[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podkreślała obronny charakter Sokolego Rogu.
Tirtha odnalazła cel swej podróży. Teraz starała się odprężyć, choć obca wola nadal
pchała ją w stronę ruin. Nie potrzebowała dalej wędrować.
Nagle zalała ją paraliżująca fala, lodowata jak zimowy wicher smagający nagie ciało.
Nie przypuszczała, że przebywając poza ciałem można poczuć taki ból. Jakże się myliła!
Walczyła, by uwolnić się z uścisku przerażającego, niewidzialnego przeciwnika, który chciał
ją uwięzić.  Teraz, zawołała w duchu, teraz  jeśli możecie mnie usłyszeć, wyczuć, pomóc
mi  użyjcie waszej mocy i sprowadzcie mnie z powrotem!
Czy tamtych dwoje naprawdę szło jej tropem, czy wiedzieli, że wpadła w pułapkę?
Zginie bez ich pomocy, bo fala zimna paraliżowała jej wolę, drąc ją na strzępy jak wiatr mgłę.
 Przybywajcie!
Nie mogła zawołać na głos, ale włożyła w swoje wołanie wszystkie siły. Czy wciągała
ją ta sama otchłań, w której znalezli Alona?
Ciepło& Słaby ciepły prąd. Mróz naciska, lecz w pobliżu pojawiło się ciepło i w jakiś
sposób mogła przyciągać je po trochu, gromadzić w sobie, żeby odegnać chłód i śmierć.
Ciepło wciąż napływało coraz potężniejszymi falami.
Paraliżujący chłód wyciągnął po nią macki, starając się ją zapędzić do wnętrza ruin
właśnie wtedy, gdy próbowała zrzucić jarzmo mocy, która ją tu przyciągnęła. Czekał na nią w
środku. Teraz Tirtha zachwiała się. Z jednej strony czuła lodowate zimno, z drugiej
rozgrzewał ją ciepły strumień. Odzyskała wolną wolę. Musi wrócić! Skoncentrowała się na
wspomnieniach o ich obozie.
Pomyślała o Alonie& Zrobiło się jej cieplej! O Sokolniku& jeszcze jeden ciepły prąd
dodał jej sił. Sokolnik& Jego twarz wypełniała teraz jej myśli: wyrażała wielkie skupienie. W
oczach paliły się żółte płomyki. Widziała tylko jego płonące oczy  ciepło przeciw mrozowi,
przeciw TEMU, który chciał ją zagnać do Sokolego Rogu, bezsilną i bezwolną. Tak, ciepło!
Otoczyły ją płomienie; niebieskie języki ognia utworzyły wokół niej mur obronny.
Nagle atak chłodu ustał. Płomienie paliły się jeszcze chwilę, po czym zgasły i znalazła się w
ciemnościach.
Deszcz& leżała na deszczu& Woda spływała jej po twarzy w otwarte usta. Usłyszała
czyjś zdyszany oddech, płytki, szybki jak u wyczerpanego biegacza. Otworzyła oczy 
promienna aureola otaczała jej głowę  i zaraz znów je zamknęła czując, że bezwładnie
dryfuje, że pochwyciło ją coś, czego nigdy nie zdoła kontrolować i przed czym nie uda się jej
uciec.
 Tirtho! Tirtho!  Dobiegło ją wołanie, najpierw ciche, a pózniej coraz głośniejsze.
Jeszcze raz poczuła swoje ciało, zesztywniałe i obolałe. Ciepło, które przywróciło jej życie
powoli rozpływało się we wszystkich członkach.
 Tirtho!
Odważyła się ponownie otworzyć oczy. Zobaczyła twarz Alona  w połowie dziwnie
niebieską. W oczach dostrzegła strach, który zaraz potem znikł. Chłopiec uśmiechnął się&
Roześmiał się radośnie, jakby kamień spadł mu z serca.
Dziewczyna ujrzała klęczącą obok niej inną postać, ściskającą w rękach miecz,
którego gałka jarzyła się oślepiającym światłem  i to światło oblewało ją od stóp do głów.
