[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ścianę.
Czy robisz to po to, żeby mi poprawić samopoczucie? pyta.
Nie zaprzeczam. Po prostu& chyba pora załapać trochę rozrywki. To chyba prawda.
Naprawdę wydaje mi się, że to może być zabawne. W pewnym sensie.
Mila uśmiecha się szeroko.
Ojej, no to świetnie!
Znowu wciska guzik i winda rusza do góry.
Jestem z ciebie dumna mówi.
Naprawdę? pytam, gdy drzwi się otwierają i wychodzimy.
Jasne. To dla ciebie wielki krok naprzód.
Czyżby? No, może i tak. Chyba będę musiała więcej o tym pomyśleć.
Parę godzin pózniej przychodzi do mojego pokoju z kolejną kawą w ręce i uśmiechem na ustach.
Dasz radę w sobotę wieczorem?
W tę sobotę? Myślałam, że to jakiś odległy pomysł! Nie sądziłam, że mówimy o najbliższej
sobocie!
No!
Hm& zastanawiam się. Dobra, niech będzie. Chyba dam radę w sobotę.
Dam mu twój numer! wykrzykuje Mila. Po czym nachyla się nad moim biurkiem i przejmuje
komputer. Chcesz zobaczyć jego zdjęcie?
No pewnie, jeszcze jak mówię, pamiętając, że powinnam czuć pociąg do tego człowieka.
Mila otwiera fotkę.
Jest przystojny. Niezbyt ciemny szatyn, kwadratowa szczęka, okulary. Wygląda, jakby sadził drzewo z
jakimiś dzieciakami. Ma na sobie podkoszulek i dżinsy, rękawice ogrodnicze, a w ręce ogromny szpadel.
Patrzę na zdjęcie. Przyglądam się uważnie. Chyba mogłabym go pocałować. Może. Może on jest
człowiekiem, którego mogłabym pocałować.
Sobotni ranek spędzam w łóżku z Thumperem. Oglądamy rozmaite reality show w telewizji, a potem
aż do południa czytam kolorowe czasopisma.
Postanawiam zadzwonić do Rachel i powiedzieć jej, że zgodziłam się na randkę w ciemno.
Wybieram jej numer i w tym momencie telefon zaczyna dzwonić. Z zaskoczenia zapętlam się pomiędzy
różnymi funkcjami, ale jakoś udaje mi się wyłączyć rozmowy przychodzące, dopóki nie pozostawię
Rachel wiadomości głosowej: Yh& co to? A, poczekaj!
Właśnie mam sprawdzić, kto dzwonił, gdy dzwonek rozlega się ponownie. Odbieram.
Halo?
Lauren?
Tak.
Cześć, tu David.
Jestem zdenerwowana. W dobrym sensie. Pamiętam ten rodzaj zdenerwowania. To nie są właściwie
motylki w brzuchu, raczej kolibry w klatce piersiowej. Tak czy siak, budzi lęk.
O, cześć, David mówię. Jak się masz? Głos ma przyjazny, uspokajający. Przyjemny głos.
W porządku, a ty?
Też w porządku.
Zapada cisza. Mój umysł w szaleńczym tempie szuka, co by tu powiedzieć, sprawdzając różne opcje.
Pustka& Niech ktoś coś powie!
No więc pomyślałem sobie, że może o siódmej? Jest taka grecka knajpka na Larchmont& jeśli
oczywiście lubisz grecką kuchnię zaczyna dukać. Sprawia wrażenie zdenerwowanego. To znaczy&
bo niektórzy nie lubią. I bardzo dobrze.
To może być łatwiejsze, niż myślałam.
Grecka? Cudownie. Masz na myśli Le Petit Greek? Jeśli chodzi o kuchnię grecką, dobrze wiem,
gdzie, co i jak.
Tak! mówi z entuzjazmem. Byłaś tam?
Zazwyczaj skłaniałam Ryana, żebyśmy tam poszli, kiedy miałam ochotę na musakę. Powinnam była
zauważyć, że za każdym razem zamawia tam stek. A nawet nie za bardzo lubi steki.
Tak, byłam. Uwielbiam ją! Zwietny wybór.
Okej, to w takim razie o siódmej mówi David. Poznasz mnie po tym, że będę miał czerwoną
różę w klapie.
To miło. Nie jestem pewna, czy żartuje, więc na wszelki wypadek wolę się nie śmiać.
To żart wyjaśnia. W jego głosie słychać usilne pragnienie, by doprecyzować sprawę. Ale może
jednak powinienem zrobić coś w tym stylu? Będę miał na sobie czarną koszulę. Albo& okej, czarną
koszulę.
Może się denerwować jeszcze bardziej niż ja.
Super odpowiadam. No to randka umówiona. I momentalnie czuję zażenowanie. Czy nie za
daleko się posunęłam? Bo to przecież żenujące nazywać randkę randką, no nie?
Okej mówi David. To się cieszę. Do zobaczenia!
Odkładam telefon na stolik. Patrzę na Thumpera, który siedzi teraz pod stolikiem, u moich stóp.
Muszę się nachylić, żeby móc spojrzeć mu w oczy.
To nie jest dziwne, że mi nie zaproponował, że mnie podwiezie, prawda? pytam go. Thumper
przekrzywia głowę. Po prostu tak się to robi, no nie?
Thumper ziewa rozdzierająco. Biorę to za odpowiedz tak .
Znowu dzwoni telefon. Rachel.
Coś ty mi, do licha, zostawiła za wiadomość w poczcie głosowej? mówi ze śmiechem.
Pomieszało mi się.
Najwyrazniej.
Idę dziś wieczorem na randkę oznajmiam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]