[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyległym pokoju i przebiegł ją dreszcz. Niedawno przyjechała. Miała nadzieję, że w Paryżu
Jean-Claude będzie się z nią często kochał. Marzyła o tym. Zupełnie zwariowała na jego
punkcie, była w nim szaleńczo zakochana.
Na palcach weszła do sąsiedniego pokoju, uważając, żeby go nie obudzić. Jean-
Claude, wyrwany ze snu, potrafił się bardzo złościć. Nie znała jeszcze mężczyzny, który by
tyle sypiał. I tyle się kochał. Na samą myśl o tym zadrżała na całym ciele. Zazwyczaj kochali
się rano, zaraz po jej przyjściu do pracy. Budziła go, wsuwając się pod prześcieradła i
głaszcząc go delikatnie. Podniecało ją to, że zawsze był gotowy. Wystarczyło, że musnęła go
opuszkami palców.
W porze lunchu przerywali pracę na zjedzenie kanapki i wypicie kieliszka wina, i
znów ją brał. Musiał zakrywać jej usta dłonią, żeby nikt nie słyszał jej ekstatycznych
krzyków. Wieczorem, kiedy wychodził na spotkanie z żoną, robił z nią na odchodnym jeden
szybki numerek, równie dobry, jeśli nie lepszy od porannego i południowego. Ali, teraz
dwudziestoletnia, zdążyła mieć po drodze kilku chłopców, żaden z nich jednak nie
dorównywał męskością i namiętnością Jean-Claudeowi.
Wsunąwszy głowę za drzwi, z radości aż jęknęła. Był tam, spał jak dziecko, ze
złotymi włosami rozrzuconymi na poduszce, muskularną ręką położoną w poprzek opalonego
torsu. Drżąc z podniecenia, zdjęła obcisłe spodnie i koszulę. Postanowiła, że zrobi mu
niespodziankę. Włoży specjalną bieliznę, którą trzymał pod kluczem w szufladzie na
segregatory, a do której tylko ona miała dostęp. Potem usiądzie wygodnie rozparta w fotelu,
w jego ulubionej pozycji i poczeka, aż Jean-Claude się obudzi.
Kombinacja elastycznych pasków pozostawiała większość jej erogennych miejsc
odkrytych. Ali cicho zachichotała. Ciekawe, jaką minę miałaby ta stara małpa, jego żona,
gdyby wiedziała, co się naprawdę dzieje w tym biurze. Zresztą, co mnie to obchodzi,
pomyślała wzruszając ramionami. Jej świat ograniczał się do Jean-Claudea i nie chciała, żeby
kiedykolwiek to się zmieniło.
- Gdzie do cholery podział się Jean-Claude? - grzmiał Steve.
- %7łebym to ja wiedziała - odparła smutno Brenda. - Dzwoniłam do hotelu. Powiedzieli
mi, że wyszedł, ale nie wiedzą dokąd. Niech no tylko się znajdzie, już ja mu powiem do
słuchu.
- Powinien być tu, przy niej. Beznadziejny palant.
- Oboje wiemy, Steve, jaki z niego gagatek. Boję się jednak, że on to robi celowo. Tak
czy owak, to kawał drania.
Póznym popołudniem zadzwoniła sekretarka Jean-Claude a.
- Przekazano nam wiadomość o pani Valmer - powiedziała zdyszanym głosem. - Jak
ona się czuje?
- Nie wiemy, wciąż ją badają - odparła ostro Brenda. - Gdzie jest jej mąż?
- W biurze. On... jeszcze śpi.
- Jak to śpi? Jest prawie czwarta.
- Wiem - odparła Ali przepraszającym tonem. - To okropne. Próbowałam go obudzić,
ale bez skutku. On już taki jest - zachichotała.
- Wiem, jaki on jest, choć wolałabym nie wiedzieć - rzekła Brenda. - Słuchaj, Ali,
musisz go obudzić. Powiedz mu, że Kitty jest poważnie chora. Niewykluczone, że miała
zawał.
- Och, mówiłam mu o tym, bo dzwonił też w tej sprawie pan Havana. - Ali udawała
dzielną sekretarkę. - Ale pan Valmer przewrócił się na drugi bok i znowu zasnął. Chyba nie
spał w nocy, bo jak przyszłam dziś rano do pracy, on już był w biurze.
- Jak to miło z jego strony. Dobrze, Ali, powiedz te mu śpiącemu królewiczowi, że
jesteśmy w szpitalu i po zostaniemy tu rak długo, jak długo Kitty będzie nas potrzebować.
- Czy Tommy został już zawiadomiony?
- Nie chcemy go zawiadamiać. Mógłby się wystraszyć - rzekła Brenda smutno. - Choć
pewnie o wiele bardziej się wystraszy, gdy jego matka umrze.
ROZDZIAA SIEDEMNASTY
W pokoju hotelowym panował półmrok, ale Brenda domyśliła się, że Katherine nie
śpi.
- Cześć - powiedziała, podchodząc z tacą do łóżka. - Jak się czujesz?
Kitty usiadła z wysiłkiem.
- Dużo lepiej, kochana. Rany, jak mi wstyd. Obawiam się, że w gazetach piszą
prawdę. Katherine Bennet nie cofnie się przed niczym, żeby zwrócić na siebie uwagę. -
Uśmiechnęła się blado.
Brenda postawiła tacę na zawalonym rzeczami no cnym stoliku.
- Za dużo pracujesz, Kitty.
- Wszyscy za dużo pracujemy - odparła Katherine, zajadając z apetytem rogalika. -
Najważniejsze, że już się dobrze czuję. Nie masz pojęcia, Brendo, jak się wystraszyłam, kiedy
poczułam w piersi ten ból. Byłam pewna, że już po mnie. Nigdy nie przeżyłam podobnego
bólu.
- Lekarz powiedział, że takie bóle są charakterystyczne dla nieżytu żołądka - rzekła
Brenda, poprawiając jej poduszki. - Człowiek myśli, że umiera.
- Nieżyt żołądka? Tylko tyle? Ale wstyd! - zachichotała Katherine i zabrała się do
jajecznicy. - Rany, już widzę te tytuły. Dumną Paulette de Waldner rozbolał brzuch po walce
z królem Ludwikiem. Jaki wstyd. Pomyśleli na pewno, że jestem histeryczką.
- Lekarz powiedział, że musiałaś się zdenerwować i dlatego dostałaś skurczów
żołądka. Zwykle powodem tej dolegliwości jest silny stres.
- Ja i stres? Dobre sobie - wzruszyła ramionami Katherine, popijając herbatę. - Nawet
nie wiem, co to znaczy.
- Lekarz powiedział, że bóle się nie powtórzą, jeśli będziesz unikać stresów, Kitty -
rzekła Brenda, a w myśli dodała: oraz swojego męża .
- Czy Tommy wie, co się stało?
- Zadzwoniłam do niego. Opowiedziałam mu, ale dość oględnie. Idą dziś do kina na
film ze Schwarzeneggerem.
- Dobrze zrobiłaś, Brendo. Tommy ma dość zmartwień. Zupełnie wystarczy mu to,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]