[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zmierzchało już, kiedy raptem podniósł się tumult. Najpierw usłyszała
zalękniony krzyk Jessy, a potem nawoływania mężczyzn w pobliżu stajni.
Skoczyła na równe nogi i pobiegła jak szalona sprawdzić, czy ten hałas nie
wiąże się w jakiś sposób z Rickiem.. Na szczęście spał spokojnie, zbiegła
więc z powrotem na dół.
Jessy stała w tylnych drzwiach i wyglądała na zewnątrz Na widok Trudi
potrząsnęła niechętnie głową.
Jestem zadowolona, że Rick śpi w domu, a mój syn pojechał do
miasta. Ten przeklęty koń znów się urwał staranował zagrodę i teraz biega
po obejściu jak zwariowany
Trudi wyjrzała ze strachem zza ramienia starej kobiety
Chce pani powiedzieć, że Duch znowu im uciekł?
Tak, skarbie. Niech pani lepiej zostanie w domu. Już oni tam go
zÅ‚apiÄ…, ale kto wie, czy ten biaÅ‚y szatan ni« wypruje wnÄ™trznoÅ›ci któremuÅ› z
kowbojów. To bydlę chyba czuje, że Rick wrócił i chce się dostać do niego.
Tylko dziecko potrafi go uspokoić. Zawsze tak było.
RS
78
Naraz rozległ się donośny krzyk, a zaraz potem dzikie dudnienie kopyt.
Wreszcie wszystko ucichło, koń został schwytany na lasso, jeszcze przez
chwilę stawał dęba, a w końcu się uspokoił i stał teraz drżący, zlany potem,
z błyszczącymi dziko oczami. Trudi zrobiło się żal srebrnobiałego
zwierzęcia, które znowu zostało zamknięte w stajni. Była zadowolona, że
Rick tego nie widzi.
Właśnie wchodziła na schody, chcąc zajrzeć do jego pokoju, gdy dobiegł
ją odgłos nadjeżdżającego samochodu. To musiał być Matt, milczący,
zgorzkniały, samotny. Usłyszała zatrzaskiwane drzwi i zamieniła się w
słuch, czekając teraz w napięciu na zbliżające się kroki. On jednak nie ;
poszedł prosto do domu. Widocznie musiał usłyszeć z daleka krzyki
mężczyzn, bo najpierw postanowił chyba wypytać o przebieg zdarzenia.
Dochodziły ją tylko strzępy opowiadania Koury'ego i podniesiony głos
Matta zadajÄ…cego pytania.
W parę minut pózniej wszedł tylnym wejściem do hallu. Nie zaskoczył
go jej widok.
Z Rickiem wszystko w porządku? %7ładnych słów powitania,
jedynie zainteresowanie z obowiÄ…zku.
Tak rzekła z bijącym sercem. Zpi.
Nie życzę sobie, abyś rozmawiała z nim o ogierze. W jego głosie
brzmiało gorzkie zdecydowanie. Sprzedam go.
Sprzedasz Ducha? Ale przecież wiesz, ile on znaczy dla dziecka.
Utkwił w niej lodowate spojrzenie.
Chłopak nigdy nie będzie na nim jezdzić, a więc jaki jest sens go
trzymać? Kupiłem go Rickowi, kiedy... kiedy jeszcze miałem nadzieję, że
będzie zdrowy. Zatrzymać konia to znaczy ciągle dawać mu do
zrozumienia, że jest kaleką i takim pozostanie do końca swoich dni, że
czeka go ponure, nikomu niepotrzebne, bezowocne życie.
Zanim zdążyła otworzyć usta, wyszedł na zewnątrz zatrzaskując za sobą
z impetem drzwi.
RS
79
ROZDZIAA 12
Trudi zle spała tej nocy. Zniło jej się, że Matt sprzedał ogiera i Rick,
dowiedziawszy się o tym, zjechał z werandy, a ona biegła naprzeciw z
wyciągniętymi rękami, lecz nie potrafiła zatrzymać toczącego się coraz
szybciej wózka.
Obudziła się zlana potem. To tylko sen, zły sen, nic więcej, powtarzała
sobie drżąc na całym ciele. Chyba Matt nie zdążył opowiedzieć dziecku o
swym planie!
Narzuciła szlafrok i przez łączące ich pokoje zajrzała do chłopca. Ledwie
świtało, więc nie spodziewała się zastać go rozbudzonego, a tymczasem on
zdołał przejść z łóżka na wózek inwalidzki i teraz siedział przy dużym
oknie, z którego rozciągał się widok na dolinę.
