[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ławce, a potem pod osłoną nocy wróciła do domu, nie uczyniwszy nic
niezgodnego z prawem. Co wtedy?
- Nie mamy ani jednego świadka, który by ją widział odchodzącą z
miejsca zdarzenia.
- A czy macie świadka, który by widział, że w kościele siedział stary
kościelny, wyznaczony przez pastora do pilnowania świątyni? Czy lensman
odwiedził staruszka i zapytał, co się naprawdę zdarzyło?
- Mam na to słowo pastora i daję mu wiarę - odparł lensman wyraznie
przyparty do muru.
- Tak, pastora. - Ole przeniósł spojrzenie na duchownego siedzącego po
drugiej stronie stołu. Ręka mu zadrżała, ale z pozoru wydawał się całkiem
spokojny i pewny siebie. Tylko Ole dostrzegł jego rozbiegany wzrok. -Sam
byłem na miejscu pożaru tamtej nocy i rozmawiałem z pastorem.
Kościelnego jednak nigdzie nie widziałem. Czy to nie dziwne?
- Pewnie tak się wystraszył, że wolał pójść do domu - odparł pastor.
Lensman pokiwał głową, ale się nie odezwał.
- Ach tak! A pastor co robił tak pózno wieczorem koło kościoła?
- Dziwne pytanie, czyżbym musiał pytać o pozwolenie, zanim odwiedzę
kościół? - Pastor podniósł się na wpół z krzesła i uderzył dłonią w stół.
- Naturalnie, że nie - uśmiechnął się Ole łagodnie. - Tylko że jeśli Lena
wróciła do domu po chwili odpoczynku na ławce, to wówczas pastor został
sam na miejscu zdarzenia.
- Nie sam - wtrącił lensman. - Przecież był tam kościelny.
Zamilkł jednak, bo nagle uświadomił sobie, że sprawa przybiera całkiem
inny obrót.
- A jeśli powiem, że kościelnego tam nie było, to mi lensman uwierzy?
Czy może słowa pastora uzna za bardziej wiarygodne?
Wśród gawiedzi zapanowało teraz prawdziwe poruszenie. Ktoś zawołał,
by pastor się wytłumaczył. Inni chcieli, by lensman cofnął wyrok. Wszyscy
zaś szemrali, że na podstawie bezpodstawnych oskarżeń skazano człowieka.
RS
121
- Cisza! Cisza! - Lensman usiłował uspokoić zgromadzonych. Miał
wrażenie, że ludzie zwrócili swój gniew przeciwko niemu. Było jednak za
pózno, by powstrzymać Olego. Musiał mu pozwolić dokończyć. - Skąd taka
pewność? - zapytał Norwega, przyglądając mu się ze szczerym
zainteresowaniem.
- Stąd, że osobiście rozmawiałem z kościelnym. Znów rozległ się szum.
Teraz wszyscy spoglądali na
pastora. Czy to możliwe, że skłamał?
- Cisza! Posłuchajmy, co ma do powiedzenia pastor.
- Z wielkim smutkiem przyjmuję te podejrzenia pana Olego, który ucieka
się do kłamstwa, by bronić wieśniaczki. Może to i szlachetne, ale niestety
nieprawdziwe.
- No cóż, w takim razie kościelny wprowadził mnie w błąd - odparł Ole
oschle. - Ale czy ktoś zapytał w takim razie pastora, co robił drugiego dnia
świąt? Czy ktoś sprawdził, co stoi w szopie na plebanii? - Tym razem Ole
patrzył na lensmana, domagając się odpowiedzi.
- Nie pomyślałem o tym...
- Ale czy nie zastanowiło lensmana, że kościół w ostatnim okresie miał
problemy finansowe? Z tego, co wiem, pastor starał się o przeniesienie do
innej parafii, niestety daremnie. Jakie więc znalezć wyjście? Gdy nie ma
kościoła, nikt pastora nie będzie tu zatrzymywał.
Pastor poderwał się z krzesła, które runęło z hukiem. Usta drżały mu ze
złości, gdy wskazując palcem na Olego, grzmiał drżącym głosem:
- Nie pozwolę się dłużej upokarzać przez jakiegoś młokosa z Norwegii.
Skąd może wiedzieć, co trzymam na plebanii. Nie był tam, chyba że zakradł
się podstępnie i tym samym złamał prawo.
- Proszę bardzo, wystarczy, by lensman wysłał swoich ludzi, którzy
sprawdzą...
- Czy ktoś chce sprawdzić, co trzymam w szopie? -zawołał pastor i
rozejrzał się wokół zrozpaczony.
- Rozumiem, że pastor domyśla się, co sugeruje pan Ole. Może nam
pastor wyjaśnić, co trzyma w schowku?
- Nie... Tak, mogę. Naftę do lamp, do lamp w kościele. Zrobiłem zapas,
by mi starczyło na jakiś czas. Leżą tam też knoty utkane przez parafianki z
okolicy. Gdzieś trzeba te rzeczy trzymać.
- Pastor zapomniał chyba opowiedzieć o czymś ważnym. - Ole mówił
spokojnie, ale zgryzliwie. - Ile jest tam tej nafty?
- Kilka baniaków. Zazwyczaj kupuję na zapas. - Odwrócił się do
lensmana z pytaniem: - Jak długo jeszcze mam to znosić?
RS
122
- A kiedy pastor ostatnio zakupił naftę? - Ole nie dawał się zbyć i
zadawał kolejne pytania, nie pozostawiając cienia wątpliwości, ku czemu
zmierza.
Pastor jednak milczał, wpatrując się w lensmana.
- Obawiam się, że musimy przez to przejść - odezwał się lensman,
znacznie mniej pewny siebie niż na początku rozprawy. - Proszę
odpowiedzieć na pytanie.
- Niedawno - odparł pastor niechętnie, niczym przekorny chłopiec. - Tuż
przed świętami.
- W takim razie zastanawia mnie, dlaczego większość baniaków jest
pusta?
W pomieszczeniu zapadła kompletna cisza. Ucichły pomruki i szmer
rozmów, wszyscy czekali na odpowiedz pastora. On jednak usiadł ciężko na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Ian Morson [William Falconer Mystery 05] Falconer and the Great Beast (pdf)
    Diana Palmer Long tall Texans 05 Przerwany koncert
    Cruz Melissa de la Błękitnokrwiści 05 Zbłąkany Anioł, Krwawe walentynki
    Glen Cook Dread Empire 05 All Darkness Met
    Lindskold, Jane [Firekeeper 05] Wolf Hunting
    Grippando James Jack Swyteck 05 To coś
    Hannah Bernard Miesiąc miodowy
    Brenden Laila Hannah 10 Godzina Przeznaczenia
    John DeChancie Skyway 00 Paradox Alley
    Catherine Stang Sweet Serenity (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl