[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaproponowałem ci przystąpienie do spółki partnerskiej i ta oferta nadal jest aktualna.
- Ja... doceniam to, ale dalej mówię nie". Chciała wstać, lecz Hugh położył
ręce na jej ramionach.
- A jeśli powtórzę to, co powiedziałem wcześniej? %7łe chcę, abyś została. Nie
tylko dla dobra praktyki, ale i dla mnie?
Dostrzegła w jego oczach nie tylko czułość. Było w nich też pożądanie. Poczuła
przyspieszone bicie serca. Pragnęła dotknąć jego twarzy, ale wiedziała, że nie wolno
jej tego zrobić, ponieważ nie może zapewnić mu przyszłości ani dać mu dzieci, a on
jest mężczyzną, który na to zasługuje.
- Hugh, przestań, proszę.
- Mam przestać mówić, że mnie pociągasz? Nie mogę, Alex, bo naprawdę cię
pragnÄ™.
- 66 -
S
R
- Może tak wydaje ci się w tej chwili - zaczęła drżącym głosem. - Ale w
rzeczywistości wzbudzam w tobie współczucie.
- Nie waż się tak myśleć. Owszem, współczuję ci, że musiałaś przez to
wszystko przejść, ale kiedy na ciebie patrzę, czuję całkiem coś innego. Pragnę cię
przytulić, pieścić i... - Wyciągnął ręce i dotknął jej twarzy. - Bardzo chcę... kochać się
z tobÄ….
- Hugh, ja...
Nie była w stanie powiedzieć nic więcej. Nagle po jej policzkach popłynęły łzy,
które zaczęły kapać na jego dłonie.
- Och, Alex, przestań - poprosił, spoglądając na nią z przerażeniem. -
Przepraszam. Nie chciałem zrobić ci przykrości, za nic w świecie.
- To nie twoja wina - wymamrotała zdławionym głosem. - Sama nie wiem,
dlaczego płaczę. Bardzo przepraszam. %7łeby tak się rozkleić...
- Na wszystko jest jakiś sposób - wyszeptał, przyciągając ją do siebie i całując
w czoło.
Powinnam to zakończyć, pomyślała wbrew sobie. Powinnam wytrzeć nos,
podziękować mu za życzliwość i zakończyć to, ale jest mi tak miło w jego
ramionach...
- Dlatego byłaś taka smutna u państwa Nolanów, prawda? Bo Irene znalazła się
w podobnym położeniu. Z tą różnicą, że Frank od niej nie odszedł.
Alex kiwnęła głową, a on mocniej przytulił ją do siebie.
- Ja też nie odejdę, Alex. Będę przy tobie, jeśli mi na to pozwolisz.
Powoli uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
- Bardzo chciałbym cię pocałować. Czy mogę? Nie, nakazał jej rozsądek, ale
ciało go nie słuchało.
Chciała, by ją pocałował, choć wiedziała, że to może zakończyć się
kompletnym fiaskiem. Niedostrzegalnie kiwnęła głową, a on otoczył dłońmi jej twarz i
dotknął wargami jej ust. Ich pocałunek był gorący i czuły, ale niezwykle krótki. Tak
krótki, że Alex pochyliła się w stronę Hugh, chcąc jeszcze. Tym razem pocałował ja
tak namiętnie, że poczuła ciepło rozchodzące się po całym ciele.
- Od dawna chciałem to zrobić, mój piękny wodny duszku.
- 67 -
S
R
Nie mów tyle, pomyślała. Nie dawaj mi czasu na rozmyślanie, bo dojdę do
wniosku, że nie powinnam tego robić, bo znów zostanę zraniona. Przytuliła się do
niego jeszcze mocniej i zaczęła go całować, pragnąc więcej... o wiele więcej...
- Alex, och, Alex - wyszeptał, wsuwając ręce pod jej luzną bluzę sportową. -
Powstrzymaj mnie, bo niebawem nie będzie to już możliwe.
Nie chciała, by przestawał. Pragnęła, by czule gładził i całował jej piersi.
Zciągnęła bluzę i rzuciła ją na podłogę. Kiedy zamierzała rozpiąć stanik, Hugh ją
powstrzymał.
- Alex, czy jesteÅ› tego pewna?
Nie odezwała się ani słowem. Wiedziała, że jeśli coś powie, czar pryśnie.
Zaczęła go całować, chcąc uciszyć głosy krzyczące w jej głowie, że to, co robi, może
zakończyć się jedynie zawodem miłosnym.
