[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podgrzewać woda?
Widzę, \e wbrew pozorom wcale nie lubisz pionierskiego \ycia.
Przecie\ dobrze sobie radziłam zaprotestowała. To, \e wolę udogodnienia&
No właśnie Mack przerwał tę tyradę, delikatnie muskając policzek Marisy. Bardzo dobrze
sobie radziłaś.
Jego dotyk napawał ją lękiem. Jak oparzona odskoczyła od Macka. Chwyciła słuchawkę telefonu,
udając, \e sprawdza, czy przywrócono tak\e połączenie ze światem. Dopiero kiedy stwierdziła,
\e telefon wcią\ milczy, zdała sobie sprawę, jak bardzo bała się tego, \e został naprawiony.
Ale telefon jest głuchy powiedziała ju\ spokojnie.
Czy tego chcesz, czy nie, nie mo\esz się tu na zawsze ukryć.
Ja się nie ukrywam, tylko wyjechałam na urlop. Czy drogi są przejezdne?
Moim zdaniem jeszcze przez parę dni nie da się jezdzić w górach. Chyba \e zaraz przyjdzie
odwil\.
A więc nie mo\emy stąd wyjechać?
Na razie nie.
Chyba trzeba podejść do tego filozoficznie i, broń Bo\e, nie denerwować się.
Tak, tak. Właśnie widzę, jak bardzo jesteś spokojna.
Mamusiu! Mamusiu, zobacz! Nicky wpadł do kuchni jak tajfun. Chwycił Marisę za rękę i
pociągnął ją do pokoju z kominkiem. Zobacz, są bajki!
Marisie ul\yło. Pozwoliła Nicky'emu poprowadzić się do pokoju i w skupieniu wpatrywała się
razem z nim w ekran telewizora, oglądając ukochane bajki chłopca.
Kilka minut pózniej Mack przyniósł dwa kubki gorącej kawy.
Dzięki powiedziała Marisa.
Dlaczego ten człowiek wcią\ musi mnie zaskakiwać? pomyślała.
Nie ma za co. Hej, kolego, zostaw na chwilę ten program poprosił Nicky'ego, który właśnie
szukał pilotem swej ulubionej stacji.
Ale to dziennik jęknął chłopiec, marszcząc z dezaprobatą nosek.
Zaraz będziesz mógł oglądać swoje bajki zapewnił go Mack. Chcę się tylko zorientować, co
się dzieje na świecie.
Nicky podniósł oczy do nieba, zniecierpliwiony niezrozumiałymi dziwactwami dorosłych, ale
posłusznie nie zmienił programu. Marisa obserwowała twarz Macka, słuchającego informacji o
machinacjach polityków, o niepokojach w ró\nych częściach świata i tym podobnych sprawach.
To jego \ycie, pomyślała. Od razu widać, jak bardzo mu tego wszystkiego brakuje. Nie mo\e się
ju\ doczekać, kiedy wkroczy w wir wydarzeń. Bez wątpienia jest jednym z najlepszych
reporterów, w ka\dej chwili gotowym wyjechać na drugi koniec świata. Nic a nic się nie zmienił.
I to, \e oboje mamy zupełnie ró\ne wymagania wobec \ycia, tak\e się nie zmieniło. Ani na
chwilę nie wolno mi o tym zapomnieć.
Spójrz, mamusiu! zawołał Nicky. Ciocia Carlene!
Marisa popatrzyła w telewizor. Jakiś reporter podstawiał mikrofon jej agentce. Carlene Mendez
coś mówiła, ale słychać było tylko głos spikera: Wiadomości kulturalne. Rzeczniczka sławnej
aktorki, Marisy Rourke, oświadczyła, \e odtwórczyni głównej roli w popularnym serialu
Rodzina spędza wakacje na łonie rodziny i nie mo\e udzielić wywiadu w związku ze sprawą
doktora Franco&
Zmień kanał, Nicky poleciła Marisa.
Mogę zmienić, Mack?
Mo\esz, kolego.
Nicky ochoczo wykonał polecenie. Znalazł kanał, którego szukał, i usiadł po turecku przed
telewizorem, \eby obejrzeć nie wiadomo po raz który powtarzaną bajkę o Bo\ym Narodzeniu w
wiosce Smerfów.
Mówiłem ci przecie\, \e świat nie zniknie na twoje \yczenie powiedział półgłosem Mack.
Mo\e przestałabyś wreszcie wyręczać się innymi. Skorzystaj z mojej propozycji i sama zacznij
mówić.
Marisę nagle strasznie rozbolała głowa. Przycisnęła ręce do czoła. Patrzyła na piętrzącą się na
kanapie stertę koców, na ogromną, udekorowaną domowym sposobem choinkę i wydawało jej
się, \e widzi je po raz pierwszy w \yciu. W tej jednej chwili zwaliło się na nią wszystko to, o
czym usiłowała nie myśleć przez kilka ostatnich dni.
Wdzięczna była Carlene za to, \e ta ukrywała fakt ich ucieczki, choć Marisa zniknęła bez śladu,
nie zawiadamiając o wyjezdzie swej agentki. Niepokoiła się o to, co dzieje się z zespołem
Rodziny . Zostawiła ich wszystkich na lodzie. Producenci i autorzy tekstów poradzą sobie z jej
nieobecnością zaledwie przez kilka odcinków. Najwy\ej miesiąc. Dłu\ej nie będą czekać, a
wtedy Marisa mo\e stracić pracę i nawet kontrakt jej nie uratuje. Ale najgorszy ze wszystkich
obaw był strach o to, \e ktoś mógłby jej odebrać to, co miała w \yciu najcenniejszego: syna.
Mack ma rację, myślała Marisa. Jestem tchórzem. Boję się konfrontacji, wolę obejść jakoś tę
paskudną sytuację, ani\eli stawić czoło rzeczywistości. Zawsze w ten sposób omijałam burzliwe
awantury w domu rodzinnym, a wyuczonych w dzieciństwie odruchów nie mo\na się tak łatwo
pozbyć. Nie, tym razem nie stchórzę.
Mack odgadł, \e chciałam wyjechać z kraju. Mam przecie\ przyjaciół w Montrealu i znajomych,
którzy mają du\y dom w Monaco. Jest mnóstwo sposobów na to, \eby na jakiś czas zniknąć z
oczu ciekawskim. Nawet jeśli się jest sławną gwiazdą filmową. Zrobię wszystko, \eby chronić
moje dziecko! Rzucę pracę, zrezygnuję ze sławy, pojadę na drugi koniec świata.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]