Po fali ciepła poczuła przypływ sił, wypełniających pustkę, o której istnieniu nie miała
pojęcia. Niemal natychmiast podparło ją czyjeś ramię.
Alon przykucnął naprzeciw niej; na jego twarzy malowało się ożywienie. Natomiast
podtrzymującego ją Sokolnika nie mogła dobrze widzieć. Odłożył na bok miecz sztylet, który
przestał świecić i żarzył się niebieskawo.
 Wróciłam&  wypowiedziała z trudem, a własny głos wydał się jej niewiele
głośniejszy od szeptu.  Przyprowadziliście mnie z powrotem.
Albowiem to od nich dwóch  nie, trzech (nie powinna zapominać o Upierzonym
Bracie, gdyż i jego obecność wyczuła wśród ratujących)  dotarło do niej ciepło, które
pokonało wroga zaczajonego w Sokolim Rogu.
Zaczajonego? Tirtha po raz pierwszy myślała jasno. Miała znalezć ruinę zamku
przodków, w którym krył się nieznany stwór zdecydowany zawładnąć  czym? Tym, czego
sama szukała i nadal nie potrafiła nazwać? Logika podpowiadała jej, że może O to chodzić. A
zatem&
Odwróciła głowę i poruszyła się lekko, wciąż jeszcze nie próbując usiąść. Może
potrzebowała silnego ramienia Sokolnika, by zdobyć się na odwagę i powiadomić towarzyszy
podróży o decyzji, którą tylko ona mogła podjąć, i przekonać ich, że nie pozostawiono jej
wyboru, gdyż chodzi o honor jej rodu.
 Czy znalazłaś drogę?  Nim zdołała przemówić, zapytał Alon.
 Znalazłam.
 Więc możemy jechać.  Spojrzał przez ramię, jakby gotów był zaraz osiodłać
konia i ruszać w drogę.
 Nie  my  Tirtha wzięła się w garść.  To wyłącznie moja sprawa.  Spojrzała
na Nirela i mówiła dalej:  Zwalniam cię z przysięgi. Zabierz Alona. Za górami są ludzie,
którzy dadzą mu schronienie: Tregarthowie. Oni wiedzą, iż moc nie zawsze płynie tymi
samymi kanałami. Dalej pojadę sama.
Sokolnik zmierzył ją podobnie gniewnym spojrzeniem jak wtedy, gdy chciała
ceremonialnie zerwać umowę.
 Miało być dwadzieścia dni, nie mniej  oświadczył.
Dziewczyna usiadła, mężczyzna zaś podniósł się i spokojnie odszedł. Sokół wydał
cichy okrzyk i usiadł na przegubie okaleczonej ręki swego pana.
 Nie zaprowadzę nikogo do tego&  Tirtha postanowiła, że tym razem przeważy
jej wola.
ROZDZIAA X
Tirtha nie chciała się ugiąć, nie zdołała jednak przeforsować swego zdania. Sokolnik
uparł się, że wypełni do końca warunki umowy. Odmówił, choć dwukrotnie odwołała się do
jego poczucia obowiązku, nakazując mu zabrać Alona do Estcarpu. Na nic się zdały
przysięgi, że to ją w pełni usatysfakcjonuje i że w ten sposób wyrównają się rachunki między [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Norton Andre Pani Krainy Mgiel
    Norton Andre Gwiazdzista odyseja
    Einar Mar Gudmundsson AniośÂ‚y wszechśÂ›wiata
    !Gerald Durrell Przecić…śźona arka
    Craig Rice Róśźe Pani Cherington
    Leiber_Vivian_Sloneczko
    Frey Danuta Ewa wzywa 07... 131 Fiat z placu Teatralnego
    Cambr
    Boglar_Krystyna_ _Dalej_sa_tylko_smoki
    Dynastia z Bostonu 11 Wilks Eileen Wzajemne zauroczenie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tutakeja.pev.pl