[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uwagę jej stan. To Jenny trzymała karty i, jeśli nie bę-
dzie ostrożny...
- Skoro nie byłaś zabezpieczona, powinnaś
mi o tym powiedzieć. Jasne, że oboje siebie
S
R
pragnęliśmy, ale gdybym wiedział... Są przecież inne
sposoby na zaspokojenie namiętności.
Jennifer zakryła dłonią usta, jakby zrobiło się jej niedo-
brze.
Jestem w ciąży! - wykrztusiła. - A ty myślisz ciągle o
świństwach!
Jenny, jak możesz tak mówień To w ogóle do ciebie
niepodobne!
Sama już nie wiem, jaka naprawdę jestem! A zresztą,
czego się spodziewałeś po takich idiotycznych oskarże-
niach? Jeśli już musisz wiedzieć, to wciąż brałam pi-
gułki...
Po co? - zaatakował. - Skoro z nikim nie sypiałaś?
Jennifer odjęła dłoń od ust i uspokajającym gestem
położyła ją na brzuchu.
Bo ciężko przechodzę kobiece dni, pamiętasz? Doktor
doradził mi utrzymać kurację. Niestety, kiedy było
trzeba, zawiodła - oznajmiła z krzywym uśmiechem. -
Wiesz zresztą, co mówią. Jedynym skutecznym środ-
kiem antykoncepcyjnym jest zupełna abstynencja.
Ale w czasie małżeństwa nigdy się to nie zdarzyło.
Mimo że potrafiliśmy się kochać w każdej minucie
dnia!
Może nie brałam ich już tak skrupulatnie, jak było trze-
ba - odparła obojętnie. - Zwal winę na mnie, jeśli po-
prawi ci to samopoczucie.
Nie zamierzam nikogo obwiniać! Wzajemne oskarżenia
niewiele nam pomogą - oznajmił że zmarszczonym
czołem.
S
R
Po raz pierwszy w swoim dorosłym życiu Matteo czuł,
że nie panuje nad zaistniałą sytuacją. Byli w trakcie
rozwodu. Jennifer już go nie kochała. To, co się stanie,
zależało wyłącznie od jej decyzji. Jemu grunt usuwał
się spod nóg.
Co chcesz zrobić? - zapytał po chwili, potulniejąc.
Zamierzam urodzić to dziecko.
Oczywiście!
Mimo entuzjastycznego przytaknięcia czuł, że kamień
spadł mu z serca. Uśmiechnął się z ulgą.
-Ach, Jenny, masz taki duży brzuch. To musi być... -
wykrztusił, gdy się nie odezwała.
Widziała, że usiłuje dokonać obliczeń. Miał komiczny
wyraz twarzy. Uśmiechnęła się pobłażliwie.
Szesnasty tydzień.
Już? To cud!
Tak.
Nagle poczuła, że jej wszystkie cierpienia i cała nie-
pewność bledną przy cudzie, który razem stworzyli.
Mimo to wciąż przerażały ją okoliczności, w których
przyjdzie jej urodzić to dziecko. Drgnęła, starając się
powstrzymać łzy. Nie udało się jej jednak zdusić szlo-
chu.
Matteo natychmiast poderwał się z krzesła i podbiegł
do niej.
Coś cię boli? - zapytał nerwowo.
Nic - odparła, potrząsając głową i rozszlochała się na
dobre. - Tylko to wszystko jest takie beznadziejne...
Cii - Matteo uspokajał i gładził ją po mokrych
S
R
policzkach, walcząc z poczuciem winy. - Wcale nie jest
beznadziejne.
Jest... Wzięliśmy rozwód i już mnie nie kochasz!
Ale, Jenny, ja zawsze...
Nie! - krzyknęła, usiadła prosto, a łzy natychmiast zni-
kły? - Nawet tego nie mów, Matteo, jeśli tak nie my-
ślisz. Potem będzie tylko gorzej. Nie jestem małą
dziewczynką, której trzeba na pocieszenie dać lizaka.
Nie chodzi o to, co ja czuję ani nawet o to, co stało się z
naszym małżeństwem. Chodzi o kogoś ważniejszego
od nas. O nasze dziecko.
Matteo patrzył na nią w zdumieniu, nie odrywając rąk
od jej twarzy.
Stałaś się taka silna... -westchnął z nieukrywanym po-
dziwem.
Musiałam - odpowiedziała. - Zostanę matką, to chyba
naturalne.
Matteo wiedział, że sam też powinien być silny. Przejąć
kontrolę nad sytuacją. Ale musiał to zrobić w białych
rękawiczkach, inaczej wiedział, że Jennifer się zbuntu-
je. Musiał pozwolić jej wierzyć, że to ona podejmuje
wszystkie decyzje.
Myślałaś już o tym, co chcesz dalej zrobić?-
Próbowałam.
Najlepiej wychodziła jej wersja fantastyczna. Cofnęła-
by się w czasie, pilnując, żeby w ogóle nie doszło do
incydentu w windzie. Albo jeszcze dalej, kiedy wciąż
się kochali i mogli począć dziecko z miłości, a nie z
pożądania, gniewu i frustracji.
Jednak wiedziała, że nie ma takiej możliwości. Musiała
sobie poradzić z tym, co przyniosło życie.
S
R
Och, Matt... Ja po prostu nie wiem, co będzie najlepsze.
Gdybym tu została albo nawet wróciła do Stanów,
szybko wyda się, że jestem w ciąży - westchnęła, zer-
kając na swój zaokrąglony brzuszek. - Zresztą, chyba
już widać?
Owszem, bystry obserwator z pewnością to zobaczy.
Wiem. A kiedy świat to zobaczy, natychmiast posypią
się pytania o ojca dziecka, a ja nie będę wiedziała, co
odpowiedzieć.
Przecież wiesz, kto jest ojcem!
Ale pomyśl, co się stanie, kiedy im powiemy! Wrócili-
śmy do siebie?- A jeśli nie, to dlaczego jestem z tobą w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]