[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pracować samotnie. Uśmiechnęła się do niego spod słomkowe
go kapelusza.
- Domyślałam się tego.
- Skoro o tym wiesz, to, co tu robisz? - spytał.
- Usiłuję zakończyć strajk. Sam mi zresztą podsunąłeś ten
pomysł.
Popatrzył na nią, jak na obłąkaną.
- Powiedziałeś mi wczoraj wieczorem, że mieszkańcy
Milagro pójdą za mną wszędzie. - Uśmiech stał się bar-
Anula43&Irena
scandalous
dziej figlarny, - Więc poszłam na plantację. Miałeś rację, to
działa.
Rafe powstrzymywał się z całej siły, by nie złapać jej i po
rządnie nie potrząsnąć.
- Wyjaśnij mi, jak to ma rozwiązać podstawowy problem?
- Miałam nadzieję, że zajmiemy się tym oboje.,
..- Słucham. - Skrzyżował ręce na piersi.
- Chciałbyś, żebym zeszła z plantacji, prawda?
- Oczywiście. ..
- W takim razie może uda się nam osiągnąć jakiś kompro
mis. GdybyÅ› przyjÄ…Å‚ z powrotem Manuela...
Pokręcił głową, pojmując wreszcie jej zamysł.
-Ni e mogÄ™. To jest kwestia honoru.
Ale- . ' " " . " , . ; . . " :
- Przynajmniej spróbowałaś, amada. Nie udało się, niestety.
Spojrzała na niego złym wzrokiem.
- Tylko dlatego, że ty nie chcesz, żeby się udało,
Przeciągnął dłonią po włosach. Czuł się wykończony.
- Nie będę się z tobą kłócił, stojąc na plantacji kawy. Mie
szkańcy Milagro nie muszą tego wysłuchiwać.
- Podobnie jak twoi kontrahenci? - spytała niewinnym to
nem, patrzÄ…c gdzieÅ› ponad jego ramieniem.
Odwrócił się gwałtownie. Madre de Dios! Gorzej być nie
może.
- Zapłacisz mi za to, ukochana -szepnął jej do ucha. - Do
pilnujÄ™ tego.
Skinęła głową.
- Wprost nie mogę się doczekać. Tymczasem obawiam się,
że twoja żona wróci do zbierania kawy. Dla mnie to również
jest kwestiÄ… honoru.
- O czyim honorze mówisz? - Tym razem złapał ją i nie
bacząc na wścibskie spojrzenia, przyciągnął bliżej, żeby zoba-
Anula43&Irena
scandalous
czyła, jaki jest wściekły i zdeterminowany. - Masz na myśli
honor La Estrelli? Ona nie istnieje. To, co próbujesz zrobić,
doprowadzi tylko do katastrofy. Zaszkodzisz tym ludziom i so
bie. Skończ z tym, Ella, póki nie będzie za pózno.
- Już jest za pózno.
- Mogę cię do tego zmusić - ostrzegł. - Zabiorę cię stąd siłą.
- Nie zrobisz tego. - Cofnęła się. Rafe nie przytrzymał jej,
co utwierdziło Ellę w jej przekonaniu. - Może to nie jest najle
psze rozwiÄ…zanie, ale przynajmniej kawa zostanie zebrana, a lu
dzie dostaną pieniądze. Reszta zależy od ciebie. - Odwróciła się
i zawahała przez chwilę.
- Coś jeszcze? - spytał, unosząc brew.
- Czy... czy nic ci nie jest? - zapytała z zakłopotaniem
i pokazała na obandażowaną dłoń męża.
Wzrok Rafe'a natychmiast złagodniał.
- W porządku. Dziękuję za troskę.
- Na pewno?
- Na pewno.
- W takim razie - westchnęła - wracam do pracy.
Poszła i przypiąwszy koszyk, poprawiła kapelusz. Potem
zerwała czerwone jagody spomiędzy zielonych kiści.
Mieszkańcy Milagro poszli w jej ślady.
Rafe zbliżył się do pokoju Elli. Zza zamkniętych drzwi nie
wydobywał się żaden dzwięk. Zastukał w futrynę. Kiedy nie
odpowiedziała, nacisnął klamkę.
- Ella, czas na kolację - zawołał i wtedy ją zobaczył.
Całodzienna praca na plantacji najwyrazniej ją wyczerpała,
bo zasnęła na środku łóżka. Zdążyła tylko wziąć prysznic i wło
żyć cienką bluzeczkę. Uśmiechnął się, widząc jej splątane wło
sy. Kiedy się wreszcie obudzi, będzie miała z nimi nielichą
robotę. Rozsypały się w nieładzie, kontrastując z bielą pościeli.
