[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ich nazwiska z książki telefonicznej albo zaczerpnął z literatury?
I po co? Skoro on i jego żona są tak dobrym małżeństwem, że
obnoszą się z tym publicznie, organizując wielkie barbecue dla
uczczenia swojej rocznicy ślubu... to dlaczego on potrzebuje
również jej, Dee?
Przeanalizowała wszystko jeszcze raz od początku. Poznali
się w dniu międzynarodowych rozgrywek rugby. Organizatorzy
wydali wielkie przyjęcie, podczas którego przed meczem
częstowano kibiców różnymi przekąskami. Większość osób tak
dobrze się bawiła, że wolała zostać na party niż oglądać mecz, i
zadowoliła się transmisją telewizyjną. Dee nękały wyrzuty
sumienia z powodu biletów, które chętnie wykorzystaliby
RS
37
rozczarowani, lecz nie tracący nadziei młodzi ludzie. Sam zebrał
z pół tuzina wejściówek, wybiegł na ulicę i wręczył je pierwszej
napotkanej grupie przechodniów. Wszyscy rzucili się do okien,
ubawieni widokiem dzieciaków, które ochoczo popędziły w
kierunku Landsdowne Road. Tego popołudnia Dee i Sam dużo
się śmiali. Candy w drugim końcu sali prowadziła ożywioną
rozmowę
0 przepisach kulinarnych. Na odchodnym Sam oświadczył:
Musimy się znowu spotkać", a ona, ubawiona, wybuchnęła
perlistym śmiechem. Orzekła, że to scena żywcem wzięta z
Hollywood.
- Ja też jestem żywcem wzięty z Hollywood - powiedział
Sam, a słowa te zabrzmiały w jego ustach sympatycznie
1 ciepło. Podała mu numer telefonu do domu i do pracy.
Zadzwonił nazajutrz. Prześladował ją. Tak, określenie to wcale
nie było za mocne. Prześladował. Oświadczyła, że nie chce się
wikłać w związek z żonatym mężczyzną. Zapewniał ją, że to coś
więcej niż scenariusz z Hollywood, banalny romans i zwykłe
truizmy, jakie zwykli wygłaszać niewierni mężowie. Jego
małżeństwo okazało się wielką pomyłką. Nigdy by go nie
zawarł, gdyby przebywając w Kanadzie, z dala od domu, nie
poczuł się samotny. Jeśliby nawet nie spotkał Dee, to drogi jego
i Candy i tak by się rozeszły. Czeka tylko, aż dzieci osiągną
wiek, kiedy zdołają tę sytuację zrozumieć. Obiecywał, że
zawsze będzie delikatny i czuły, i że nigdy nie przestanie jej
kochać. Jak po takich zapewnieniach mógł w ten sposób
postąpić? Jeśli ktoś kogoś darzy uczuciem i uważa, że stanowi
razem z nim dobraną i atrakcyjną parę, dlaczego wydaje wielkie
przyjęcie, podczas którego demonstracyjnie trzyma za rękę inną
osobę i w podobny sposób okazuje jej swoje przywiązanie? Czy
to ma jakiś sens? A zakładając, że kocha tę drugą osobę, że jest
zadowolony z dziesięciu przeżytych z nią lat i uwielbia swoich
dwóch malców, po co mówi innej kobiecie, że jest urocza i
świeża? I dlaczego opowiada jej niestworzone rzeczy o
RS
38
konferencji w Londynie i o plakietkach z nazwiskami? To
wprost nie do pojęcia. Dee czuła, że pęknie jej głowa, jeśli nadal
będzie usiłowała rozwikłać ten problem. Pochyliła się nieco do
przodu. Tom dostrzegł w lusterku, że zmieniła pozycję.
- Dobrze się czujesz, Dee? - zawołał.
- Jasne - wymamrotała.
- To świetnie, za pięć minut dotrzemy do rogatek -oznajmił.
Sądził pewnie, że cierpi na chorobę lokomocyjną.
- To jesteśmy już tak blisko miasta? - Była szczerze
zdziwiona. Wydawało jej się, że od Rathdoon dzieli ich jeszcze
około stu kilometrów. - Powinieneś zostać pilotem Concorde -
zdobyła się na dowcip.
- Pewnie. Po kierowaniu liliowym autobusem to byłaby dla
mnie błahostka - odpowiedział jej z uśmiechem.
Zastanawiała się, czy tym razem nie pójść prosto do domu.
Ale o tej porze był pusty. Doszła do wniosku, że zdana
wyłącznie na własne towarzystwo, czułaby się jeszcze gorzej.
Wolała znalezć się wśród gwaru prowadzonych rozmów i
śmiechu - między darzącymi ją sympatią ludzmi.
Zanim wysiadła z autobusu, otworzyła torebkę i wyjęła
lusterko. Nieprawdopodobne. Nie wyglądała zle - twarz była
opalona dzięki spędzanym w domu weekendom, a długie do
ramion włosy mogły posłużyć do reklamy szamponu -
1 to bardzo drogiego, jak zwykł mawiać Sam. Oczy miały
swój zwykły wyraz i nie krył się w nich obłęd. Mogła być
spokojna, że nie przerazi rodziców ani ich przyjaciół. Gdy
zaproponują jej coś do zjedzenia, oznajmi, że cierpi na rozstrój
żołądka, i poprosi o brandy z porto. Ktoś powiedział jej kiedyś,
że drink ten jest skuteczny na każdą chorobę. A przynajmniej na
większość z nich.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]