[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mieć dla niego jakieś szczególne znaczenie. Zaczął tutaj i teraz tu wrócił.
Ma do dyspozycji cały wielki świat, już nieraz działał poza Ameryką, a
jednak powtarza lokalizację.
Nie tylko lokalizację. Ciebie, Feeneya, Morrisa, Whitneya, Mirę. I
wielu innych.
Tak, rozważam to. Zazwyczaj gdy seryjny zabójca ma coś do glin, lubi
grać nam na nosie. Wysyła wiadomości, zostawia zaszyfrowane wskazówki,
żeby czuć się od nas lepszym. Tym razem niczego takiego nie dostajemy.
Ale to rozważam.
Upiła ostatni przywracający życie łyk kawy.
Muszę się zbierać, bo spóznię się na własną odprawę.
Ach, obiecałem, że przekażę ci pozdrowienia od Briana. Czeka na
ciebie z otwartymi ramionami, jak już ze mną skończysz.
Kto? Brian? Irlandzki Brian?
Ten sam. Skontaktowałem się z nim i poprosiłem, żeby rozejrzał się
trochę i rozpytał. Ma różne znajomości wyjaśnił Roarke. I wie, jak
wyciągać z ludzi informacje.
Hm. Uderzyło ją, że wyszła za mąż za mężczyznę, który miał wielu
niezwykłych znajomych. Od czasu do czasu okazywało się to całkiem
przydatne. No to do zobaczenia pózniej.
Podszedł do niej i pogłaskał ją po włosach.
Uważaj na siebie, Dallas.
Mam taki zamiar. Dotknęła wargami jego ust i zrobiła krok w tył.
Będę w kontakcie.
Na odprawie Eve poleciła, by każdy ustnie zdał relację z postępu w
poszukiwaniach lub jego braku. Wysłuchała teorii, argumentów za i
przeciw, pomysłów na wprowadzenie do sprawy nowych aspektów i na
interpretowanie starych z innej perspektywy.
Jeśli przyjmiemy, że wchodzą w grę wojny miejskie odezwał się
Baxter i założymy, że ten pojeb był wtedy sanitariuszem albo nauczył się
torturować, to będzie oznaczać, że mamy do czynienia z
osiemdziesięcioletnim facetem albo i lepiej. Miał pół wieku dla swoich
ofiar. Niby w jaki sposób taki trzęsący się dziadek tym wszystkim kręci?
Napalony Pies zapomina, że wielu facetów dobrze się trzyma, choć
dawno skończyli wiek średni. Jenkinson wskazał palcem na Baxtera.
Osiemdziesiątka to dziś nowa sześćdziesiątka.
Paskudny Aajdak ma rację przyznał Baxter. W końcu sam dobiega
do tej granicy, więc ma informacje z pierwszej ręki. Ja tylko mówię, że
trzeba mieć trochę siły i zręczności, żeby uprowadzić trzydziestoletnią
kobietę, zwłaszcza gdy wybiera się te bardziej sprawne fizycznie i zgarnia je
z ulicy.
W czasie wojen mógł być jeszcze dzieckiem. Jak gdyby
przepraszając, że ośmielił się zabrać głos, Trueheart odchrząknął. Nie żeby
osiemdziesiątka to była starość, ale...
A golisz się już, Dziecino? zapytał Jenkinson.
Wprawdzie funkcjonariusz Dziecina nie ma na twarzy takiego zarostu
jak oficer Paskudny Aajdak w uszach, ale to fakt, że w czasie wojen
miejskich pełno dzieciaków, różnych sierot, dostało niezły wpierdol. Tak
słyszałem dodał Baxter, uśmiechając się szeroko do Jenkinsona. Bo nie
było mnie wtedy na świecie.
Akceptowała obelgi, jakimi się obrzucali. Pozwoliła im na to jeszcze
przez kilka minut, a kiedy uznała, że przedstawili już wszystkie nowe dane,
przeanalizowali każdy pomysł i pozbyli się napięcia, wręczyła im rozkazy i
zakończyła odprawę.
Peabody, zlokalizuj byłego York. Musimy z nim pogadać. Mira,
zapraszam na chwilę do mojego biura, dobrze?
Tyle dróg westchnęła Mira, gdy szły.
Jedna z nich doprowadzi nas do niego. W końcu, dodała w myślach
Eve.
Jego konsekwencja działa zarówno na jego korzyść, jak i niekorzyść.
To będzie krok na drodze, która cię do niego doprowadzi. W pewnym
momencie ten jego brak elastyczności obróci się przeciwko niemu.
Brak elastyczności?
Nie zgadza się zboczyć z obranej drogi wyjaśniła Mira. Albo nie
potrafi. Powtarza ten sam wzorzec zachowania, a to daje ci sporą wiedzę o
nim. Możesz dużo przewidzieć.
Przewidziałam, że uprowadził numer dwa. To w niczym nie pomogło
Gii Rossi.
Mira pokręciła głową.
To nie ma związku. Nie mogłaś pomóc Rossi, bo uprowadził ją, zanim
się dowiedziałaś, że wrócił do interesu.
Tak się to nazywa? Eve wprowadziła Mirę do swojego biura i
wskazała jej krzesło dla gości, sama zaś usiadła na brzegu biurka. Interes.
To podejście biznesowe, udoskonalona rutyna. Albo rytuał, jak już
wcześniej mówiłam. Jest dumny ze swojej pracy, dlatego się nią chwali.
Wystawia ją na widok publiczny, ale dopiero wtedy, kiedy uzna, że
zakończył dzieło.
Kiedy już z nimi skończy, chce się nimi pochwalić, pokazać, że należą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]