[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powodu naszych prywatnych spraw.
No to dlaczego?
Bo sam zapomniałem przyznał z ociąganiem Gdy pastor rano
zadzwonił, byłem jak ogłuszony.
No widzisz!
To ciebie wyglądano. Gdyby nie helikopter, wyszłoby szydło z worka. Ale
ciebie stać na taką ekstrawagancję.
Znowu o tych pieniądzach? Gdybyś był bogaty, chciałbyś, bym ciągle ci to
wypominała?
Twarz mu się zmieniła.
Gdybym był bogaty, oddałbym ci wszystko z największą radością. To
naturalne, \e ciągle się upewniam. Jak mam się czuć twoim mę\em, skoro nie
mogę ci niczego ofiarować?
- Jeśli coś szczerze przyjmujesz, to tak, jakbyś coś da wał. Bo przez to druga
osoba czuje się szczęśliwa.., nie widzisz tego?
Jak mam szczerze przyjmować ze świadomością, \e robisz to dla Benedicta
W jego glosie zabrzmiała nowa, ostra nuta Nie uwa\asz, \e przyszła pora
pogadać o twoim związku z tym człowiekiem?
Podejrzewasz, \e jestem w nim zakochana? No có\, nasłuchałeś się gadania
Larry ego. Więc teraz posłuchaj mnie, i to uwa\nie. Oświadczam ci, \e nic mnie
z nim nie łączy. Nie kocham go. Wyło\yłam dziesięć milionów, nie wiem, czy z
sensem. To świadczy, \e mo\e coś ze mną nie tak. Ale absolutnie nie dowodzi,
\e się w nim kocham. Poza tym jest \onaty.
W trakcie rozwodu.
Nie chce rozwodu. Kocha Amandę i ja to popieram.
W oczach Jaryisa zamigotało zaskoczenie.
Mówisz szczerze?
Szczerze. A do Nowego Jorku chcę lecieć, by zobaczyć wszystko na własne
oczy i zatrudnić księgową.
A co potem?
Popatrzyła na niego przekornie.
To zale\y, jak bardzo ci będzie mnie brak.
Niemal zgniótł ją w uścisku. Cudowny był ten pocałunek! Taki, o jakim
marzyła. Mówiący więcej ni\ słowa.
Teraz wiesz, jak będę za tobą tęsknił wyszeptał. A jeśli chcesz
dowiedzieć się więcej, to wracaj do mnie.
ROZDZIAA JEDENASTY
W Nowym Jorku czas mijał szybko. Wszystko było dopięte na ostatni guzik,
wkrótce miał się odbyć pierwszy pokaz. Marzenia zamieniały się w
rzeczywistość. Tylko Benedict ciągle był nieszczęśliwy. Meryl nie mogła ju\
tego zniesć.
Któregoś wieczoru przyprowadziła ze sobą Amandę. Gdy Benedict ją ujrzał,
zastygł. Amanda te\ nie mogła wydobyć głosu.
Zostawiam was oświadczyła Meryl I nie odzywajcie się do mnie, póki
się nie dogadacie.
Ju\ przy drzwiach obejrzała się za siebie. Uśmiechnęła się, widząc parę w
czułym objęciu. Pojechała do domu. Pustka, jaka ją powitała, była dotkliwsza
ni\ zwykle.
Nazajutrz pogodzona para zaprosiła ją do siebie. Benedict i Amanda nie mogli
oderwać od siebie oczu, więc Meryl wymknęła się czym prędzej. Poczuła się
bardzo samotna.
Tak powinno wyglądać prawdziwe mał\eństwo, pomyślała. Oddam sobie,
zawsze razem. Pewni, \e nic ich nie rozdzieli.
Co Jaryis teraz robi? Czy tęskni? Ten ostatni, po\egnalny pocałunek...
Jak bardzo za nim tęskniła!
Benedict i Amanda nie widzieli poza sobą świata. Ich mał\enstwo kwitło. By to
uczcić zaplanowali huczne przyjęcie, które zarazem było próbą przed uroczystą
premierą. Benedict przygotował Meryl szkarłatną kreację z jedwabnej,
obciskającej tkaniny.
Dekolt jest zbyt wycięty. Nie będę mogła nic zało\yć pod spód.
O to chodzi. Erotyzm i wyniosła elegancja.
W tym stroju czuła się jak demon seksu. Gdy tylko wróci do domu, wystąpi w
nim przed Jaryisem!
Wiedziała, \e wygląda wspaniale, przyciąga spojrzenia. Promieniała. Kiedyś
takie przyjęcia były jej \yciem. Tłumy gości, jaśniejące światła, wystawne
jedzenie, najlepsze wina. Amanda i Benedict nie posiadali się z radości.
To wszystko dzięki tobie! Jesteśmy ci tacy wdzięczni!
Amanda zarzuciła jej ręce na szyję Dzięki ci, Meryl. Za wszystko.
Ja te\ Benedict pochwycił ją w ramiona, cmoknął w oba policzki i w usta
Amanda nie będzie zazdrosna, nie martw się Puścił oko do \ony Nie
po wczorajszej nocy.
Meryl zajęła się dziennikarzami związanymi z modą. Oprowadziła ich po
srebrno-kremowym salonie, przestronnych przymierzalniach, pokazała trzymaną
pod kluczem kolekcję.
Wszystko szło jak po maśle, a jedynym jej zmartwieniem był ekstrawagancki
dekolt. Benedict, który zaprosił ją do tańca, te\ to dostrzegł.
Nie trzyma się tak, jak planowałem Wskazał na jej piersi Gdy
tańczysz, odsłania więcej, ni\ zakładałem.
Teraz mi to mówisz obruszyła się.
Cześć, Meryl, jak miło cię widzieć! Eyerett przywitał ją gorąco: Okazało się,
\e przybył tu nie tylko z \oną, ale i z goszczącą u nich Sarah Ashton. Teraz
chciał odszukać panie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]