[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cenę życia. Posłyszawszy o tym, załogi sześciu innych grodów takież
samo powzięły postanowienie, mianowicie poddały się wraz z wa-
rowniami.
[2] List cesarza do Bolesława.
Gdy się to działo, cesarz Henryk IV, jeszcze w Rzymie nie ukoro-
nowany, lecz mający otrzymać koronę w dwa lata pózniej, przygoto-
wując się do wkroczenia do Polski z potężnym wojskiem, przesłał
Bolesławowi wprzód poselstwo w te słowa: Niegodnym jest cesarza i
przeciwnym prawom rzymskim wkraczać zbrojnie do kraju wroga, a
zwłaszcza swego wasala, zanim się z nim nie porozumie co do poko-
ju, jeśli chce być posłusznym, lub co do wojny, jeśli stawić chce opór,
aby mógł się ubezpieczyć. Dlatego winieneś albo przyjąć z powrotem
brata swego, oddając mu połowę królestwa, a mnie płacić rocznie 300
grzywien trybutu, lub tyluż rycerzy dostarczyć na wyprawę, albo ze
mną, jeśli czujesz się na siłach, podzielić mieczem królestwo polskie".
Na to książę północny Bolesław odpowiedział: Jeżeli pieniędzy na-
szych lub rycerzy polskich żądasz tytułem trybutu, to mielibyśmy się
za niewiasty, a nie za mężów, gdybyśmy wolności swej nie bronili.
Do przyjęcia zaś buntownika lub do podzielenia się z nim niepodziel-
96
nym królestwem nie zmusi mnie przemoc żadnej [obcej] władzy, a
chyba tylko jednomyślna rada moich [doradców] i swobodna decyzja
mojej własnej woli. Przeto jeślibyś po dobroci, a nie z pogróżkami
zażądał pieniędzy lub rycerzy na pomoc Kościołowi Rzymskiemu,
uzyskałbyś zapewne nie mniej pomocy i rady u nas niż twoi przodko-
wie u naszych. Zatem bacz, komu grozisz: jeśli zaczniesz wojnę, znaj-
dziesz ją!"
[3]
Odpowiedzią tą doprowadzony do niesłychanego gniewu, cesarz
takie w myśli powziął zamiary i na taką wstąpił drogę, z której [już]
ani zejść, ani zawrócić nie będzie mógł inaczej, jak tylko z ogromny-
mi stratami i upokorzeniem własnym. Zbigniew też rozgniewanego w
ten sposób cesarza jeszcze bardziej podburzał, obiecując, że tylko
niewielu Polaków będzie mu stawiało opór. Nadto także Czesi, nawy-
kli do życia z łupów i grabieży, zachęcali cesarza, by wkroczył do
Polski, zapewniając go, że dobrze znają drogi i ścieżki wiodące przez
polskie lasy. Na podstawie takich to rad i zachęt cesarz, nabrawszy
nadziei, że odniesie zwycięstwo nad Polską, wkroczył [do niej], lecz
przybywszy do Bytomia doznał zawodu pod każdym względem. Al-
bowiem ujrzał gród Bytom tak uzbrojony i obwarowany, że zagnie-
wany zwrócił się ze słowami oburzenia do Zbigniewa: Zbigniewie -
rzekł cesarz - tak to Polacy ciebie uznają za swego pana? Tak to pra-
gną opuścić twego brata i [domagają się] objęcia rządów przez cie-
bie? A gdy chciał ze sprawionymi szykami wyminąć gród Bytom,
jako niemożliwy do zdobycia ze względu na obwarowania i naturalne
położenie wśród opływających go wód, niektórzy słynniejsi z jego
rycerzy zboczyli pod gród, pragnąc okazać w Polsce swą cnotę rycer-
ską, a wypróbować siły i odwagę Polaków. A grodzianie, otwarłszy
bramy, wyszli naprzeciw z dobytymi mieczami, nie obawiając się ani
mnogości różnorodnych wojsk, ani napastliwości Niemców, ani obec-
ności samego cesarza, lecz czołowo stawiając im odważny i mężny
opór. Widząc to cesarz niesłychanie się zdumiał, że tak ludzie bez
zbroi ochronnej walczyli gołymi mieczami przeciw tarczownikom, a
tarczownicy przeciw pancernym, spiesząc tak ochoczo do walki jako-
97
by na biesiadę. Wtedy jakoby rozgniewany na zakusy swoich rycerzy
cesarz posłał tam kuszników i łuczników, aby przynajmniej przed ich
grozbą grodzianie ustąpili i cofnęli się do grodu. Ale Polacy na poci-
ski i strzały zewsząd lecące tyle zwracali uwagi co na śnieg lub na
krople deszczu. Tam też cesarz po raz pierwszy przekonał się o odwa-
dze Polaków, bo nie wszyscy jego rycerze wyszli cało z tej walki.
Teraz jednakże pozwólmy cesarzowi powoli wędrować przez polskie
lasy, aż sprowadzimy z Pomorza ognistego smoka.
[4]
Niestrudzony Bolesław, wygrawszy opowiedzianą wyżej bitwę na
Pomorzu i zdobywszy siedem grodów, na wiadomość, że cesarz istot-
nie wkroczył do Polski - mimo że ludzie i konie pomęczeni byli dłu-
gim oblężeniem, że trochę rycerzy poległo, trochę nadto odniosło
rany, a trochę odesłanych zostało z nimi do domów - z iloma mógł, [z
tyloma] ruszył w pochód i nakazał zabarykadować na wszelki sposób
przejścia i brody na rzece Odrze. Zagrodzono zatem wszystkie miej-
sca, w których można by w bród przejść rzekę, a nawet, takie, w któ-
rych [ewentualnie] sama ludność mogła ukradkiem próbować przej-
ścia. Pewną ilość dzielnych rycerzy wysłał nadto przodem do Głogo-
wa dla pilnowania przejść na rzece; mieli oni tak długo opór dawać
cesarzowi, aż z przyjściem samego [Bolesława] na pomoc nad brze-
giem rzeki w ogóle odniosą zwycięstwo, albo przynajmniej zatrzy-
mując go tam doczekają się [przyjścia] wojsk i posiłków. Sam zaś
Bolesław z nielicznym wojskiem stał w niewielkim oddaleniu od
Głogowa, co [zresztą] nie dziwota, bo swoich [ludzi] bardzo już utru-
dził. Tam zbierał wieści i słuchał poselstw, tam wyczekiwał nadejścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]