[ Pobierz całość w formacie PDF ]
woną szminkę, w tym samym kolorze był lakier na jej
paznokciach. Sandały na obcasie były także złote.
Brice wstrzymał oddech z zachwytu.
Czy napije się pani czegoś? Kawy? A może
wina? zapytała pani Potter.
Nie, dziękuję. Wpadłam tylko na chwilę. Spie-
szę się.
Brice wiedział, że ostatnie dwa zdania były skiero-
wane do niego. Ale ani przez chwilę nie myślał, że
Sabina ubrałaby się tak, idąc z wizytą do tego domu.
Czego chcesz? spytał arogancko, gdy tylko
pani Potter zamknęła za sobą drzwi.
Jesteś najbardziej nieokrzesanym człowiekiem,
jakiego znam stwierdziła zimno i zamilkła. Przy-
szłam tu zaczęła po chwili bo Richard ma zamiar
jutro do ciebie zadzwonić w sprawie zaliczki. Chcia-
łabym, żebyś mu powiedział, że rezygnujesz z malo-
wania tego portretu.
Brice uśmiechnął się ironicznie.
A niby dlaczego?
Sabina mierzyła go nieprzyjaznym wzrokiem.
Jestem pewna, że nie muszę tego tłumaczyć.
Czy chodzi o to, że się całowaliśmy tamtego
wieczoru? rzucił.
58 CAROLE MORTIMER
Zaczerwieniła się.
Oprócz tego, że jesteś nieokrzesanym gburem,
masz również kiepską pamięć wycedziła. To ty
mnie pocałowałeś!
Ja tylko zacząłem poprawił ją.
Sabina zachłysnęła się z gniewu.
Nie jesteś dżentelmenem! wykrzyknęła.
Owszem, był. Gdyby nie to, na pewno teraz też
by ją pocałował. Wyglądała wspaniale, gdy się złoś-
ciła.
Za to Latham na pewno nim jest stwierdził
kwaśno.
Co znaczy ta uwaga? Sabina najeżyła się.
Brice wzruszył ramionami.
Nie przypuszczam, żebyście mieli oddzielne
sypialnie, mieszkając razem skrzywił się.
Sabina rozzłościła się jeszcze bardziej.
To nie pański interes, panie McAllister!
On nie wie o tamtym wieczorze, prawda? za-
pytał nagle.
Sabina zamrugała zaskoczona.
Wie, że się spotkaliśmy.
Nie to miałem na myśli...
Powiedz mi, Brice, możesz chodzić? wyce-
dziła.
Spojrzał na swoje nogi w niebieskich dżinsach.
Oczywiście.
Więc powinieneś się zorientować, że nie powie-
działam Richardowi, jak przekroczyłeś pewne grani-
ce oznajmiła dobitnie.
PORTRET MODELKI 59
To, co powiedziałaś, oznacza, że twój przyszły
mąż jest rzezimieszkiem. Uśmiechnął się sztucznie.
A ty... zaczęła, ale jej przerwał:
Jak się miewa twoja mama? Desperacko spró-
bował ją zatrzymać, bo zamierzała wyjść.
Nie rozmawiałam z nią od dnia, kiedy jadłyśmy
razem lunch odpowiedziała ostrożnie.
Zastanawiała się, do czego on zmierza. Niczym
mały chłopiec chciał wygrać walkę, ale nie będzie
usatysfakcjonowany.
Nie przyszłam tutaj, by rozmawiać z tobą o mo-
jej matce dodała. Spojrzałanazłoty zegarek na ręce.
Straciłam tylko czas.
Richard nie może czekać rzucił kpiąco.
A oddany Clive też niecierpliwi się w samochodzie.
Spieszę się do pracy odparła obojętnie.
Richard znowu wyjechał w interesach, miał wrócić
dopiero jutro. Clive rzeczywiście czekał na nią, bo
była umówiona na kolację podczas akcji charytatyw-
nej, w której brały udział również inne modelki.
Szkoda, że nie możemy dojść do porozumienia
w sprawie portretu powiedziała, biorąc torebkę.
Sądziłam, że załatwimy to po przyjacielsku.
