[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Spojrzała na Cala przeciągle, a on posłał jej czarujący uśmiech..
- Już! Do widzenia! - Siostra Langford była nieubłagana. Cal schylił się i
pocałował Larę.
- Wrócę, zanim się spostrzeżesz - powiedział i wyszedł.
- Proszę to zjeść - powiedziała pielęgniarka, stawiając tacę na stoliku
przy łóżku.
- Dziękuję. - Lara oparła głowę na poduszce. Po chwili usłyszała, że
siostra wyszła. Została sama.
Nie mogła opanować natłoku myśli. Cal odzyskał wolność, a ona była w
ciąży. Niespodziewanie pojawiło się mnóstwo Wspaniałych możliwości na
przyszłość. Ale zarazem nowe zgryzoty zastąpiły stare. i
Co będzie, gdy okaże się, że Cal nie chce mieć dziecka? Tak bardzo byli
zajęci, najpierw sobą, potem problemami Cala, że nigdy nie porozmawiali
na temat założenia rodziny. Mogło okazać się, że byłaby to dla niego zbyt
wielka odpowiedzialność. Przez całe życie żył samotnie. Odpowiadał tylko
za siebie. A wcześniejsze doświadczenia nie pozwoliły mu wyrobić sobie
dobrego zdania o życiu rodzinnym. A tu, nagle, miałyby spaść na niego nie
tylko obowiązki związane z zarabianiem pieniędzy i utrzymaniem żony, ale
jeszcze i wychowaniem dziecka.
Westchnęła ciężko, popatrzyła na serową sałatkę i kanapkę z kurczakiem,
odsunęła tacę i zgasiła światło.
Choć długo spała tego dnia, była wyczerpana. Wszystkie sprawy muszą
poczekać do rana, pomyślała.
Zbudzili ją o siódmej rano. Wsadzili na wózek i powiezli na badanie
USG. Następne dwie godziny spędziła przed gabinetem. W korytarzu
pełnym zagonionych ludzi w białych kitlach, którzy zupełnie nie zwracali
RS
100
na nią uwagi. Jakby była zrobiona z przezroczystego szkła. Lecz kiedy
doczekała Się wreszcie i ujrzała na ekranie obraz swojego dziecka -jak
maleńką ilustrację w podręczniku anatomii - rozpłakała się.
W jej wnętrzu rosło i rozwijało się dziecko Cala. To cud prawdziwy.
Płakała także przez całą drogę powrotną. Roniła łzy, kiedy wwiezli ją do
jej pokoju i-gdy czekająca tam Carol Novak schyliła się, by uścisnąć ją na
powitanie.
- Co tu robisz tak wcześnie? - wystękała Lara.
- Znasz przełożoną pielęgniarek? Tę, która wygląda jak pani Danvers,
zwariowana gospodyni z filmu Hitchcocka? - spytała Carol.
Lara pokiwała nisko opuszczoną głową.
- Chodziła do szkoły z moim starszym bratem. Hej, hej, a to co?! Skąd te
łzy?
Lara odczekała, aż salowa zabrała wózek i zniknęła za drzwiami.
- Jestem w ciąży - powiedziała. Miałam właśnie robione USG i
widziałam dziecko. - Drżącą ręką otarła łzy i uśmiechnęła się nieśmiało.
Zaskoczenie odebrało na chwilę mowę Carol. Potem pan mecenas
uśmiechnęła się radośnie.
- To wspaniała wiadomość! - bąknęła. Uśmiech z wolna znikał z jej
twarzy. - Nieprawdaż? - dodała niepewnie.
Lara wzruszyła ramionami.
- Jestem przerażona i wstrząśnięta, a Cal... Sama wiesz, jakie miał życie.
Zupełnie nie wiem, jak to przyjmie. Carol pokiwała głową.
- Myślisz; że może nie być z tego powodu szczęśliwy? - powiedziała
współczująco.
