[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Widzisz, nie warto żyć bez miłości - powiedział, jakby odgadując jej
uczucia.
Wzruszyła ramionami zawstydzona.
- Jeszcze gorzej zadurzyć się w kimś, kto dziś jest, a jutro już go nie ma.
- Nikt na ciebie nie czeka w Anglii?
Potrząsnęła tylko głową, stwierdziwszy ze smutkiem, że nie zaprzeczył
jej słowom. Nawet nie krył, że związek z nim byłby przelotny.
- Nigdy nikogo nie miałaś?
Wiedziała, że powoduje nim tylko ciekawość, zachowała więc spokój.
- Był ktoś, ale rozeszliśmy się, kiedy mama zachorowała.
- Właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebowałaś wsparcia? To mi dopiero
związek!
Chociaż jego współczucie napełniło ją niespodziewanym ciepłem,
uśmiechnęła się ze smutkiem.
- Od dawna się nam nie układało. Przypuszczam, że trwał przy mnie
dłużej, niż zamierzał, właśnie z powodu choroby matki. To ja zerwałam i
teraz cieszę się wolnością.
- Pamiętaj, człowiek nie jest stworzony do życia w samotności.
- Wiem - odparła z irytacją - ale teraz nie jestem w stanie tym się zająć.
- Z powodu Maxa? - zapytał cicho.
- Między innymi. - Zauważyła zdziwienie w jego oczach, ale nie miała
zamiaru niczego więcej wyjaśniać. - Co z tą kawą?
Westchnął, po czym ująwszy ją pod ramię, zaprowadził prosto do bufetu.
- Przyniosę, a ty znajdz stolik.
Uśmiechając się do znanych jej z widzenia wolontariuszek, Serina
przeszła do wolnego stolika w kącie sali. Greg przyniósł kawę i usiadł, po
czym nakrył dłonią jej rękę.
- Chciałbym wiedzieć, dlaczego tak się boisz.
- Nie wiem, o co ci chodzi.
- Przy każdym naszym spotkaniu wytwarza się takie napięcie, że nie
możesz tego nie zauważać. Tylko udajesz. Dlaczego?
Czułość malująca się w jego oczach poruszyła ją bardziej niż słowa.
Chociaż pragnęła odpowiedzieć mu tym samym, bała się, że może tego
żałować. Co innego, gdyby mogła uwierzyć, że naprawdę mu na niej zależy.
RS
53
Niestety, była pewna, że Greg stosuje swe lekarskie chwyty, aby skłonić ją
do zwierzeń.
- Stan Heather jest zadowalający, prawda? Greg nie krył zdziwienia.
- Chcesz rozmawiać o Heather?
- Myślałam właśnie, jakim jesteś oddanym lekarzem.
- W tej chwili nie jestem lekarzem. Jestem mężczyzną, który próbuje
nawiązać kontakt z atrakcyjną kobietą. Niestety, ona mu w tym wcale nie
pomaga.
- Heather jest bardzo atrakcyjna, prawda? - zapytała. Oczy Grega
pociemniały z irytacji.
- Dlaczego upierasz się, żeby o niej rozmawiać?
- No cóż... Zastanawiałam się czasem, czy wiesz, co ona do ciebie czuje?
Dlaczego to powiedziała? Czy jest to próba poznania jego uczuć wobec
tamtej dziewczyny, czy szczerze wierzy, że powinien znać prawdę?
- Wiem. - Zawahał się. - Wydaje się jej, że jest we mnie zakochana. To
nic dziwnego. Dziewczęta żyjące w takiej izolacji od świata często
zakochują się w pierwszym mężczyznie, który pojawi się w pobliżu.
Serina poczuła, jak ze wstydu robi jej się gorąco. Czy Greg myśli to
samo o niej? Obiecała sobie w duchu, że w przyszłości postara się lepiej
ukrywać swe uczucia, na razie wróciła do tematu Heather.
- Więc dlaczego ją zachęcasz?
- Zachęcam? Kochanie, gdybym chciał się z nią przespać, zrobiłbym to
już dawno. Starałem się dać jej wyraznie do zrozumienia, że mogę jej
ofiarować jedynie przyjazń. - Z rozpaczą potrząsnął głową. - A ty mi
mówisz, że ją zachęcam. W jaki sposób?
W tym momencie Serina po raz pierwszy pomyślała, że być może
pomyliła się w ocenie Grega. Czy wypowiedzi Heather mogły być
podyktowane zazdrością? Zamknęła oczy, zupełnie zbita z tropu, po czym
usłyszała jego głos:
- Kochanie, uwierz mi. Wolę porozmawiać o tobie.
- Chyba mam dość na dzisiaj - zadecydowała, nie będąc w stanie spojrzeć
mu w oczy.
- W porządku, rozumiem. Chodzmy poszukać Kathy - powiedział
oficjalnym tonem.
Odsunął z hałasem krzesło i czekał, żeby wstała. Serina przeklęła w
duszy własną głupotę. Obraziła Grega odmową, a teraz jest już za pózno, by
to naprawić.
RS
54
Pomyślała o Maksie, o swej matce, o tym, że właśnie zaprzepaściła
szansę, by zrzucić przytłaczający ją ciężar, i zastanawiała się, dlaczego
początek nowego życia okazał się tak trudny.
- Dobrze, chodzmy - powiedziała wstając.
Chciała dodać coś więcej, ale Greg szedł już w stronę drzwi. Kathy
powitała ją uśmiechem.
- Zaraz będzie lunch. Pomożesz przy karmieniu? - A kiedy Serina skinęła
głową, zapytała jeszcze: - Zastąpisz Coral?
- Tak. Wpadłam tylko, żeby zobaczyć Maxa, ale... - Wzruszyła bezradnie
ramionami. - Z przyjemnością pomogę przy posiłku.
- To wspaniale, dzięki.
Serina poszła do słonecznej jadalni, przedstawiła się i zaczęła nakrywać
do stołu.
- Pomożesz mi przyprowadzić pacjentów? - spytała jedna z pielęgniarek.
- Jestem Wanda.
Wyszły razem na korytarz.
- Zaczniemy od dwóch starszych pań z ostatniego pokoju. Obie mają
cukrzycę i problemy z chodzeniem. Teraz czują się lepiej, ale ponieważ nie
potrafią o siebie zadbać, nie spuszczamy z nich oka.
- Dostają insulinę?
- W ich wypadku wystarczą tabletki i dieta. Pod warunkiem, że jej
przestrzegają.
Serina skinęła ze zrozumieniem głową.
- Pora na lunch, drogie panie! - zawołała Wanda, wchodząc do pokoju.
Pacjentki były pulchniejsze i starsze, niż się Serina spodziewała, ale obie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]