[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zdaję sobie sprawę. Dlatego do czasu zakończenia śledztwa
wolałbym trzymać ją od tego z daleka.
- Stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji - zauważył Nick. -
Obowiązuje mnie tajemnica lekarska, więc nie mogę nic powiedzieć
doktor Hayden. Ty to musisz zrobić jako ojciec Poppy i jako inspektor
nadzorujący sprawę.
- Powiem jej, kiedy uznam, że jest to konieczne -powtórzył z uporem
Lachlan. - Potrzebuję trochę czasu, żeby wszystko przemyśleć.
- Jestem z nią umówiony o szóstej w przychodni. Masz jakieś
podejrzenia, kto mógł zamordować Jen-sona?
Lachlan potarł sobie policzek ze znużeniem.
- Nie. Ale kiedy doktor Hayden dowie się, że Poppy jest w ciąży z
ofiarą, natychmiast znajdę się na liście najbardziej podejrzanych.
Nick zmrużył oczy.
- Nie masz z tym nic wspólnego, prawda? Lachlan spojrzał na niego
ze złością.
- Chyba znasz mnie wystarczająco dobrze, Nick. Stoję po stronie
prawa, zapomniałeś?
Nick uśmiechnął się, co u niego było rzadkością.
- Wiem. Ale musiałem cię zapytać.
120
RS
- Jasne, też bym zadał takie pytanie, gdybyś to ty był na moim
miejscu. - Pochylił się do przodu i z westchnieniem oparł głowę na rękach.
- %7łeby to się już wreszcie skończyło.
- Rzeczywiście, sprawa jest paskudna - przyznał Nick.
Lachlan wziął jeszcze jeden głęboki oddech i wyprostował się na
oparciu krzesła.
- A jak twoje sprawy z Kate? Nick zmarszczył brwi.
- Dziwne pytanie. Skąd ci to przyszło do głowy?
- Eloise Hayden coś wyczuła, kiedy rozmawiała z Kate w
przychodni. Zapytała mnie, czy jesteście parą.
- Jesteśmy przyjaciółmi od wielu lat - oświadczył Nick z naciskiem. -
Wiesz o tym doskonale.
Lachlan wzruszył lekko ramionami.
- Nie pytałbym sam z siebie, ale zdążyłem zauważyć, że Eloise ma
całkiem dobrą intuicję.
- Jesteście już po imieniu? Czyżby coś między wami zaiskrzyło? -
spytał Nick.
- Tak mi się wydaje - przyznał Lachlan. - Nie czułem czegoś
podobnego do żadnej kobiety, nawet do Margaret na początku znajomości.
- Najwyższy czas, żebyś zapomniał o rozwodzie. Ale moim zdaniem
narobisz sobie problemów, wdając się w romans z cudzoziemką. Związki
na odległość nie należą do udanych, zwłaszcza gdy mówimy o odległości
do Australii.
- Nie masz się o co martwić, nie zakocham się w niej - zapewnił
Lachlan przyjaciela, chociaż nie był do końca pewien, czy jest szczery
wobec niego i wobec samego siebie.
121
RS
Nick podniósł się z miejsca.
- Znasz to powiedzenie o kuszeniu losu.
Lachlan uśmiechnął się ponuro.
- Tak samo jak ja zaczynasz powtarzać oklepane porzekadła.
- No cóż, nie mów, że cię nie ostrzegałem.
- Jej zależy na karierze, Nick. Już to przerabiałem. Dziękuję, postoję.
Nick zerknął na zegarek.
- Czas na mnie. Muszę zajrzeć jeszcze do Henry'ego Ryalla. Chyba
ma zapalenie gardła.
- James Derrey był u niego wczoraj w sprawie rzekomej kradzieży.
Nick uniósł brwi.
- Rzekomej?
- Henry jest teraz bardzo samotny. Szuka pretekstów, żeby mieć
towarzystwo.
- Nie zamierzam tracić czasu dla kogoś, kto jest zdrowy, bo chorych
mam aż nadto - mruknął Nick.
- Nie zaszkodzi ci filiżanka herbaty i czerstwe ciasteczko. Gdyby nie
ta sprawa, która mi wisi nad głową, sam bym do niego pojechał.
- Na twoim miejscu pogadałbym z Robertem Polgreanem -
zasugerował Nick, podchodząc do drzwi. - On akurat miał motyw, żeby się
pozbyć Ethana Jensona.
Lachlan zmarszczył brwi.
- Będę rozmawiał z każdym, kto może mieć związek ze sprawą, ale
Robert ma na tę noc solidne alibi. Sprawdziłem to już parę dni temu.
- Myślałem, że uznałeś to za śmierć przez utonięcie - zdziwił się
Nick. - Dlaczego sprawdzałeś, co Robert robił tamtej nocy?
122
RS
- Za długo pracuję w policji, żeby nie wiedzieć, że czasem wszystko
wygląda inaczej, niż nam się zdaje.
Dopóki Peter Middleton nie stwierdził, że Jenson utonął, brałem
różne rzeczy pod uwagę.
- Ale podobno nie podobał ci się pomysł kolejnej autopsji.
- Daj spokój, Nick, poznałeś rodziców ofiary. Wiem, że sami tego
chcieli, ale z drugiej strony wolałem oszczędzić im tego koszmaru, o ile
nie byłoby to absolutnie konieczne.
- Mówiłeś im już?
- Jeszcze nie.
- Będą załamani.
- Wiem. - Lachlan potarł dłonią podbródek.
Eloise uśmiechnęła się do Sue, recepcjonistki w przychodni.
- Jestem umówiona z doktorem Tremayne'em, ale przyszłam chyba
za wcześnie.
- Nie szkodzi, pani doktor. Doktor Tremayne będzie za piętnaście
minut. Kate Althorp jest na górze w pokoju położnych, może pani tam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]