[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niowo jednak, w miarę jak dorasta, odkrywa, że widzi związki niedostrzegalne dla in-
nych umysłów. Wie na przykład, że gdybym ściął to drzewo rosnące w moim ogrodzie,
gdzieś o kilka lat świetlnych stąd zmieniłoby się życie jakiegoś innego człowieka. Ale
nie potrafi wyjaśnić swojej wiedzy w kategoriach logiki. Co więc przyszłoby ci z tego,
że wiedziałbyś, co to za talent?
Oczywiście, nic powiedział Sayona dobrodusznie ale z drugiej strony jemu
również nic by z tego nie przyszło, ponieważ żyje w społeczności kierującej się logi-
ką. W rzeczywistości tak niewiele by mu z tego przyszło, że bez wątpienia nigdy nie
odkryłby w sobie tego talentu. I mutacja ta jako błąd natury zginęłaby bezpłodnie.
385
Nie zgadzam się z tobą powiedział Donal. Ponieważ ja jestem superczło-
wiekiem intuicji. Używani jej świadomie, jak ty używasz logiki, by dojść do jakiegoś
wniosku. Mogę sprawdzać krzyżowo swoje przeczucia, by dowiedzieć się, które jest
prawdziwe. I mogę z intuicyjnych wniosków wznieść intuicyjną budowlę. Jest to tylko
jeden talent. . . ale zwielokrotnia znaczenie i moc pozostałych, nadając im nową jakość.
Sayona wybuchnął śmiechem.
I dlatego, zgodnie z moim stwierdzeniem, że ta zdolność przyniosłaby niewiele
pożytku i nawet nie byłbyś w stanie jej odkryć, nie mógłbyś twierdząco odpowiedzieć na
moje pytanie, czy jesteś superczłowiekiem! Bardzo dobrze, Donalu. Już od tak dawna
nie stosowano sokratejskiej metody w dyskusji ze mną, że nawet jej początkowo nie
rozpoznałem.
A może instynktownie wolałbyś nie dostrzec mojego talentu powiedział Do-
nal.
Nie, nie. Wystarczy powiedział Sayona, ciągle się śmiejąc. Wygrałeś, Do-
nalu. Tak czy inaczej, dziękuję, żeś mnie uspokoił. Gdybyśmy przeoczyli realną możli-
wość, uważałbym się za osobiście odpowiedzialnego. Uwierzyliby mi na słowo. . . a ja
386
okazałbym się niedbały. Uśmiechnął się. Czy powiesz mi, jaki był prawdziwy
sekret twojego sukcesu, jeśli nie talent?
Intuicja odpowiedział Donal.
To prawda stwierdził Sayona. Naprawdę masz intuicję. Ale żeby mieć tylko
intuicję. . . zachichotał. Cóż, dziękuję, Donalu. Nie wiesz, jak bardzo uspokoiłeś
mnie pod tym względem. Nie zatrzymuję cię dłużej. Zawahał się, ale Donal się nie
odwrócił. Dobranoc.
Dobranoc odpowiedział Donal. Słyszał oddalające się kroki starszego męż-
czyzny.
Dobranoc dobiegł głos Sayony z salonu.
Dobranoc odpowiedziała Anea.
Kroki Sayony umilkły. Donal nadal się nie odwracał. Wyczuwał obecność Anei cze-
kającej na niego w pokoju.
Tylko intuicja powtórzył szeptem. Tylko. . .
Podniósł twarz ku nieznanym gwiazdom w taki sposób, jak człowiek w upalnej do-
linie podnosi twarz ku chłodnym wzgórzom na początku długiego dnia pracy, kiedy
387
wieczorna wolność jest jeszcze bardzo odległa. A wyraz jego twarzy był taki, jakie-
go nigdy nie widziała żadna osoba. . . nawet Anea. Powoli opuścił oczy i odwrócił się.
I wtedy ten wyraz zniknął. Jak powiedziała Anea, zakrył swój blask, żeby nikogo nie
oślepić. I wszedł jeszcze raz, jeszcze na trochę, do mieszkania Człowieka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]