[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dziękuję - powiedział sier\ant, chowając fotografię do kieszeni. -
Chciałem pana jeszcze poprosić, \eby opowiedział mi pan, w jaki
sposób pan tę kobietę poznał. Nie będę robił \adnych notatek
i zachowam wszystko w dyskrecji, chyba \e siÄ™ oka\e, i\ posiada pan
istotne dla śledztwa informacje.
Samuel Nutkin jąkając się zrelacjonował sprawę od samego
początku. Opowiedział sier\antowi, jak przypadkowo znalazł maga-
zyn, zapoznał się z jego treścią w toalecie biurowej, powiedział nawet
o swojej trzydniowej rozterce i walce z pokusÄ… napisania listu,
wreszcie o wysłaniu go i podpisaniu nazwiskiem Henry Jones.
Opowiedział o tym, jak otrzymał odpowiedz, zanotował numer
112
telefonu i zniszczył list, a tak\e o rozmowie telefonicznej i umówieniu
się na następny dzień na dwunastą trzydzieści. Opowiedział, jak
kobieta kazała mu zdjąć marynarkę, zostawić ją w salonie i za-
prowadziła go do sypialni. Wyznał, \e zdarzyło mu się to po raz
pierwszy w \yciu.
Przyznał te\, \e po powrocie do domu natychmiast spalił magazyn
zawierający ogłoszenie i przysiągł sobie, \e ju\ nigdy w \yciu nie zrobi
niczego podobnego.
- A teraz - odezwał się Smiley - spytam pana o rzecz bardzo
istotną. Czy od tego popołudnia odebrał pan jakiś telefon, czy te\
Strona 67
Forsyth Opowiadania.txt
mo\e telefonowano w pańskiej nieobecności z pogró\kami i \ądaniem
pieniędzy za te fotografie?
Samuel Nutkin potrząsnął przecząco głową.
- Nie - powiedział. - Jeszcze chyba do mnie nie doszli.
Smiley uśmiechnął się po raz pierwszy.
- Nie doszli do pana i chyba ju\ nie dojdą. Zdjęcia są w ręku
policji.
Nutkin spojrzał na niego z nadzieją w oczach.
- Oczywiście. Przecie\ prowadzicie śledztwo. Zdemaskowaliście
ich, zanim się do mnie zabrali. Proszę mi powiedzieć, sier\ancie, co
teraz będzie z tymi okropnymi fotografiami?
- Kiedy poinformuję Scotland Yard, \e te, które dotyczą pana
osoby, nie są istotne dla śledztwa - zostaną spalone.
- O! Jak\e się cieszę! Ale proszę mi powiedzieć, czy ta para
próbowała szanta\ować innych mę\czyzn?
- Na pewno - odparł sier\ant Smiley wstając. - I na pewno
inni detektywi Scotland Yardu rozmawiajÄ… w tej chwili z kilkunastoma
d\entelmenami figurującymi na zdjęciach. Z ich zeznań dowiemy się,
do kogo szanta\yści zwracali się o pieniądze.
- Ale w jaki sposób dojdziecie prawdy? Przecie\ niektórzy z tych
panów mo\e nawet ju\ zapłacili haracz, ale ze wstydu nie przyznają
siÄ™ do tego nawet policji.
Sier\ant Smiley spojrzał z uśmiechem na urzędnika biura ubez-
pieczeń.
- Zestawienia bankowe, proszę pana. Większość ludzi ma rachu-
nek w banku. Aby zgromadzić większą kwotę, szanta\owani musieli
zwrócić się do banku albo sprzedać coś wartościowego. Zawsze
pozostaje jakiś ślad.
- Podziwiam człowieka, który zwrócił się do policji i zdemaskował
tych łajdaków - powiedział Nutkin, kiedy znalezli się ju\ w przed-
pokoju. - Nie jestem pewien, czy zdobyłbym się na to, gdyby się do
113
8 - Czysta robota
mnie dobrali. Mam nadzieję, \e nie będę musiał składać formalnych
zeznań? Wiem, \e są one teoretycznie poufne, ale ludzie zawsze się
jakoÅ› o wszystkim dowiadujÄ…...
- Nie, panie Nutkin, nie będzie pan świadkiem w tej sprawie.
