[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wreszcie Rafe uniósł głowę Alison i pocałował ją,
najpierw łagodnie, a potem chciwie, żarłocznie.
137
43
n
a
+
n
a
j
- Wyjdz za mnie, Alison. Teraz, dzisiaj - mruczał
namiętnie. - Nie każ mi czekać ani chwili dłużej.
Alisonciężko dyszała, próbując odzyskać siłyi móc
mówić normalnie. Delikatnie wysunęła się z jego objęć,
choć całyczas nie spuszczała z niego wzroku.
- Och, Rafe -jęknęła. - Ja...
- Proszę, Alison. Nie chcę słyszeć żadnychwymó-
wek.
- Rafe, proszę, zrozum. To nie jest takie proste.
Wysłuchaj mnie. Nie chodzi o to, że nie pragnę cię
poślubić. Chodzi o to, że nie mogę teraz myśleć
o ślubie.
- Nie możesz czynie chcesz?Toróżnica- zauważył
pełnymgniewu głosem.
- Wiem, że to różnica - powiedziała, nerwowo
oblizując wargi. - I dlatego musimyszczerze poroz-
mawiać.
- Słuchamcię.
- Pamiętasz, jak ci mówiłam, że Heather wróciła
wcześniej do domu. Otóż pokłóciła się ze swoim
chłopakiemo...
- No, mówdalej.
Alison powtórzyła niemal słowo w słowo to, co
powiedziała jej Heather. Nie doczekawszy się reakcji
Rafe'a, ciągnęła błagalnymtonem:
- Więc teraz na pewno rozumiesz, że nie możemy
robić niczego na łapu-capu. Ona... ona musi mieć
więcej czasu, żebysię z tymoswoić.
- Tyniczegoniepojmujesz, prawda?
Alisonzamrugała.
- Czegoniepojmuję?
- %7łe wykorzystuje ciebie, wykorzystuje twoją mi-
łość, żebyosiągnąć swoje cele.
- Nie, nie masz racji - powiedziała Alison. - Po
prostu jest zaniepokojona ewentualnymi przenosina-
138
43
n
a
+
n
a
j
mi, opuszczeniem domu, w którym czuła się bezpiecz-
nie.
- Och, Alison, gdyby nie istniał ten powód, znalaz-
łoby się coś innego. Uwierz mi, wmiarę upływu czasu
przyzwyczai się, że jesteś mężatką.
- Nie jestem taka pewna - odrzekła Alison, mając
ciągle w pamięci pogrążoną w rozpaczy Heather.
- No cóż, jeżeli zamierzasz liczyć się ze zdaniem
twojej siostry i przyjaciół, to sprawa jest z góry
przegrana. Kiedyś powinnaś zrobić coś dla własnej
przyjemności.
- Już ci mówiłam, że to nie takie proste - odparła
równie kąśliwym tonem.
- Czy kiedykolwiek zadałaś sobie pytanie, dlacze-
go nie jest?
Zawahała się.
- Nie rozumiem, comasz na myśli.
- Och, myślę, że rozumiesz. Jesteś pewna, że to
Heather ma kłopoty z przywyknięciem do nowej
sytuacji, a nie ty? - zapytał, rzucając jej grozne
spojrzenie.
Nagle złość Alison ustąpiła miejsca przyprawiają-
cym o zawrót głowy mdłościom. Czyżby Rafe miał
rację? Czyżby nie chciała się przyznać, że dręczą ją
wątpliwości? Czy naprawdę bała się zostawić wszyst-
ko, co było drogie jej sercu, i rozpocząć życie z kimś
takim jak Rafe? Nie, oczywiście, że się nie bała.
Kochała tego człowieka.
- Tojest niedorzeczne! - warknęła.
- Przykromi, ale się mylisz.
- Och, Rafe - szepnęła załamującym się głosem.
- Mylisz się. Kocham cię bardzo i naprawdę chcę
dzielić z tobą życie, ale nie kosztemHeather. Aponie-
waż nie mogę z tobą zamieszkać już teraz, proszę cię
o cierpliwość i wyrozumiałość.
139
43
n
a
+
n
a
j
- Jak długo mam jeszcze czekać, Alison?
- Niewiem.
- Rozumiem.
Spojrzałanajegotwarzi dostrzegłananiej rozpacz.
- Czegochcesz, Rafe?Chcesz, żebymcię błagała
o zrozumienie, o cierpliwość?
- Wieszdobrze, ocomi chodzi!
- Błagałabym, gdybytodowiodło, jakbardzocię
kocham.
- Odsłówważniejszesączyny, Alison.