Anula43&Irena
scandalous
Nie mogąc się powstrzymać, podszedł bliżej. Zwinęła się
w kłębek, króciutka bluzeczka odsłoniła krągłe pośladki i smuk
łe biodra. Ręce podłożyła pod policzek, lecz widział delikatnie
pomalowane paznokcie. Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
Marvin powiedział mu, że Ella zebrała pokazną ilość kawy.
Jej czerwone usta przypominały pulpet z kawowych jagód.
Znalazł w szafie koszulę nocną i wróciwszy do łóżka, uniósł
Ellę. Westchnęła, drgnęły jej rzęsy i przytuliła się do niego.
Trzymał ją tak przez kilka minut, napawając się zapachem
rozgrzanego kobiecego ciała. Z westchnieniem pełnym rezygnacji
zdjął z niej bluzkę. Była tak piękna, jak ją sobie zapamiętał. Pełne
piersi, szczupła talia, skóra niewiarygodnie gładka. Zignorował
budzące się w nim żądze i wciągnął jej koszulę nocną przez głowę.
Obudziła się w chwili, kiedy wkładał jej ręce w rękawy. Zamrugała
gwałtownie.
- Cześć - powiedziała i ziewnęła.
- Buenas noches, amada. - Na szczęście koszula nocna
opadła, zasłaniając kuszące kształty Elli.
Oparła mu głowę na ramieniu.
- Czy kupujący pojechali? - spytała rozespanym głosem.
- Czy byli bardzo zmartwieni faktem, że twoja żona pracuje na
plantacji?
- Raczej zaintrygowani. Zastanawiali się, czy zmusiłem cię
do tego za karÄ™.
Zaniosła się niskim, zmysłowym śmiechem.
- Doskonała wymówka. Mam nadzieję, że z niej skorzy
stałeś.
- Kusiło mnie to, ale nie.
Popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Co im w takim razie powiedziałeś?
- PrawdÄ™.
- O - mruknęła. -I jaka była ich reakcja?
Anula43&Irena
scandalous
- To ich dopiero zmartwiło. Zwłaszcza wiadomość
o strajku.
- Domyślam się.
Przechylił ją nieco, tak że oparła się wygodniej.
- Zażądali, żebym ściągnął sezonowych pracowników z Ni
karagui.
Popatrzyła na niego z niepokojem.
- Zgodziłeś się?
- Nie. Mieszkańcy miasteczka od lat zbierają kawę z Espe-
ranzy i będą to robili, dopóki ta finca należy do mnie.
- A jak już przestaniesz być jej właścicielem?
- Za wcześnie wyrokować. - Wzruszył ramionami. - Zrobię
wszystko, by ich ochronić.
- Ulżyło mi. - Znów ziewnęła. - Co to, już pora na kolację?
Muszę się ubrać.
- Nie ma sensu, skoro już cię rozebrałem.
Spojrzała w dół i zdziwiła się, widząc, że jest w koszuli noc
nej.
- Rozebrałeś mnie?
Zerknął na nią pożądliwie.
- Myślisz, że pozwoliłbym komuś innemu na tę przyje
mność?
Zmieszana spuściła wzrok.
- Ale kolacja...
- Chelita przyniesie ci coÅ› na tacy.
- Zejdę na dół.
- Nie fatyguj się. Skończy się na tym, że zaśniesz z twarzą
w olla de carne.
- W czym?
- We własnym befsztyku.
- Ale...
- Czy zamierzasz wrócić jutro na plantację? - Kiedy uparcie
Anula43&Irena
scandalous
skinęła głową, wziął ją na ręce i położył pod kołdrę. - W takim
razie musisz odpocząć. Upewnij się, czy będziesz miała odpo
wiednią ochronę przed słońcem. O tej porze roku łatwo doznać
oparzeń. Jeżeli potrzebujesz kremu, poproś Chelitę.
Ella energicznie poprawiła poduszkę.
- Czemu czuję się jak dziecko, które musi pójść wcześniej
do łóżka, bo było niegrzeczne?
- Nie mam na to żadnej odpowiedzi. A ty?
Zwinęła się w kłębek. Powieki same się jej zamykały.
- Ja również nie.
Odsunął jej włosy z policzka i po ojcowsku cmoknął w czo
Å‚o.
- Dobranoc, amada - szepnÄ…Å‚. - Znij o mnie.
Zasnęła, zanim zdążył dojść do drzwi. Idąc do kuchni, po
grążył się w niewesołych myślach. Trzeba przerwać ten impas,
bo La Estrella długo nie wytrzyma. To z kolei nikomu nie
posłuży. Westchnął głęboko.
Przyszła pora na poważną rozmowę z Manuelem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]