[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedziała mi prawdy, zapewne wypłakałabym oczy. Zmądrzałam po tamtym
incydencie.
- Nie miałem pojęcia, że jako nastolatka byłaś we mnie zakochana - wyjaśniał
cierpliwie i łagodnie. W kuchni zapanowała cisza przerywana jedynie szumem pralki,
36
r
r
dobiegającym z sąsiedniego pomieszczenia. - Unikałaś mnie tak uporczywie, że w
końcu nabawiłem się kompleksów.
- Przepraszam. Onieśmielałeś mnie - tłumaczyła. - Byłam tak zakłopotana, że
nie potrafiłam wyznać szczerze, co naprawdę czuję. - Wyprostowała się z godnością. -
To już przeszłość, Nick. Jestem zaręczona. Wyjdę za Daniela.
- Nie kochasz go - stwierdził, mrużąc oczy.
- Szanuję Daniela i bardzo go lubię - odparła. - Dla kobiety w moim wieku to
ważne. Mogę się obyć bez wielkich namiętności. Przypominają fajerwerki; zachwycają
przez moment i szybko gasną... Nick. tracimy czas. Muszę się ubrać. Pora jechać do
pracy.
Praca. Nick przypomniał sobie, że został wynajęty przez Tabby. Wczoraj
zmarnował cały dzień, ale dziś nie mógł sobie na to pozwolić.
- Racja - zgodził się machinalnie.
Obrzucił taksującym spojrzeniem szczupłą postać dziewczyny. Pragnął dotknąć
małych piersi okrytych bawełnianą koszulką. Zdawały się żyć własnym życiem;
pamiętał, jak były ciepłe i jędrne, kiedy dotykał ich tamtego wieczoru.
- Proszę cię, zdejmij tę koszulkę i pozwól mi na siebie popatrzeć - błagał cicho,
spoglądając Tabby prosto w oczy.
- Chcę cię zobaczyć nagą.
Hipnotyzował dziewczynę głosem i spojrzeniem, ale jego ofiara była świadoma,
że czule słówka stanowią wstęp do kolejnego upokorzenia. Nick jej pragnął, to
oczywiste; jak każdy mężczyzna gotów był na wszystko, byle zaspokoić swoje żądze.
Chciał ją mieć, ale nic z tego nie wyniknie, bo on nie zamierzał się wiązać. Tabby
mogła oczekiwać chwili rozkoszy, jednej miłosnej nocy... i to wszystko. Posmutniała
na myśl o tym.
- Zapewne kusiłeś tak wiele kobiet - powiedziała cicho.
- Wybacz, nie mam zadatków na striptizerkę. Moja dziedzina to antropologia.
- I dlatego żyjesz wedle zasad wyznawanych przez czcigodnych przodków,
tak? - rzucił ostro. Tabby wzruszyła ramionami.
- Wychowano mnie na kobietę z zasadami. Tobie również je wpojono, ale
najwyraźniej zapomniałeś o dawnych naukach.
- Nie jestem niewolnikiem przeszłości i zeszłowiecznych zasad moralnych -
powiedział, obrzucając ją badawczym spojrzeniem.
37
r
r
- Każdy powinien iść własną drogą - odparła pojednawczym tonem. - Muszę
cię pożegnać, Nick. Czas ucieka.
- Daniel był tu wczoraj? - rzucił z pozoru obojętnie.
- Czemu pytasz? - burknęła, marszcząc brwi. - Nick, postawmy sprawę jasno.
W gruncie rzeczy wcale ci na mnie nie zależy. Poniewczasie odkryłeś, że jako
nastolatka byłam w tobie zakochana. Ciekawość sprawia, że chcesz sprawdzić, jak by
nam było we dwoje. Ja również się tak czułam. Ale to minęło. Wiem doskonale, że nie
masz ochoty się ustatkować, ożenić, mieć dzieci.
- Racja - odparł szczerze, wcisnął ręce w kieszenie i obserwował ją uważnie. -
Nie odczuwam takiej potrzeby. Gdybym jednak pragnął założyć rodzinę, sądzę, że
wybrałbym ciebie.
- Miło mi to słyszeć - odparła z uśmiechem. Nick wzruszył ramionami.
- Jestem lekkoduchem. Nie potrafię długo usiedzieć w jednym miejscu. Cieszę
się, że zostałem detektywem; pociąga mnie praca w policji. Lubię ryzyko, chętnie
podejmuję wyzwania. Nie chcę, żebyś siedziała w domu sama, czekając z niepokojem
na telefon ze szpitala, gdzie leżę ranny i poturbowany, bo dla dobra śledztwa wtykałem
nos w cudze sprawy.
- Gdybyś mnie kochał, wszystko mogłabym znieść - odparła - ale ty nie wiesz,
czym jest miłość.
- To nie w moim stylu. Nie boję się, kiedy do mnie strzelają ale zdać się na
łaskę i niełaskę kobiety to zupełnie inna sprawa.
Tabby od razu się domyśliła, że mówi o swej nieżyjącej dziewczynie, która była
agentką FBI. Pewnie nie pogodził się jeszcze z wielką stratą. Znała tę historię z relacji
Helen i Mary.
- Chcesz zachować swobodę i niezależność - powiedziała. - Sama wiem, jakie
to ważne. Z drugiej strony jednak zmęczyła mnie samotność i codzienna krzątanina, w
której na nikogo nie mogę liczyć. Daniel i ja świetnie się rozumiemy. Z pewnością
staniemy się dobrym małżeństwem.
- Jasne - burknął Nick - o ile twój najdroższy nie będzie zbyt natarczywy w
małżeńskim łożu.
- Proszę? - Tabby spłonęła rumieńcem.
- Nie bądź taka świętoszko wata. Gdyby Daniel okazał się kochankiem z
prawdziwego zdarzenia, nie straciłabyś głowy, gdy przedwczoraj wziąłem cię w
38
r
r
ramiona. Gotowa byłaś ulec mi natychmiast. Daniel wcale cię nie pociąga, zgadłem?
- Seks nie jest najważniejszy!
- Wiele osób twierdzi, że to bardzo istotny element związku. Łóżko łączy lub
dzieli małżonków - upierał się Nick. - Jeśli nie pragniesz tego faceta, wasze życie
będzie koszmarem. Daniel szybko się zorientuje, co jest grane, i na pewno cię
znienawidzi.
Tabby wolała przemilczeć fakt, że narzeczony już teraz zarzuca jej oziębłość,
ilekroć bez entuzjazmu oddaje mu pocałunki. Zdawał się nie pamiętać, że sam nie
kwapi się do całowania.
- Przywyknę do niego.
- Ona do niego przywyknie! Wierutna bzdura!
- Wolę mężczyznę, z którym mogę porozmawiać, od... Co robisz!
Nick zdecydowanym ruchem odsunął krzesło, nim zdążyła dokończyć zdanie.
Wziął ją na ręce, posadził na kuchennym stole, przechylił w tył i pocałował namiętnie.
Tabby wcale się nie broniła z obawy, że podczas szamotaniny jej skąpy strój
odsłoni jeszcze więcej niż dotychczas. Nick podtrzymywał ją ramieniem, nie odrywając
ust od jej warg. Uległa bez walki; mało brakowało, żeby go znienawidziła, ponieważ
nie była w stanie się oprzeć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]