[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chem.
Po chwili w uchu senatora rozległ się ciągły sygnał.
Odłożywszy słuchawkę na widełki, senator wyciągnął
szufladÄ™ biurka i zaczÄ…Å‚ nerwowo szukać w niej przepi­
sanych mu przez lekarza tabletek. OdetchnÄ…Å‚ z ulgÄ… na
widok białego pojemniczka. Zerwał pokrywkę i szybko
połknął lek.
Serce waliło mu tak mocno, że bał się, iż za moment
będzie miał zawał. Przeklinał dzień, w którym spotkał
właścicielkę ponętnego szeptu, który tak nieoczekiwanie
potrafiÅ‚ przemienić siÄ™ w jadowity syk lub zÅ‚oÅ›liwy iro­
niczny śmiech.
W porzÄ…dku, jutro rano zadzwoni do znajomego
w urzędzie, ale dzisiaj... Dzisiaj zamierza upić się do
nieprzytomnoÅ›ci, tak by na chwilÄ™ zapomnieć o koszmar­
nych tarapatach, w które wpakowaÅ‚ siÄ™ przez wÅ‚asnÄ… gÅ‚u­
potÄ™.
Pochylając się nisko, otworzył małe drzwiczki pod
blatem biurka, za którymi mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ ukryty barek. Drżą­
cÄ…, spoconÄ… rÄ™kÄ… siÄ™gnÄ…Å‚ do Å›rodka po szklankÄ™ oraz bu­
telkę whisky. Nalał whisky do szklanki i wypił jednym
haustem.
Wiedział ponad wszelką wątpliwość, że jeżeli nie uda
mu się pozbyć doktora Valkova, będzie skończony. Wła-
191
ścicielka ponętnego głosu i ponętnej koronkowej bielizny
na pewno speÅ‚ni grozbÄ™; powiadomi prasÄ™ o swoim ro­
mansie z senatorem Devane'em, a co za tym idzie, zni­
szczy mu karierÄ™ oraz życie osobiste. %7Å‚ona wystÄ…pi o roz­
wód. Dzieci na zawsze się od niego odwrócą...
Nie, nie pozwoli na to.
Nick Valkov musi zniknąć. Nie ma innej rady.
ROZDZIAA SZESNASTY
Minneapolis, Minnesota
Trwało to wiele miesięcy, wymagało wiele wysiłku,
ale w każdym Å‚aÅ„cuchu tkwiÄ… sÅ‚abe ogniwa. Takim sÅ‚a­
bym ogniwem byli: uczciwi pracownicy, którzy mieli kÅ‚o­
poty osobiste i rozpaczliwie potrzebowali gotówki, aby
się z nich wykaraskać; niezadowoleni lub zawiedzeni
pracownicy, którzy w skrytości ducha żywili urazę do
swoich chlebodawców; oraz przepeÅ‚nieni goryczÄ… lub nie­
nawiÅ›ciÄ… byli pracownicy, którzy zostali zwolnieni i naj­
bardziej w świecie pragnęli się zemścić na niedawnych
szefach. Kilka takich ogniw pękło, od kilku osób kupiono
informacje, niektórym zapłacono za milczenie. Jednakże
mężczyzna, który zakradł się w nocy do gmachu Fortune
Cosmetics, nie miał o tym pojęcia. Nie interesowały go
motywy i metody postÄ™powania czÅ‚owieka, który go wy­
najÄ…Å‚. InteresowaÅ‚a go wyÅ‚Ä…cznie pokazna suma pieniÄ™­
dzy, którą obiecano mu zapłacić.
W wynajÄ™tej w tym celu skrytce pocztowej zostawio­
no mu dokÅ‚adny plan budynku, informacjÄ™, o której straż­
nicy robiÄ… obchód i o której zjawiajÄ… siÄ™ ekipy sprzÄ…ta­
jące, a także kartę identyfikacyjną umożliwiającą wstęp
PAPIEROWE MAA%7Å‚ECSTWO
193
do miejsc zamkniÄ™tych dla reszty pracowników, na przy­
kład do laboratorium chemicznego.
Laboratorium stanowiło główny cel jego wizyty, lecz
najpierw mężczyzna zszedÅ‚ do piwnicy. ZsunÄ…wszy z ra­
mienia ciężkÄ… torbÄ™ z narzÄ™dziami, zakrÄ™ciÅ‚ zawór kon­
trolujący dopływ wody.
MiaÅ‚ niewiele czasu. W każdej chwili ktoÅ› mógÅ‚ od­
kryć, że w całym budynku z kranów nic nie leci. Osoba
ta mogÅ‚aby oczywiÅ›cie uznać, że nastÄ…piÅ‚a awaria w miej­
skich wodociÄ…gach, ale równie dobrze mogÅ‚aby zadzwo­
nić do działu technicznego z prośbą, aby hydraulicy
sprawdzili zawory w piwnicy.
