[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uważył, by komuś się przypodobać nic. na to był i zbyt ambitny i zbyt leniwy. Oczywiście zrobił to, co
każdy, no powiedzmy: prawie każdy, zrobiłby na jego miejscu. Przystanął pod pretekstem papierosa, zapali!
i po głębokim namyśle, którego wynik znał, rzecz jasna, z góry. postanowi! udać się jednak .do Kucharskie-
go.
Gospodarz nie zawiódł jego oczekiwań. Wyciągnął whisky, lód także się znalazł, a i carmeny nawet,
choć Kucharski w zasadzie nie palił i nie pił i dla towarzystwa tylko, tak jedną szklaneczkę, papieroska jed-
nego, żeby gość się skrępowanym nie poczuł.
Toteż Zadra nie krępował się i skutecznie zwalczył w sobie zastrzeżenia co do celowości wizyty u
scenografa. Gawędzili więc sobie zupełnie swobodnie, ani na chwilę rzecz jasna, o co już Zadra zadbać po-
trafił, nie oddalając się od zasadniczego tematu. %7łarty żartami, a praca pracą.
Mówiąc prawdę mało znałem tę Grałek i, jeśli mam być szczery, niespecjalnie lubiłem. Jak by to
powiedzieć... nie do końca akceptowałem jej styl bycia i szczodrobliwość, z jaką rozporządzała swoim cia-
łem. Ja, widzi pan, jestem człowiekiem starej daty... Nie umiem cenić kobiet, które po pijanemu kładą się z
każdym, kto się nawinie...
O ile się zorientowałem, więcej w tym było płotek niż prawdy. Znacznie więcej. Wie pan, że nawet
się zastanawiałem, dlaczego niektórzy rozpowiadają o niej te niestworzone historie? Tak, jakby koniecznie
chcieli ją zdezawuować... Co pan o tym sądzi?
Ale że za całą odpowiedz Kucharski wzruszył ramionami tylko. Zadra kontynuował:
No dobrze. Proszę opowiedzieć raz jeszcze przebieg przyjęcia. Od początku.
Ale przecież ja już wszystko...
No właśnie przerwał mu kapitan. To teraz powtórzenie nie sprawi już panu kłopotu, prawda?
uśmiechnął się uprzejmie i uniósł szklaneczkę w geście serdecznego toastu.
Kucharski chcąc nie chcąc zaczął raz jeszcze opowiadać przebieg owego feralnego bankietu. Zadra
przymknął oczy, poprawił się wygodnie w fotelu i bez reszty zdawał się być pogrążony w przyjemnym le-
targu. Toteż Kucharski przerwał na moment, lecz kapitan natychmiast łagodnym gestem poprosił o konty-
nuowanie. Zgodnie jednak z oświadczeniem scenografa nic nowego z tej powtórki nie wynikło. Zapadło
milczenie. Dopiero po dłuższej chwili Zadra odstawił whisky, sięgnął po kolejnego papierosa i przystąpił do
dalszej pogawędki, czy też indagacji jak kto woli.
A jaka, pana zdaniem, mogła być przyczyna tej nagłej zmiany natężenia dzwięku?
Pojęcia nie mam. To naprawdę znakomity sprzęt.
No właśnie...
Może zwarcie jakieś? A może Stawski się ocknął i nastawił na pełną moc? Doprawdy nie wiem...
Tak też sobie pomyślałem wymruczał Zadra i powrócił leniwie do poprzedniej pozycji.
I znowu milczenie. Nieprzyjemnie przeciągające się. Gospodarz, mimo swych rzeczywiście nienagan-
nych manier, zaczął zdradzać lekkie objawy zniecierpliwienia. Opróżnił popielniczkę, poprawił bezsen-
sownie zupełnie serwetę na stoliku, wreszcie delikatnie acz znacząco chrząknął.
Aadnie pan mieszka stwierdził ocknąwszy się wreszcie Zadra, niezbyt chyba dyskretnie rozglą-
dając się po ogromnej pracowni.
Rzeczywiście, nie najgorzej. Poza tym mam dobry samochód i nawet dom za miastem. O to panu
chodziło?
Owszem.
Muszę pana rozczarować nie ma w tym żadnej metafizyki. Po prostu dobrze zarabiam.
A konkretnie?
Za ostatni rok miałem średnią ponad dwadzieścia tysięcy miesięcznie. A pan?
Mniej. Jest pan człowiekiem samotnym?
Nie, skąd. %7łona z córką są na wycieczce w Grecji. Za kilka dni powinny wrócić. A wracając do fi-
nansów, to żona również pracuje, a poza tym od czasu do czasu współpracuję z zachodnimi firmami. Wy-
starczy? Kucharski nie potrafił już ukryć rozdrażnienia.
Nie wiem... Mnie by wystarczyło, ale wie pan, jak to jest ...No nic, dziękuję panu ślicznie za gości-
nę i przepraszam, jeśli się zasiedziałem Zadra niechętnie podniósł się z fotela i z pewnym żalem pożegnał
wzrokiem ledwie' co napoczętą butelkę. Serdecznie dziękuję.
Już przy furtce. Kucharski, odprowadzający gościa jak na dobrego gospodarza przystało, zatrzymał
się na chwilę:
Nie wiem, czy pamięta pan, kapitanie, o moich taśmach? Kiedy otrzymam je z powrotem? Widzi
pan córka wkrótce przyjedzie, to dla niej właśnie ten cały hałaśliwy sprzęt...
Myślę, że już niedługo. Ustalaliśmy na ich podstawie chronometraż wydarzeń. Chyba już nie będą
potrzebne.
Polecam sie, panie kapitanie Kucharski uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem i serdecznie,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]