- Bardzo mi \al człowieka, który zdemaskował tę bandę i będzie
musiał stanąć przed sądem.
- Nikt spośród osób znajdujących się na liście nie będzie musiał
zeznawać.
- Nie rozumiem. Przecie\ zdemaskowaliście tę parę na podstawie
czyichś zeznań. Na pewno aresztujecie kogoś. Zledztwo...
- Panie Nutkin - powiedział sier\ant ju\ w drzwiach - my
nie prowadzimy śledztwa w sprawie szanta\u. Tu chodzi o mor-
derstwo.
Nutkin patrzył na policjanta ze zdumieniem.
- Morderstwo... - wyjąkał. - A więc oni kogoś zabili?
- Kto?
- Szanta\yści.
- Nie, proszę pana - oni nikogo nie zabili. To ich ktoś zabił.
Nie wiemy jeszcze, kto. Zledztwo w takich sprawach jest trudne. Mogli
szanta\ować setki ludzi, a\ wreszcie komuś udało się dotrzeć do ich
kryjówki. Prowadzili wszystkie rozmowy z automatów telefonicznych.
Niszczyli wszystkie dowody z wyjątkiem materiałów fotograficznych.
Bardzo trudno będzie znalezć jakikolwiek ślad.
- Tak, rozumiem - mruczał Nutkin. - Ale... czy ich... za-
strzelono?
- Nie. Sprawca po prostu dostarczył im do mieszkania paczkę.
Musiał więc znać ich kryjówkę. W paczce była kasetka na pieniądze
z kluczykiem przywiązanym taśmą do wieka. Kiedy zbrodnicza para
otworzyła zamek, wieko odskoczyło na skutek działania mechanizmu,
który nasze laboratorium zidentyfikowało jako pułapkę na myszy.
Wtedy ładunek umieszczony w kasecie wybuchł i rozszarpał oboje na
kawałki.
Pan Nutkin patrzył na sier\anta jak na bóstwo greckie, które
zstąpiło z Olimpu i stanęło przed nim.
Strona 68
Forsyth Opowiadania.txt
- To nie do wiary - wyszeptał. - Ale gdzie, u Boga Ojca,
szacowny obywatel angielski mógł zdobyć bombę?
Smiley potrząsnął głową.
- W dzisiejszych czasach, proszÄ™ pana, nie jest to takie trudne.
Pełno tu Arabów, Irlandczyków i ró\nych innych cudzoziemców.
Zresztą mo\na sobie przeczytać instrukcje w ró\nych ksią\kach. To
nie to, co za moich czasów. Dzisiaj byle szesnastolatek, uczący się
114
chemii, mo\e skonstruować ładunek wybuchowy, je\eli tylko zdobędzie
odpowiednie materiały. Dobranoc, panie Nutkin. Nie myślę, \e będę
pana jeszcze musiał trudzić.
Następnego dnia, korzystając z pobytu w City, Nutkin wstąpił do
ramiarza i odebrał fotografię, którą oddał tam przed dwoma tygod-
niami do oprawy. Prosił wtedy o zrobienie nowej ramy i zatrzymanie
zdjęcia do czasu, a\ się zjawi. Tego wieczoru fotografia powróciła na
honorowe miejsce obok kominka.
Była to stara fotografia, przedstawiająca dwóch młodych ludzi
w mundurach Królewskich Saperów z oznakami jednostki rozmino-
wywania. Siedzieli okrakiem na olbrzymiej pięciotonowej bombie
niemieckiej, zwanej Wielki Fryc. Przed nimi na kocu le\ało kilkadziesiąt
części skomplikowanego mechanizmu bomby, zawierającego sześć
zabezpieczeń przed rozbrojeniem. Jeden z młodzieńców był szczupły,
miał pociągłą twarz i nosił na naramiennikach oznaki majora. Drugi,
niski i tęgi, miał na nosie okulary. Podpis pod zdjęciem głosił: Od
wdzięcznych mieszkańców wsi Steeple Norton Czarodziejom Rozbraja-
czom: majorowi MikÄ™'owi Halloranowi i kapralowi Samowi Nutkinowi.
Lipiec 1943. .
Samuel Nutkin popatrzył z dumą na zdjęcie.
- Byle szesnastolatek! - roześmiał się.
DOWÓD RZECZOWY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]