[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gnane przerażeniem gnule, których zgrzytliwe czknięcia słychać było na wiele mil. Nocą lśnienie
gnuli rozjaśniało niebo. Na południu, gdzie ich pochód utrudniły pustynie, trzykrotne zagranie
melodii od tyłu wystarczyło, by wygubić je doszczętnie. W centrum, gdzie operacja była
trudniejsza, niż przewidywano, trzeba było świstać aż siedemnaście razy. Na północy uporano się
ze wszystkim w dwunastu gwizdnięciach. Dzięki ogromnym megafonom zamocowanym na
eskortowanych platformach albo przytroczonych do siodeł, dzwięk słychać było na obszarze wielu
setek mil kwadratowych. Kroniki zanotowały niezliczone przykłady bohaterstwa pojedynczych
ludzi, Jerry Colliver zaś, po utracie czterech par wyżartych spod niego bryczesów, jeszcze na polu
bitwy odebrał szlify oficerskie z rąk samego generała Pollarda.
Naturalnie kilku gnulom udało się uciec, ale z tymi prędko uporały się miauczące z
rozczarowania koty. Liczne przypadki braku dyscypliny, do których doszło, gdy zwycięskie
oddziały przejeżdżały przez dosłownie ogołocone miasta, zostały prędko wybaczone i zapomniane
przez rozradowaną ludność.
Generał Pollard i Papa Schimmelhorn odlecieli do Waszyngtonu potajemnie, żeby uniknąć
dzikiego entuzjazmu wiwatujących tłumów, a i tak do utorowania im drogi potrzeba było trzech
pułków z obnażonym szablami. W końcu jednak dotarli do Pentagonu. Ramię w ramię maszerowali
do biura generała, zatrzymując się na chwilę przed drzwiami.
 Papo  odezwał się generał Pollard, wskazując z lękiem na gnul pfeife  zmieniliśmy
historię! I przysięgam, zmienimy ją jeszcze bardziej!
 Jawohl!  odparł Papa Schimmelhorn i mrugnął potężnie.
 Ale dziś wieczohem, szołnieszu, zabawimy się! Mam handkę z Katie. Dla ciebie będzie jej
pszyjaciółka.
Generał zawahał się.
 Czy to nie będzie& czy to nie wpłynie& eee& zle na dyscyplinę?
 Nie martw się, szołnieszu! Nikomu nie powiemy!  zaśmiał się Papa Schimmelhorn i
otworzył drzwi.
W gabinecie pośrodku stało biurko generała. Obok niego sterczał pułkownik Hanson ze
zmartwioną miną. Pod ścianą zajął strategiczną pozycję porucznik Jerry Colliver, szczerząc zęby w
okrutnym uśmiechu i władczo obejmując w talii Katie Hooper. A w generalskim fotelu siedziała
bardzo sztywno starsza pani w bardzo sztywnej czarnej bluzce i stukała w blat bardzo sztywną
parasolką.
Gdy tylko spostrzegła Papę Schimmelhorna, przestała stukać i wycelowała w niego parasolkę.
 So!  wysyczała.  Myślisz, że uda uciec się tobie? I popsuć piękny fagot wuja Antona i
ghać z myszami i z szołniehkami zabawiać?
Odwróciła się do Katie Hooper. Obie panie spojrzały na siebie z tryumfem i zrozumieniem.
 Szczęście, sze zadzwoniłaś, szeby powiedzieć mi. Miła z ciebie dziewczyna. I umiesz zajszeć
pod owczą skóhę.
Wstała. Przeszła przez pokój, mijając zarumienioną Katie i wyrwała gnul pfeife z rąk Papy
Schimmelhorna. Zanim ktokolwiek zdołał ją powstrzymać, wyciągnęła stroik razem z kryształem w
kształcie litery L i zgniotła go butem.
 Tehaz  wykrzyknęła  nie majusz gnuli i ludzi bez spodni jak małpy, co biegają!
Generał Pollard zamarł w niemym zdumieniu, a Jeny Coliiver parsknął z satysfakcją, kiedy
starsza pani chwyciła Papę Schimmelhorna mocno za ucho.
 So! Idziemy nach Hause  zarządziła, kierując go do drzwi.
 Tam szołniehek nie ma i malowanie tszeba zhobić!
Załamany Papa Schimmelhorn dał się prowadzić bez oporu.
 Szegnajcie!  zawołał nieszczęśliwym głosem.  Muszę iść do domu z Mutti.
Jednak przechodząc obok generała Pollarda, mrugnął do niego po swojemu.
 Nie mahtw się, szołnieszu  szepnął.  Znowu zwieję. Jezdem geniusem!
