajach Północy, ale Aelfrith
pokręciła przecząco głową.
Ona sama będzie wojownikiem, jeżeli będę żyła dość długo, by ją właściwie wychować z dumą
uśmiechnęła się do dziecka. Już teraz umie jezdzić konno i strzelać z małego łuku, który kazałam
dla niej zrobić. Kiedy stanie się dość silna, nauczy się władać mieczem i włócznią.
Conan zastanowił się, co stało się z ojcem małej, ale był na tyle mądry, by nie zadawać takich pytań
władczyni królestwa nawet tak małego jak to. Jeżeli Aelfrith uzna za stosowne, opowie mu to sama
wieczorem. Jeżeli nie, on rano ruszy w swoją drogę i przynajmniej jego ciekawość nie stanie się
powodem jego śmierci.
Wykąp się i odpocznij poradziła mu Aelfrith. Kiedy zapadnie zmrok, zasiądziesz przy mym
stole. Muszę z tobą pomówić, ale nie wcześniej, nim nie wypoczniesz, nie najesz się i nie spłuczesz
kurzu piwem. Zwróciła się do jednego z chłopców, których wyznaczyła na jego pachołków i
uderzyła go kostkami palców po głowie. Dlaczego nie przyniosłeś naszemu gościowi rogu? Jest
spragniony.
Chłopak wybiegł, pocierając obolałe ciemię, a kobieta odwróciła się do Conana.
Ja idę się umyć i dowiedzieć, jakich to złych nawyków nauczyła się córka w czasie mej
nieobecności. Porozmawiamy przy wieczerzy. Ruszyła w kierunku alkowy. Naprzeciw niej wyszły
dwie młode dziewczyny i zaczęły rozpinać rzemienie zbroi swej pani, jeszcze zanim zniknęła ona za
zasłoną.
Zaprowadzę was do łazni, panie powiedział jeden z chłopców. W jego głosie pobrzmiewała
wielka duma. Drugi przybiegł z rogiem pełnym piwa. Conan ujął go w ręce, przechylił i opróżnił go do
połowy jednym haustem.
Jesteście prawdziwym Cymmerianinem, panie? zapytał chłopiec, który przyniósł piwo.
Cymmerianie od czasu do czasu schodzą ze swoich gór i porywają nam bydło& Chłopiec
wyprowadził go na zewnątrz i powiódł w kierunku drewnianego budynku, który był większy od
samego dworu.
To najpewniej Murroghowie, a oni są wrogami mojego klanu. Ja jestem twoim przyjacielem. Mój
klan nigdy nie najeżdżał Kresowego Królestwa. Najczęściej walczymy z Piktami i Vanirami. Oraz
oczywiście z Murroghami& rozproszył wątpliwości chłopca.
Weszli do dużej chałupy, której większą część zajmowała ogromna, drewniana balia. Pluskali się w
niej mężczyzni, z którymi jechał tego dnia. W pomieszczeniu kłębiła się para, a ułożona z kamieni
posadzka była zachlapana wodą. Conan rozpiął pas z mieczem i rozkazał jednemu z chłopców zabrać
broń z dala od wilgoci. Drugi pomógł Cymmerianinowi ściągnąć buty.
Conan wszedł do wielkiej balii. Gorąca woda przyjemnie koiła zmęczenie. Cymmerianin pozdrowił
zażywających kąpieli i próbował wciągnąć ich w rozmowę. Mężczyzni odpowiadali uprzejmie, ale
widać było, że odnoszą się do obcego z rezerwą.
Chłopiec znów przyniósł róg pełen piwa i Conan pogrążył się w błogim odprężeniu i bezczynności.
Jedynie mała chmurka kładła się cieniem na jego zadowolenie. Oczywiste było, że ta Aelfrith ma
zamiar uczynić mu jakąś propozycję i chce go wprawić w odpowiedni nastrój. Gdyby musiał odmówić
kobiecie, która jest przyzwyczajona do posłuszeństwa i ma na swoje rozkazy dziesiątki zaprawionych
w boju ludzi, mógłby znalezć się w położeniu niegodnym pozazdroszczenia.
Jego rozmyślania przerwał okrzyk:
Uwaga! Gorący kamień!
Tylnymi drzwiami weszła otyła kobieta ze szczypcami w dłoniach. Trzymała nimi rozżarzony do
czerwoności kamień wielkości męskiej głowy. Mężczyzni pospiesznie wyskoczyli z balii, a kobieta
wrzuciła go do wody. Głaz zatonął z głośnym sykiem, wybuchem pary i wściekłym bulgotaniem wody.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]