Jest coś, o co chciałbym zapytać. Zbliżył
się do niej.
Stanął za blisko. Zdecydowanie za blisko. Poczuła
ciepło jego oddechu.
Sabina spotykała się z kilkoma chłopakami, zanim
poznała Richarda, rok temu. %7ładen z tych związków
nie był jednak na tyle poważny, by powodować
60 CAROLE MORTIMER
szybsze bicie serca. Tym bardziej nie mogła zro-
zumieć, dlaczego teraz jej ciało znowu zmieniło się
wpłynny żar. Tak jak trzy dni temu...
Nie miała odwagi się odwrócić.
O co chodzi, Brice?
Chciałbym wiedzieć, co było w tym liście,
który tak cię zdenerwował... Tym w zielonej koper-
cie...
Skamieniała w jednej chwili. Czuła, że traci od-
dech, a cała krew odpływa jej z twarzy.
Sabina? Brice delikatnie chwycił ją za ramiona
i odwrócił do siebie. Sabina! wykrzyknął prze-
straszony, gdy zobaczył, jak zbladła.
Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła poruszyć
językiem. Twarz Brice a stawała się coraz bardziej
zamazana. Widziała, że on porusza ustami, ale słysza-
ła tylko nasilający się szum. Powoli ogarniała ją
miękka ciemność...
Brice zdążył ją złapać, zanim upadła na podłogę.
Była lekka jak piórko. Ułożył ją delikatnie na sofie.
Wyglądała tak młodo, gdy miała zamknięte oczy,
prawie jak dziecko. To głębokie spojrzenie niebies-
kich oczu przydawało jej dojrzałości. Gdy miała
opuszczone powieki, a policzki ocienione gęstymi,
ciemnymi rzęsami, wydawała się drobną kruchą dzie-
wczynką. Brice miał wrażenie, że schudła przez te
kilka dni.
Czyżby z jego powodu? A może z powodu tego
listu?
PORTRET MODELKI 61
Jej dzisiejsza reakcja potwierdzała podejrzenia
Brice a.
Od kogo mógł być list, który wywoływał u niej taki
wstrząs nawet kilka dni pózniej?
Brice wątpił, czy dowie się tego dzisiaj.
Jej powieki zadrgały, zamrugała i otworzyła oczy.
Zatrzymała wzrok na Brisie, który przy niej siedział.
Uśmiechnął się.
Wszystko będzie dobrze powiedział.
Skrzywiła się, jakby chciała powiedzieć: Tak ci się
tylko wydaje. Przełknęła ślinę.
Czy mogę napić się wody? poprosiła cicho.
Unikała jego spojrzenia.
Nie ruszaj się, dopóki nie wrócę ostrzegł,
zanim wstał i poszedł do kuchni.
Kiedy pojawił się z napełnioną szklanką, Sabina
już siedziała na sofie, przygładzając włosy.
Przepraszam za kłopot. Nie wiem, co się stało...
Wypiła łyk wody.
Ale ja wiem odparł. Wyglądasz, jakbyś nie
jadła przyzwoitego posiłku od kilku dni. Zaczer-
wieniła się, więc dodał: Mam rację, prawda? Dla-
czego nie jadłaś?
Rzuciła mu krótkie spojrzenie.
Nie sądzę, żeby interesowały cię moje żywie-
niowe zwyczaje...
Wprost przeciwnie, bo przed chwilą zemdlałaś
w moim domu przerwał jej. Więc?
Pokręciła głową i zerknęła na swój zegarek.
Naprawdę muszę już iść.
62 CAROLE MORTIMER
Kiedy zemdlałaś, wyszedłem do Clive a i po-
wiedziałem mu, żeby odwołał twoje spotkania na
dzisiejszy wieczór powiedział miękko.
Co takiego? Oczy Sabiny rozszerzyły się ze
zdumienia.
Powiedziałem mu też, że nie będzie ci już dziś
potrzebny dodał.
Sabina otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, po
czym je zamknęła. Następnie ponownie je otworzyła
i znowu zamknęła.
Zaniemówiła. Warto było to zobaczyć.
Gdzie jest Latham? spytał Brice.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]