Przełożył Piotr Sitarski
Arthur C. Clarke
Captain Wyxtpthll s Flying Saucer
LATAJCY SPODEK KAPITANA WYXTPTHLLA
Za początek ery  latającego spodka (inaczej UFO) można uznać dzień 24 czerwca 1947 roku,
kiedy to amerykański pilot Kenneth Arnold zobaczył na niebie nad Mount Baker w stanie
Washington cos, co opisał jako formację bardzo jasnych świateł, które  leciały tak, jak spodek
odbijający się od powierzchni wody . Jego szczegółowy raport z tego dziwnego spotkania, o
którym zresztą pózniej napisał książkę The Corning of the Saucers (1952), zapoczątkował
powszechną obsesję na tle latających spodków, owocującą tysiącami doniesień o dziwnych
zjawiskach, setkami fotografii i całą serią książek na ten temat. Zainteresowanie problemem UFO
wzrosło jeszcze bardziej dzięki szeregowi filmów nakręconych na fali powodzenia obrazu Dzień, w
którym Ziemia stanęła (1951). który spopularyzował latające spodki, a szczególnie teorię
zakładającą, że kierują mmi superinteligentne obce istoty.
Liczne utwory literackie dotyczące tego tematu zapoczątkowała powieść Star of Ill Omen
Dennisa Wheatleya, opublikowana w 1952 roku. O UFO pisali niektórzy autorzy SF, między
innymi Henry Kuttner (W przeciwnym razie, 1973). Theodore Sturgeon (A Saucer of Lonetiness,
1953) i Fritz Leiber w swej wspaniałej powieści o obcych odwiedzających Ziemię (Wędrowiec,
1964). Prawdopodobnie pierwszym pisarzem, który wykorzystał ten temat w krótkiej formie
literackiej, był Arthur C Clarke w tryskającym humorem opowiadaniu Latający spodek kapitana
Wyxtpthlla. Ukazało się ono w  Marvel Science Stories w kwietniu 1951 roku. Numer ten warto
zapamiętać także i z innego powodu, zamieszczono w nim bowiem obszerną polemikę z artykułem
L Rona Hubbarda  Homo Superior  Here We Come! . omawiającą mocne i słabe strony teorii
dianetyki (scjentologii).
Arthur Charles Clarke (ur. 1917 w Somerset) był wielbicielem literatury fantastycznonaukowej,
jeszcze zanim stał się jednym z mistrzów tego gatunku, sprzedającym swoje powieści w
milionowych nakładach i raz po raz trafnie przewidującym kolejne kroki w historii podboju
Kosmosu. Sławę zapewnił mu film Stanleya Kubncka 2001: Odyseja kosmiczna (1968). nakręcony
na podstawie jego opowiadania pt. Strażnik. Chociaż znaczna część prac Clarke a skłania się ku
mistycznej transcendencji oraz wpływom pozaziemskiej inteligencji na ludzkość, autorowi nie brak
także poczucia humoru, które uwidacznia się w krótkich opowiadaniach, jakie pisał od czasu do
czasu. Jeden z pierwszych zbiorów jego opowiadań Tales From the White Hart (1957)
charakteryzuje się niezwykłym komizmem, a niektóre utwory z ostatnich tomów, takich jak
Dziewięć miliardów imion Boga (1967) czy Wiatr od Słońca (1972), mają zabawne puenty. Ironia i
swoiste poczucie humoru autora doskonale uwidaczniają się w opowiadaniu o podjętej przez dwóch
członków załogi UFO próbie nawiązania kontaktu z Ziemianami i nieoczekiwanych
konsekwencjach tego wydarzenia&
Latający spodek spadł jak kamień przez warstwę chmur, wyhamował mniej więcej piętnaście
metrów nad ziemią i z głuchym łomotem rąbnął w skraj wrzosowiska.
 To  stwierdził kapitan Wyxtpthll  było kiepskie lądowanie.
Oczywiście, nie użył dokładnie takich słów. Dla ludzkich uszu jego wypowiedz brzmiałaby
raczej jak gdakanie rozzłoszczonej kury. Pierwszy pilot Krtclugg zabrał trzy ze swych macek z
pulpitu kontrolnego, rozprostował wszystkie cztery nogi i wyciągnął się wygodnie.
 To nie moja wina, że automatyka znowu szwankuje  mruknął.  Czego można oczekiwać
od statku, który już pięć tysięcy lat temu powinien pójść na złom? Gdyby te seromózgie gryzipiórki
z macierzystej planety&
 Och, w porządku! Wylądowaliśmy, jesteśmy cali, a to więcej, niż oczekiwałem. Powiedz
Crysteelowi i Danstorowi, żeby tu przyszli. Chcę zamienić z nimi kilka słów, zanim wyruszą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    32. Staff Adrienne i Goldenbaum Sally Namiętności 32 Opowieść Kevina
    Najpiękniejsze opowieści 16 Małżeństwo na niby Sandemo Margit
    Herriot James Kocie opowieści
    Anonim Opowieść pielgrzyma
    James Axler Deathlands 006 Pony Soldier
    Win Wenger Brain Boosters
    Banks, Iain Culture 07 Look to Windward
    Harry Harrison Cykl Stalowy Szczur (01) Narodziny Stalowego Szczura
    A Mars geniusza Edgar Rice Burroughs
    Bethea Creese Glorious Haven (Patient in Love) [HR 697] (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • montekonrad.xlx.pl