- Chceszpowiedzieć, żemusibyć tak, jaktychcesz?
- Nie zwalaj winynamnie. Tonie jamamwątp-
liwości i zastrzeżenia. Toniejatchórzę.
- Jesteś niesprawiedliwy! - zawołałaAlison. Ana-
stępnie, mimoiżdrżała, dodałaspokojniejszymtonem:
- Podjęłamdecyzję. Niedamsię skłonić dozrobie-
niaczegoś, zczymniebędęwstanie żyć.
- Awięcskończone. Czytochceszmi powiedzieć?
- Przykromi - szepnęłaAlison, czując, żetegonie
przeżyje.
- Mnieteż - odparł Rafeniewzruszonymtonem.
Ajednakniemogłauwierzyć własnymoczom, kiedy
po prostu odwrócił się i wyszedł. Patrzyła na niego,
wstrząśnięta i oniemiała. Przez chwilę stała jakspara-
liżowana. On przecież nie mógł odejść. Nie mógł
zostawić jej w taki sposób, skoro ją kochał. Miała
ochotę krzyczeć, ale nie była wstanie wydobyć z siebie
żadnego dzwięku. Ogarnęło ją dławiące rozczarowanie
i bunt. Ugięły się pod nią kolana, a jej ciałem
wstrząsnął dreszcz.
Zaszlochała cicho, powtarzając jego imię.
140
43
n
a
+
n
a
j
ROZDZIAA OSIEMNASTY
Przez kilka następnych tygodni Alison miała
wrażenie, że ból podąża za nią jak milczący cień.
Nadeszły święta, ale ona prawie ich nie zauważyła.
Otworzyła Silk Reflections, lecz jej dawny zapał
minął bez śladu.
Nic się nie zmieniało. Puste wieczory i jałowe
weekendy były zawsze takie same. A jednocześnie
nastąpiły ogromne zmiany w jej osobowości. Po raz
drugi kochała kogoś, i to miłością tak głęboką i cał-
kowitą, że stała się zupełnie inną osobą. Obcując
z klientami i z Heather próbowała jakoś ukryć stan
swojego ducha. Siostrze oświadczyła krótko, że nie
zamierza poślubić Rafe'a, ponieważ nie pasują do
siebie. Czasami podejrzewała jednak, że Heather do-
myśla się czegoś, gdyż była teraz uprzedzająco grzecz-
na. Spośród swoich przyjaciółek Alison wybrała na
powiernicę tylko June. Zresztą i jej nie zdradziła
wszystkiego.
Wprawdzie Alison pogardzała sobą za to, że nie
potrafi otrząsnąć się z depresji, ale ból tkwił wniej jak
zadra, mimo że na pozór wszystko ułożyło się pomyśl-
nie. Heather i Timpogodzili się i zaręczyli, co bardzo
ucieszyło Alison. Przyjaciele znowu przyjęli ją do
swego grona. Zapewniali, że postąpiła słusznie nie
wychodząc za Rafe'a. Przede wszystkimzaś osiągnęła
swój cel: jej sklep stał się znany wcałej okolicy. Mimo
to nie opuszczało jej uczucie goryczy. Sukcesy nie
141
43
n
a
+
n
a
j
miały dla niej znaczenia, skoro nie mogła ich dzielić
z Rafe'em. Nieustannie tęskniła za jego obecnością.
Pewnegowieczorugdywróciłazesklepui otworzyła
drzwi pustego domu, poczuła się straszliwie samotna.
Nigdynie żałowała związku z Rafe'em. Pomyślała, że
ten krótki romans był najlepszymokresemwjej życiu.
Weszła do kuchni i wyjrzała przez okno. Pogoda
znacznie się pogorszyła. Zaczął padać deszcz. Pomyś-
lała ze smutkiem, że tenzimowywieczór pasuje do jej
nastroju.
- Cześć, siostrzyczko.
Poczuła ucisk wgardle i przez chwilę nie mogła się
poruszyć. Wreszcie odwróciła się i groznie spojrzała na
Heather.
- Napędziłaś mi strachu.
- Przepraszam- odpowiedziała szybko Heather.
- Chciałamtylko zrobić ci niespodziankę.
Alison uśmiechnęła się, czując, że jej serce bije już
normalnie.
- No, już dobrze. Nie miałampojęcia, że jesteś
wdomu. Gdzie jest twój samochód?
- Timmnie podrzucił, a jak wyszedł, położyłamsię
i zasnęłam. Obudziłamsię dopiero wtedy, gdyusłysza-
łam, że ktoś otwiera drzwi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]