[ Pobierz całość w formacie PDF ]

osobistego charakteru.
Powoli wysunęła dłoń z jego uścisku i uśmiechnęła
się łagodnie.
 Dziękuję  powiedziała ochryple.  Chyba... za
wiele o tym myślę. Nie ma sensu grzebać się w prze-
szłości.
 Kiedyś też tak myślałem  wyznał  ale teraz nie
jestem już tego pewien.
Nie pojęła sensu jego słów. Nie szkodzi. Do sali
weszła właśnie pielęgniarka, więc należało porzucić
wszelkie osobiste wątki.
ROZDZIAA CZWARTY
Następnego dnia pozwolono jej wrócić do domu.
Najpierw z samego rana Drew zjadł z nią śniada-
nie i upewniwszy się, że faktycznie wraca do zdro-
wia, poinformował o tym Rudego, który dopiero
wtedy zgodził się wypisać ją ze szpitala. Gdy jednak
Drew zaofiarował się, że odwiezie ją do domu,
Coltrain zaoponował. Stwierdził, że zrobi to osobiś-
cie. Mój partner, powiedział, mój kłopot. Drew
się nie spierał. Uśmiechał się tylko domyślnie za
ich plecami.
Kiedy dotarli na miejsce, Coltrain wniósł bagaż
Lou i pomógł jej ułożyć się na kanapie. Zbliżała się
pora obiadu, zawahał się więc, czy przypadkiem nie
zaproponować jej wspólnego posiłku.
 Zjem pózniej  mruknęła, unikając jego spo-
Diana Palmer 69
jrzenia.  Nie jestem jeszcze głodna, a pan pewnie coś
by zjadł.
 Nie powiem, że nie  przyznał, niepewny, jak
się zachować. Własne niezdecydowanie wyraznie go
zirytowało.  Poradzi pani sobie?  zapytał szorstko.
 Przecież to był zwykły wirus  odparła, siląc się
na swobodny ton.  Nic mi nie będzie, ale dzięki za
troskę.
 Proszę to docenić, lub przynajmniej potraktować
jak ciekawą odmianę w naszych relacjach  powie-
dział bez cienia uśmiechu.  Sam już nie pamiętam,
kiedy ostatnio tak nadskakiwałem kobiecie.
 Jestem tylko koleżanką z pracy, a to nie to samo
 zaznaczyła, chcąc za wszelką cenę udowodnić, iż
rozumie, że łączące ich relacje są czysto zawodowe.
 Faktycznie. Od początku pilnowałem, żeby na-
sze kontakty nie wykraczały poza obszar spraw służ-
bowych. I właśnie dlatego nigdy pani do siebie nie
zapraszałem.
Peszył ją przenikliwym spojrzeniem.
 I co z tego? Ja pana też nie zapraszałam  stwier-
dziła.  Nie chciałam stawiać pana w kłopotliwej
sytuacji.
 W kłopotliwej sytuacji? Niby dlaczego?
 Gdybym pana zaprosiła, musiałby pan znalezć
jakąś sensowną wymówkę.
 Nie jestem pewien, czy bym odmówił. Gdyby
mnie pani zaprosiła.
Serce zabiło jej mocniej, więc na wszelki wypadek
spuściła wzrok. Chciała, żeby Coltrain już poszedł.
70 SERCE Z RUBINU
Bała się, że jeśli rozmowa potrwa dłużej, zdradzi się ze
swoimi uczuciami.
 Przepraszam, jestem bardzo zmęczona  powie-
działa cicho.
Wyczuł, że Lou chce się go pozbyć. Ciekaw był, ilu
mężczyzn odprawiła w taki sposób. Zamiast jednak
odejść, przysunął się nieco bliżej. Jej reakcja była
natychmiastowa: ledwie przy niej stanął, nerwowo
napięła mięśnie, zaczęła szybciej oddychać, instynk-
townie rozchyliła wargi. Kiedy był blisko, budziły się
jej zmysły, do czego zresztą za nic nie chciała się
przyznać. Wzruszyła go swoją autentycznością tak
bardzo, że dopadły go wyrzuty sumienia. %7łałował, że
był dla niej szorstki, że prowokował konflikty. Wresz-
cie, że swoim zachowaniem doprowadził do tego, iż
przestała mu ufać.
Dzielił ich zaledwie krok. Ta sytuacja wyraznie ją
krępowała, nie chciał więc niepotrzebnie jej peszyć.
Odsunął się i z pewnej odległości spojrzał na jej
zarumienią twarz, której widok sprawił mu dziwną
przyjemność.
 Jeśli jutro uzna pani, że nie czuje się pani na
siłach, proszę zostać w domu. Poradzę sobie.
 Dobrze.
 Lou...  Pierwszy raz zwracał się do niej po
imieniu. Zaskoczona, spojrzała na niego pytająco.  Nie
ponosisz żadnej odpowiedzialności za to, co zrobił twój
ojciec  oświadczył.  Przepraszam, że próbowałem się
na tobie odegrać. Jeśli możesz, przemyśl jeszcze raz
swoją rezygnację. Bardzo cię o to proszę.
Diana Palmer 71
Nerwowo poprawiła się na kanapie.
 Dziękuję za propozycję, ale myślę, że będzie
lepiej, jeśli odejdę  powiedziała łagodnie.  Z kimś
innym będzie ci dużo łatwiej.
 Tak sądzisz? Jestem innego zdania.  Delikatnie
przesunął palcami po jej ciepłym policzku aż do
kącika ust. Po raz pierwszy tak ją dotykał. Odpowie-
dzią był głęboki dreszcz, który niczym wstrząs wtórny
przeszył również jego. Wpatrzony w jej wargi wstrzy-
mał oddech. Pomyślał, że umrze, jeśli nie skosztuje
tych warg. Jednak rozsądek podpowiadał mu, że jest
na to zbyt wcześnie. Nie wolno mu tego robić!
Cofnął dłoń tak gwałtownie, jakby dotknął roz-
palonego żelaza.
 Na mnie już czas  rzucił oschle i zaczął zbierać
się do wyjścia. Zdumiewało go i przerażało jednocześ-
nie, że jej instynktowna odpowiedz na niewinną piesz-
czotę tak mocno podziałała na jego zmysły. Naprawdę
niewiele brakowało, a byłby ją pocałował. Czuł, że
musi natychmiast od niej wyjść, bo jeszcze chwila
i wszystko zepsuje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Diana DeRicci Irresistible Passions (pdf)
    Morgan Diana Szaleńcza eskapada(1)
    Hamilton_Diana_ _Wloski_amant
    H107. Ashley Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 12 Podstęp lorda Exmoutha
    LE Modesitt Recluce 12 Wellspring of Chaos (v1.5)
    2002.12 Układ mnożšcy – watomierz
    12. Aleksander Carrie W ogniu namietnosci
    12_Konwersacje w biznesie
    319. Gordon Lucy Szklane serce z Wenecji
    83. Roberts Susanne Nieczułe serce
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tutakeja.pev.pl