[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opowiedzieć o twoich dziadkach i o tym, jak ci było z Bevanem.
- Nie musimy czekać do jutra. Trochę się bałem, bo nigdy
wcześniej dziadków nie widziałem, ale byli dla mnie bardzo mili
i zaraz poczułem się tam jak w domu.
- A Bevan?
- Bardzo się o mnie troszczył. Czy mój ojciec był do niego
podobny?
- Nie. Był całkiem inny. Był postrzelony, lubił się popisywać,
ale chyba nie był zły. Musisz pamiętać, \e oboje byliśmy wtedy
bardzo młodzi.
- Co będzie, kiedy Bevanowi skończy się zastępstwo? - spy-
tał chłopiec powa\nie. - Czy ju\ się nigdy nie zobaczymy?
- Nie wiem, czy będzie się widywał ze mną, ale mogę się
zało\yć o wszystko, \e z tobą nie zerwie kontaktów.
ROZDZIAA DZIESITY
Mijały tygodnie. Wiosenne pąki rozwinęły się w letnie kwia-
ty, \ycie w domu Cassandry wróciło do normy, szpital czekał na
decyzję o swym losie.
Bevan był w Springfield ju\ ponad trzy miesiące i Cassandra
powoli traciła nadzieję, \e ich znajomość zdą\y przed jego wy-
jazdem przekształcić się w głębsze uczucie.
Powiedziała Markowi prawdę. Bevan nie zniknie z jego \y-
cia: mo\e do Marka telefonować z odległych miejsc albo zapra-
szać go do Australii. Cassandra, mimo zaproszenia pani Mars-
land, nie będzie mogła tam pojechać, wiedząc, \e nie jest mile
widziana przez jej syna.
Sezon rugby się skończył, więc Bevan nie bywał ju\ w szkole,
ale czasem przychodził do nich do domu, by zabrać Marka do
kina lub na kręgle i zawsze pytał, czy Cassandra nie poszłaby
z nimi. Ona jednak nieodmiennie odmawiała, bo wolała czuć się
ignorowaną ni\ ledwo tolerowaną.
Kiedy Bevan przychodził do szpitala, nieraz spotykał się
z Cassandra i wówczas było prawie tak, jakby nic ich nie dzie-
liło, bo oboje najwy\ej cenili sobie dobro chorych.
Pewnego razu, gdy właśnie był w szpitalu, przywieziono nie-
przytomną sześcioletnią dziewczynkę, którą potrącił samochód.
Na szczęście samochód nie jechał zbyt szybko i gdy Bevan zja-
wił się na oddziale, dziewczynka zaczęła odzyskiwać przyto-
mność. Na prawej skroni miała głębokie rozcięcie, a przeświet-
lenie wykazało pęknięcie kości potylicznej.
- Siostro, ona musi być pod stałą obserwacją - powiedział
Bevan do Cassandry. - Na razie nie ma powodu przewozić jej
do kliniki, ale przy tego typu obra\eniach mo\e wystąpić krwa-
wienie wewnątrzczaszkowe. W razie pogorszenia stanu dziecka
proszę mnie niezwłocznie poinformować.
- Tak jest, doktorze Marsland - odparła Cassandra równie
oficjalnym tonem. - Dopilnuję, \eby polecenie zostało dokładnie
wykonane.
- Jestem tego pewien - uśmiechnął się sarkastycznie. - Jed-
no o tobie mo\na powiedzieć, Cassandro: \e niczego nie robisz
połowicznie.
- Gdybym to usłyszała od kogoś innego, uznałabym to za
komplement. Ale od ciebie...
Gdy Cassandra wyszła z pokoju, w którym le\ała mała pa-
cjentka, Bevan rozmawiał na korytarzu z Joan.
- Dziecko szło do szkoły - poinformowała Joan Cassandrę.
- Bawiło się piłką i wbiegło za nią na jezdnię.
- Jest za mała, \eby sama chodzić do szkoły - stwierdziła
Cassandra.
- Problem w tym - oświadczył Bevan - \e wiele matek musi
w dzisiejszych czasach pracować, \eby nakarmić i ubrać dzieci.
Powinny jednak zadbać o ich bezpieczeństwo, tak jak niewątpli-
wie ty o nie zadbałaś, Cassandro.
Spojrzała na niego ostro. Czy to jest zaczepka? Zanim zdą\yła
się odezwać, Joan oznajmiła:
- Kiedy Mark był mały, Cassie zatroszczyła się o wszystko.
Nie miała własnego \ycia. Liczył się tylko on. To były trudne
lata, prawda, Cassie?
O co jej chodzi? - dociekała zaskoczona Cassandra. Czy
chce, \eby Bevan mnie pochwalił? Albo \eby zdał sobie sprawę,
\e moje \ycie nie było usłane ró\ami? Jeśli ma choć trochę
wyobrazni, musi to wiedzieć. Ale on bez wątpienia uwa\a, \e
sama na siebie sprowadziłam kłopoty.
Bevan bez słowa wysłuchał wygłoszonej przez Joan pochwa-
ły na cześć Cassandry, po czym wziął torbę i powiedział:
- Nie mam powodu w to wątpić. Ale nie mogę jakoś zapo-
mnieć o tym, \e nie uznała mnie za godnego poinformowania
o moim pokrewieństwie z Markiem.
Ukłoniwszy się sztywno, odszedł, zostawiając Joan i pobladłą
Cassandrę.
W ciągu dnia stan małej pacjentki zdawał się poprawiać,
jednak po południu znowu zaczęła tracić świadomość, przy
czym jej serce biło coraz wolniej, a ciśnienie rosło. Cassandra [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Gordon Korman Bugs Potter 02 Bugs Potter Live At Nickaninny
    Dickson, Gordon R D5, El Espiritu de los Dorsai
    319. Gordon Lucy Szklane serce z Wenecji
    Gordon Lucy Karnawał w Wenecji (tom 1028)
    674. Gordon Lucy Ocalone dziedzictwo
    Gordon Korman Our Man Weston
    Gordon Lucy Magia miłości
    Dickson Gordon R. Dorsaj
    Gordon R. Dickson Nekromanta
    Binchy Maeve Liliowy autobus
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl