[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jest naprawdę ładna. - Ukryła przy tym uśmiech. Mała zapomniała ju\ najwyrazniej, \e nie
chciała się szczególnie wyró\niać. - Przymierz ją koniecznie, idealnie do ciebie pasuje. No widzisz,
jeszcze tylko rajstopy i buty i wszystko będzie załatwione.
- Ale wydamy du\o pieniędzy - zawahała się Will. -A tata zawsze mówi, \e pieniądze nie rosną
na drzewie.
- No więc, niech to będzie prezent ode mnie.
- Tak nie mo\na, pani jest przecie\ z Break Away...
- Nie martw się, mogę sobie na to pozwolić i wierz mi, \e będzie mi bardzo przyjemnie, jeśli
zechcesz przyjąć ten prezent.
Mała podbiegła do Caprice i uścisnęła ją z całej siły.
- Naprawdę bardzo panią kocham, pani Kincaid! - Potem odwróciła się i pobiegła do
przebieralni.
Caprice podą\yła za nią. A\ ścisnęło się jej serce na myśl, \e ju\ wkrótce opuści tę małą. Will
była takim cudownym dzieckiem i tyle ju\ przeszła.
^ A więc Malcolm Lockhard wyciągnął wreszcie kopyta. .. No có\, byłbym hipokrytą, gdybym
powiedział, \e jest mi przykro. - Gabe'em wstrząsnął lodowaty dreszcz.
- Nie oczekuję tego wcale, chodzi mi o to, czy nadal jesteś zainteresowany jego posiadłością, na
wypadek oczywiście, gdyby została wystawiona na sprzeda\?
- śarty sobie ze mnie robisz? Oczywiście, \e jestem zainteresowany.
- Zdajesz sobie sprawę, \e nie będzie to tania inwestycja?
- Choćbym miał zaciągnąć kredyt, chcę mieć ten cholerny kawałek ziemi i dojście do rzeki.
Chcę to mieć, jak jasna cholera, rozumiesz?
ROZDZIAA ÓSMY
Caprice dostrzegła zmianę w zachowaniu Gabe'a. Był jakiś podenerwowany, a mo\e raczej
podekscytowany po rozmowie ze swoim prawnikiem. Naturalnie była ciekawa, co go tak poruszyło,
ale nie miała ochoty wypytywać.
- Dowiem się wreszcie, co te\ wam się udało załatwić?
- zainteresował się po chwili.
Will pokręciła przecząco głową.
- Nie, tato, nie mo\emy ci tego powiedzieć. Jeszcze - dodała po chwili. - To sekret.
- Trudno się mówi, będę musiał jakoś powstrzymać moją ciekawość. A kiedy mi go zdradzisz?
- Ju\ jutro.
- W porządku, jakoś wytrzymam - zamruczał jak kocur, ale tak naprawdę widać było, \e jego
myśli zaprzątnięte były czymś zupełnie innym.
Kiedy dotarli do domu, mała szepnęła Caprice na ucho:
- Pójdę jeszcze raz przymierzyć sukienkę - i pobiegła podekscytowana na górę.
- Zawołam cię na kolację.
- Dobrze!
- Mam ci w czymś pomóc? - spytał Gabe, wchodząc do kuchni.
- Nie, właściwie wszystko jest gotowe, muszę tylko podgrzać i mo\emy siadać.
- To świetnie, bo chciałbym wykonać kilka telefonów.
- Nie ma sprawy, ciebie te\ zawołam.
- Dzięki.
Po chwili rozszedł się po kuchni smakowity zapach pieczonego mięsa i gotowanych warzyw.
Caprice postanowiła zajrzeć na moment do małej. Zapukała do drzwi i po chwili przez wąską szparkę
ujrzała nosek Will.
- Gdzie tata? - padło pytanie i gdy mała usłyszała, \e zajęty jest swoimi sprawami, wpuściła
Caprice do środka.
Miała ju\ na sobie swoją odświętną sukienkę, ale wyglądało na to, \e jest smutna.
- Stało się coś? Wyglądasz na niezbyt zadowoloną, tymczasem sukienka le\y wspaniale.
- No wiem, ale niech pani tylko spojrzy na moje włosy, to zupełnie nie pasuje. - Mała wydęła
usta.
- Gdzie chodzisz zwykle do fryzjera?
- Nigdzie, czasem tata mi trochę podcina włosy, ale nie bardzo się na tym zna.
- Powiedz, o której zaczyna się jutro koncert?
- O siódmej.
- Doskonale, zatem pojedziemy jutro po szkole do mamy Marka. Ona na pewno sobie z nimi
poradzi.
- Naprawdę? Chce się pani znowu ze mną jechać?
- Jasne, zale\y mi, \ebyś ładnie wyglądała. Zaraz do niej zadzwonię, a ty wskakuj w jakieś inne
ubranie, bo przecie\ nie chcemy, \eby tata coś zauwa\ył. A sukienkę odwieś do szafy.
- Dobra.
Caprice wróciła do kuchni, podniosła słuchawkę i ju\ miała wystukać nurner, gdy usłyszała w
słuchawce głos Gabe'a.
- Nie jest wykluczone, \e ju\ wkrótce będę miał dostęp do rzeki i wreszcie będę mógł trochę
rozwinąć mój biznes.
Prędko odło\yła słuchawkę.
- I co, rozmawiała pani ju\ z mamą Marka? - zapytała konspiracyjnym szeptem Will, która
właśnie wpadła do kuchni.
- Nie, bo telefon był zajęty. Zadzwonię po kolacji. Powiedz tacie, \e mo\emy siadać do stołu.
Ciekawe, co te\ to miało znaczyć, najwyrazniej ktoś w okolicy zdecydował się na sprzeda\ ziemi
nad rzeką. Oczywiście, to tłumaczyłoby jego dzisiejsze podenerwowanie. Poczuła lekkie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]