ROZDZIAA SZÓSTY
Kiedy nazajutrz o świcie Alex popatrzyła na leżącego obok niej Hugh, wydał
jej się zupełnie bezbronny. Jego rzęsy rzucały cienie na policzki, a usta były lekko
wygięte ku górze, jakby śmiał się z czegoś.
Ostrożnie wyciągnęła rękę w jego stronę, ale zastygła w bezruchu, widząc, że
on otwiera oczy.
Przez chwilę był wyraznie zdezorientowany, a potem uśmiechnął się do niej.
- Więc to nie był sen?
- Nie - odparła.
- Bałem się otworzyć oczy i odkryć, że leżę sam we własnym łóżku. - Kiedy
przesunął palcami po jej nagim ramieniu, przeszył ją dreszcz rozkoszy.
- Było cudownie - wyszeptała. - Zresztą sam dobrze o tym wiesz.
Przez chwilę uważnie przyglądał się jej twarzy, a potem potrząsnął głową.
- Ale?
- 68 -
S
R
- Nie ma żadnego ale" - odparła wymijająco, chcąc odroczyć to, co jest
nieuniknione. Moment, kiedy ją pocałuje, powie, że spędził z nią bardzo miłe chwile, a
potem odejdzie.
- Owszem jest. Usłyszałem to w twoim głosie. Co się dzieje, Alex?
- Nic... absolutnie nic - skłamała, czując, że płoną jej policzki. - Ta noc była
fantastyczna, wspaniała i bardzo chciałabym ją powtórzyć... dopóki jestem w
Kilbreckan. To znaczy, jeśli masz na to ochotę - dodała pospiesznie. - Po prostu
doskonale rozumiem, że nasza miłość fizyczna nie wymaga od ciebie zaangażowania,
żadnych zobowiązań, bo nadal kochasz Jenny, a... - Zamilkła, widząc, że wyraz
zdumienia na twarzy Hugh ustępuje miejsca złości.
- Brak zaangażowania? %7ładnych zobowiązań? - powtórzył z wściekłością. -
Więc uważasz, że kochałbym się z tobą, gdybym nie był zaangażowany?
- Hugh...
- Alex, seks nie był jedynym elementem ostatniej nocy. Przynajmniej dla mnie.
Jestem tutaj nie tylko ze względu na seks. Owszem, kochałem Jenny i zawsze będę ją
kochał, ale to nie znaczy, że w moim sercu nie ma miejsca dla kogoś innego.
- Dla kogoś innego tak, ale nie dla mnie - powiedziała ze smutkiem. - Hugh, nie
musisz udawać. Wiem, że przed nami nie ma przyszłości. Jestem chora i ostatnia noc
tego nie zmieniła, więc cieszę się chwilą obecną.
- Cieszysz się chwilą? - powtórzył, a potem soczyście zaklął. - Ja z całą
pewnością nie. Mówisz, że jesteś chora i ostatnia noc tego nie zmieniła. A ja mam
czarne włosy oraz szare oczy i ostatnia noc też tego nie zmieniła.
- Dobrze wiesz, że to nie to samo.
Przez chwilę spoglądał na nią w milczeniu, a potem usiadł, oparł plecy o
wezgłowie i przyciągnął ją do siebie.
- Najwyrazniej czegoś w tym wszystkim nie rozumiem, więc może
wytłumaczysz mi, dlaczego twoja choroba wyklucza naszą wspólną przyszłość.
- Ponieważ... - Odchrząknęła. - Bo po przeżyciach związanych ze stratą Jenny
na pewno nie chciałbyś narażać się na to po raz drugi.
- 69 -
S
R
- Nie chciałbym, ale nie chciałbym również przeżyć reszty moich dni, nie
przytulając cię i nie kochając się z tobą. Więc razem będziemy walczyli z twoją
chorobą, jeśli... o ile dojdzie do jej nawrotu.
- Ale...
- Alex, w życiu nie ma rzeczy pewnych. Każdego dnia zupełnie zdrowi ludzie
giną pod kołami samochodów, spadają z drabin lub umierają porażeni prądem. Prawdę
mówiąc, jest więcej niż prawdopodobne, że umrę przed tobą.
- Nie mów tak. Nawet w żartach.
- Wcale nie żartuję. Mogę dziś rano wyjść z domu i zginąć w wypadku. Nikt nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]