Zarzuciwszy torbę z powrotem na ramię, mężczyzna
ruszył pośpiesznie w stronę wind towarowych. Wcisnął
przycisk i spojrzaÅ‚ na zegarek. DochodziÅ‚a północ. Pra­
cownicy firmy wiele godzin temu powinni byli wyjść do
domu. Ekipy sprzątające też już kończyły pracę. Ale to
nie znaczy, że w gmachu nikogo nie ma. KtoÅ› mógÅ‚ zo­
stać dłużej, kończyć jakąś pilną robotę. Dlatego, żeby
niepotrzebnie nie ryzykować, mężczyzna wÅ‚ożyÅ‚ strój do­
zorcy, a do kieszeni wsunÄ…Å‚ kominiarkÄ™, gdyby nagle mu­
siaÅ‚ ukryć swojÄ… twarz. Nie sÄ…dziÅ‚, aby zaszÅ‚a taka ko­
nieczność, zwÅ‚aszcza że miaÅ‚ kartÄ™ identyfikacyjnÄ… po­
zwalajÄ…cÄ… na swobodne poruszanie siÄ™ po wszystkich piÄ™­
trach, ale przezorność nigdy nie zaszkodzi.
Niepotrzebna brawura i nadmierna pewność siebie -
przez to najczęściej się wpada. I trafia za kratki.
RozlegÅ‚ siÄ™ cichy dzwiÄ™k znamionujÄ…cy przyjazd win­
dy; po chwili solidne drzwi się rozsunęły. Mężczyzna
odetchnął z ulgą: w środku nie było nikogo. Ale serce
194
wciąż waliło mu młotem. Na iluż to filmach widział, jak
drzwi siÄ™ otwierajÄ…, a w kabinie stoi jakiÅ› Bogu ducha
winien gość.
Mężczyzna wsiadÅ‚ do windy i wcisnÄ…Å‚ przycisk z nu­
merem piętra, na którym znajdowało się laboratorium.
Mimo póznej godziny Nick nie odczuwał zmęczenia;
przeciwnie, rozpierała go radość. Dziś, po miesiącach
żmudnych badań, nastąpił długo oczekiwany przełom.
Wreszcie mógÅ‚ z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… stwierdzić, że brakujÄ…­
cym składnikiem potrzebnym do opracowania ostatecznej
receptury kremu młodości jest - tak jak podejrzewał -
tajemniczy kwiat dziewiczy wystÄ™pujÄ…cy jedynie w poÅ‚u­
dniowoamerykańskich lasach tropikalnych. Gdyby się
okazało, że ów kwiat istnieje wyłącznie w legendach
i mitach, od biedy można by użyć paru innych roślin.
Ale instynkt podpowiadał Nickowi, że żadna roślina nie
ma równie wspaniałych właściwości.
Ziewając szeroko, zaczął jeszcze raz sprawdzać liczby,
które wprowadziÅ‚ w komputer. Usatysfakcjonowany, prze­
grał plik na dyskietkę, po czym wyjął dyskietkę ze stacji
i wetknÄ…Å‚ do kieszeni fartucha. NastÄ™pnie przystÄ…piÅ‚ do po­
rządków; odstawił na miejsce wszystkie naczynia, sprzęty,
odczynniki i preparaty, jakich używał dzisiejszego wieczoru
do przeprowadzenia badań, po czym przetarł starannie blaty.
W mieszczÄ…cym siÄ™ obok laboratorium gabinecie
otworzyÅ‚ sejf w Å›cianie i wÅ‚ożyÅ‚ do Å›rodka dyskietkÄ™. Za­
mknąwszy ciężkie, solidne drzwi, kilka razy przekręcił
tarczÄ™, a dopiero potem obróciÅ‚ klucz w zamku. NastÄ™p­
nie zgasił światło w gabinecie i schowawszy klucz do
195
kieszeni na biodrach, ruszyÅ‚ przez laboratorium na ko­
rytarz.
Kiedy doszedł do wind, wcisnął przycisk ze strzałką
skierowaną w górę.
Biedna Caroline, pomyÅ›laÅ‚. Pewnie zmÄ™czona czeka­
niem, aż mąż skoÅ„czy badania, zasnęła na kanapie. Cho­
ciaż nadal próbowała utrzymywać wobec niego dystans,
czasem udawało mu się pocałunkami zbudzić ją ze snu,
a wtedy, półprzytomna, lecz podniecona, zapominała
o swoich postanowieniach i pozwalała się kochać.
W ciÄ…gu ostatnich tygodni Nick doszedÅ‚ do wprawy; po­
trafił idealnie wyczuć, kiedy żona najchętniej podda się
jego miÅ‚osnym zapÄ™dom. W gÅ‚Ä™bi duszy miaÅ‚ Å›wiado­
mość, że może nie zachowuje się zbyt rycersko, ale...
Ale tak bardzo ją kochał, tak bardzo pożądał, tak bardzo
chciał zdobyć jej serce! Była jego żoną. Nie wyobrażał
sobie życia bez niej.
DotarÅ‚szy do jej gabinetu, wyjÄ…Å‚ z kieszeni klucz i ci­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Strugaccy A. i B. Pora deszczĂłw 01 Pora deszczĂłw
    Hohlbein, Wolfgang Kevin Von Locksley 01 Kevin Von Locksley 267 S
    Carmen Ferreiro Esteban [Two Moon Princess 01] Two Moon Princess (pdf)
    Al Past [Distant Cousin 01] Distant Cousin (pdf)
    Harry Harrison Cykl Stalowy Szczur (01) Narodziny Stalowego Szczura
    Resnick Mike 01 Wróşbiarka Wróşbiarka
    Gregory Benford Second Foundation 01 Foundation's Fear
    Sumegi Angela Dreamworlds of Shamanism and Tibetan Buddhism
    Cindy Gerard Bratnie dusze
    Hassenmuller He
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl