[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tysięcy funtów, co nie jest często spotykane. Są sposoby otwierania podejrzanych
przesyłek bez pozostawienia śladów i ta została w ten sposób otwarta, oczywiście
za zgodą Home Office. Poproszono mnie o zbadanie i wycenę jej zawartości.
Szmaragdową Sferę - bo tak też ją nazywano - rozpoznałem natychmiast na
podstawie szkiców i opisu z monografii Faberge'a napisanej przez Mr Kennetha
Snowmana. Uważam zresztą, że wartość, która została zadeklarowana, jest
najniższą możliwą wartością obiektu. Natomiast najbardziej interesujący wydał mi
się dokument podający w języku rosyjskim i francuskim pochodzenie obiektu -
gestem wskazał leżącą przed M fotokopię czegoś, co przypominało drzewo
genealogiczne. - Oto kopia, którą zrobiłem. Skrótowo rzecz ujmując, stwierdza
on, że sfera została uzyskana przez dziadka Miss Freudenstein w 1917 roku
bezpośrednio od samego Faberge'a. Bez wątpienia chodziło mu o zamianę części
majątku na coś wartościowego, łatwego do przewozu. Przekazał ją bratu w dniu
swej śmierci, w 1918 roku, następnie w 1950 roku trafiła do matki adresatki
przesyłki. Matka ta opuściła Rosję jako dziecko i żyła w kołach białej emigracji
rosyjskiej w Paryżu. Nigdy nie wyszła za mąż, ale miała córkę imieniem Maria.
Wygląda na to, iż zmarła w zeszłym roku i przyjaciel lub wykonawca testamentu
przekazał obiekt aktualnej pełnoprawnej właścicielce. Ponieważ dokument nie jest
podpisany, trudno stwierdzić, kto to był. Cała sprawa nie wzbudziłaby mojego
większego zainteresowania, gdyby nie zapowiedz w katalogu Sotheby'ego, że w
przyszłym tygodniu wystawią na sprzedaż aukcyjną Szmaragdową Kulę, opisaną jako
"własność pewnej damy". Z ramienia British Museum i eee... innych
zainteresowanych stron, poczyniłem dyskretne próby i spotkałem ową damę, która
potwierdziła tę raczej niewiarygodną historię zawartą w owym dokumencie. Wtedy
też dowiedziałem się, że pracuje w Ministerstwie Obrony i przyszło mi na myśl
przyznaję, że jestem podejrzliwy z natury - że łagodnie mówiąc, jest nieco
dziwne, by urzędniczka z niezbyt długim stażem, możliwe, że mająca obowiązki
dość delikatnej natury, nagle otrzymywała z zagranicy podarek wartości stu
tysięcy funtów. Porozmawiałem o tym przypuszczeniu z pewnym gentelmanem z MI 5,
z którym jestem w stałym kontakcie i w efekcie zostałem skierowany tutaj. I to,
komandorze, wszystko, co mogę powiedzieć w tej sprawie.
- Dzięki, doktorze - włączył się M - jeszcze tylko parę drobiazgów - on jest
autentyczny? Doktor Fanshawe przestał spoglądać na buty. Spojrzał i przemówił do
punktu na ścianie, gdzieś ponad lewym ramieniem M.
- Z całą pewnością. Taka jest też opinia Mr Snowmana, największego eksperta od
Faberge'a. Bez wątpienia jest to zaginione dzieło Carla Fabergea, znane dotąd
jedynie z jego szkiców.
- A dokument? Co o nim mówią eksperci?
- Podobnie. Większość prac Fabergea była prywatnie kupowana od niego niedługo po
ich wykonaniu. Miss Freudenstein twierdzi, że jej dziadek był przed rewolucją
nader zamożnym człowiekiem. Miał fabrykę porcelany. Poza tym dziewięćdziesiąt
dziewięć procent wszystkich prac Faberge'a znalazło się po rewolucji za granicą.
W Rosji zostało ledwie parę, opisywanych jako "przed rewolucyjne przykłady
rosyjskiej biżuterii". Oficjalnie, się nimi nie chlubią, tak samo, jak nie
chlubią się swą wspaniałą kolekcją francuskich impresjonistów. - Jeśli więc
nadal są w posiadaniu choćby niewielkiej części prac tego jubilera, to czy jest
możliwe, by to szmaragdowe cudo przeleżało w ukryciu, powiedzmy w magazynie
muzeum, przez te wszystkie lata i żeby nikt na Zachodzie nie wiedział o tym?
- Jest to prawdopodobne. Skarby przechowywane na Kremlu są ogromne, a w
ekspozycji muzealnej znajduje się, i to zresztą od niedawna, niewielki ich
ułamek.
- Teoretycznie rzecz ujmując - mruknął M, wpatrując się w zamyśleniu w dym
wydobywający się z jego fajki - nie ma żadnych podstaw, by wykluczyć, iż rzecz
ta leżała tam, o czym nikt nie wie. Sfabrykowano jej fałszywą historię, żeby
potwierdzić prawo własności i przesłano za granicę, by wynagrodzić usługi
jakiejś przyjaznej duszy.
- Dokładnie żadnych przeszkód. Przyznaję, że jest to niespotykany sposób, ale
eliminuje niebezpieczeństwo wpłat sporych sum na konto bankowe, co może być
wyśledzone, a jeśli nawet nie znajdzie się nadawcy, to takie rzeczy wzbudzają
podejrzenia.
- Nie wywołuje ich wpłata należności uzyskanej z legalnej sprzedaży rzeczy,
która jest bezsprzeczną własnością danej osoby. Jaką cenę, według pana, może
osiągnąć ten drobiazg na aukcji?
- To niemożliwe do określenia. Wartski na pewno będzie przebijał ostro, ale z
pewnością nie powiedzą, do jakiej wysokości, niezależnie od tego, czy będą
Strona 15
007- ryzyko.txt
kupowali z własnych zasobów czy też będą działali w czyimś imieniu. Z całą
pewnością mogę jedynie stwierdzić, że cena nie będzie niższa niż sto tysięcy
funtów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    James Axler Deathlands 007 Dectra Chain
    Hart Jessica Ryzykowny uklad
    Tim Powers The Drawing of the Dark
    Graham Masterton Cykl Manitou (1) Manitou
    Attanasio A.A. Innymi śÂ›wiaty
    Collins Joan Diabelnie sśÂ‚awna(1)
    Hitchcock Alfred Noc ognistych demonów
    Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (39) Nieme gśÂ‚osy
    Roth Philip Upokorzenie
    James Matthew Barrie Przygody Piotrusia Pana
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lidka.xlx.pl