Nie odwracając się rzekł cicho:
Tato wstał dziś bardzo wcześnie. Pewnie będą mieli dziś dużo roboty
z cielętami. W dolinie jest około trzystu pięćdziesięciu krów i większość z
nich się ocieliła, Koury mi wczoraj opowiadał. Dopiero teraz się
odwrócił i spojrzał na nią. Tato przyjechał wczoraj w nocy?
Przełknęła gorączkowo ślinę, mając nadzieję, że Rick nie dojrzy rozterki
w jej oczach.
Tak, kochanie. Wrócił bardzo pózno i miał jeszcze wiele do zrobienia,
inaczej by przyszedł do ciebie na górę.
Nie zaprzeczył ze smutkiem Ricky. Nie dlatego nie przyszedł.
On... on mnie już... nie lubi...
Przypadła do jego wózka i osunęła się na kolana.
Mylisz się zapewniała go rozpaczliwie, starając się zapanować nad
swym głosem. Jesteś w błędzie, Rick. Nie wolno ci tak mówić!
Tato chciał, abym chodził i ujezdził Ducha, a kiedyś przejął ranczo.
Dlatego unika mnie. Wie, że nigdy nie będę mógł tego robić.
Chciała coś odpowiedzieć, zapewnić go, że to wcale nie tak, lecz nie
znalazła odpowiednich słów. To co Rick powiedział, było niestety prawdą.
Wiedzieli to oboje. Mogła tylko pocieszyć dziecko, tuląc je w ramionach.
Boże, myślała błagalnie, nie pozwól Mattowi, aby powiedział Rickowi,
że ma zamiar sprzedać Ducha! W każdym razie nie teraz! Nie teraz! Musi
być jakaś droga, która przywiedzie Matta z powrotem do syna. Naraz
zagościła w niej wiara, tak jak przedtem w szpitalu, że to możliwe. To, że
straciła Matta, zanim naprawdę zdobyła jego serce, jest wyłącznie jej
sprawą, ale chłopiec może umrzeć. jeśli nie odzyska miłości ojca i nie
znajdzie u niego zrozumienia. To go zabije!
RS
80
Przez cały dzień Jessy i Trudi gorączkowo szukały wymówek, aby
trzymać chłopca z dala od Ducha. Matt wydał taki rozkaz i Trudi, chcąc nie
chcąc, musiała się temu podporządkować.
Wreszcie Jessy zajęła chłopca przywiązywaniem pędów fasoli do
palików w ogrodzie na tyłach domu, gdzie panował przyjemny chłód. Trudi
nie chciało się za bardzo jechać do miasta, mimo to gdy Rick został ułożony
do poobiedniego snu, zdecydowała się to zrobić. Czuła, że mała odmiana
dobrze jej zrobi. Od kiedy wróciła z Rickiem do Brandywine, nie było już
tak samo. Matt zachowywał się zgodnie ze swoją wcześniejszą zapowiedzią.
Przecież oświadczył jeszcze w szpitalu, że Rick równie dobrze mógłby nie
żyć, i najwyrazniej tak rzeczywiście uważał.
Na ulicach Percy's Pass panował spokój, tylko przed sklepem żelaznym
kręciło się paru mężczyzn. Gmach sądu, z zielonym trawnikiem naokoło, i
bank zdawały się jedynymi miejscami, gdzie zbierali się ludzie, uciekając
przed niemiłosiernym upałem.
Trudi poszła do sklepu i kupiła warcaby, zorientowawszy się, że Rick
swoją grę podarował szpitalnemu oddziałowi dziecięcemu, a potem ruszyła
w kierunku księgarni, zamierzając mu wyszukać parę nowych książek, po
krótkim zastanowieniu jednak zrezygnowała z tego. Czyż Matt nie
powiedział w szpitalu, że książki są jedyną rzeczą, jaką może się zająć Rick,
w jego mniemaniu kaleka bez żadnych widoków na przyszłość?
Przygnębiona usiadła na stopniach wiodących do księgarni, mając
uczucie, że lada moment wybuchnie płaczem. Aagodny wietrzyk chłodził jej
rozpaloną twarz. Musi być jakiś sposób, aby przywieść Matta do
opamiętania, uświadomić mu, jak nierozsądnie się zachowuje. Nie to, żeby
nie kochał syna, on po prostu nie mógł się pogodzić z tym, co wyrządziła
mu żona, jego serce przepełniała złość i gorycz zawodu, a choroba syna
dopełniła reszty.
Wstała ociężale. Miała przecież jeszcze do załatwienia całą listę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]