- Nie planowaliśmy tego. Nie rozmawialiśmy na ten temat. Od dnia
aresztowania zajmowaliśmy się tylko walką o jego uwolnienie. Robótki
ręczne, śpioszki i bamboszki nie interesowały nas zbytnio. Poza tym on
wychowywał się bez rodziców. Często sieroty stają się zgorzkniałe. O życiu
rodzinnym mają jak najgorsze zdanie. Poradziłem sobie bez rodziny! Na co
mi ona?!" Tak mówią.
- Czasem jednak bywa zupełnie inaczej. Za wszelką cenę pragną założyć
rodzinę, dać swoim dzieciom to, czego sami nigdy nie zaznali - powiedziała
Carol. - Spotykałam się z taką postawą równie często.
Lara sięgnęła po chusteczkę i wytarła nos.
- Zbyt wiele przeżyłam stresów i emocji - przyznała. - Ostatnie, co
pamiętam, to, to, że poczułam się strasznie zle i wyszłam z sali rozpraw. A
potem, nagle, było już po wszystkim. Sprawa zakończona, Cal na wolności,
a ja jestem w ciąży. Czuję się jak Dorotka z Czarodzieja z Krainy Oz".
RS
101
- A nie z Kansas?
- Ani trochę.
- Gzy Cal powiedział ci już, co było na rozprawie? - spytała pogodnie.
- Nie chciał mi nic powiedzieć. Wprost umieram z ciekawości.
- Otóż tak... Wiadomość, że zabrała cię karetka, ogromnie poruszyła
Cala. Wozny musiał go uspokajać.
Lara skrzywiła się.
- Nic dziwnego, że nie chciał mi nic powiedzieć...
- Na szczęście sędzia jest człowiekiem bardzo wyrozumiałym. Zgodził
się zrobić przerwę, żeby Cal mógł pojechać do szpitala i porozmawiać z
lekarzem. Prokurator okręgowy szalał. Domagał się odroczenia rozprawy.
Ale sędzia Mellon zignorował to żądanie. A potem oświadczył, że
przeczytał wszystkie zeznania świadków, znajdujące się w aktach sprawy
- I?
Carol westchnęła ciężko.
- Kiedy usłyszałam przed rozprawą, że nie będę musiała wzywać
żadnego świadka, zrozumiałam, że sędzia Mellon już wtedy miał wyrobione
zdanie o całej sprawie. Oznaczać to mogło, że sędzia na podstawie tego, co
przeczytał, albo uznał, iż Calowi postawiono niewłaściwe zarzuty, albo że
nie uwierzył w ani jedno słowo i nie widział potrzeby przesłuchania
świadków.
- O tym mi nie powiedziałaś - zauważyła Lara surowo.
- Są rzeczy, o których lepiej nie wspominać klientom. - Carol poklepała
ją po dłoni.
- I co dalej?
- Wtedy sędzia Mellon stwierdził, że werdykt koronera powinien był
brzmieć nieumyślne spowodowanie śmierci", i oddalił postawione Calowi
zarzuty. Prokurator okręgowy wrócił wtedy do sprawy ucieczki Cala z
aresztu i napaści na strażnika, W takiej sytuacji sędzia dał twojemu
przyjacielowi wyrok w zawieszeniu, z obowiązkiem pracy społecznej.
- Co to znaczy?
- %7łe przez najbliższe pół roku będziesz musiała zamieszkać gdzieś w
okolicy Hartford, gdzie Cal będzie pracował w ratunkowej służbie
medycznej - odparła Carol z uśmiechem.
- A co z Marią Winterfield? - spytała Lara. - Przecież przyjechała nawet
ze swoim adwokatem.
- Obawiam się, że nie uwierzysz...
- Już i tak nie mogę w to wszystko uwierzyć.
RS
102
- Wygląda na to, że Maria zawsze uważała przypadek Cala za olbrzymią
[ Pobierz całość w formacie PDF ]