[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nocy w piękność, ale na pewno, już na pierwszy rzut
oka, zmienił się jej styl. Była niezwykle elegancka i
biła od niej taka duma, że mimo koloru sukni nie
można jej było pomylić z ulicznicą. Przypominała
raczej obytą w wielkich sferach kobietę z Londynu
niż jedną z mieszkanek Caroline Lamb Place.
Och, Missy, wyglądasz świetnie zapiszczała
Octavia, siadając w pośpiechu.
Missy przywitała się z nimi.
Miło to usłyszeć, ciociu, bo przyznam, że czuję
się cudownie uśmiechnęła się do nich triumfalnie.
Przyszłam powiedzieć wam, że wyszłam za mąż
machnęła przed ich oczyma dłonią z obrączką.
Za kogo? spytała rozpromieniona Drusilla.
Za Johna Smitha. Pobraliśmy się wczoraj w
Katoomba.
Zarówno Drusilla, jak i Octavia natychmiast
odrzuciły myśl o tym, że całe miasto plotkuje o nim,
nazywając zbrodniczym typem. Wyciągnął przecież
ich Missy z kłopotliwego staropanieństwa, musiał
więc być przez nie kochany. Należała mu się
wdzięczność, szacunek i lojalność.
Octavia podskoczyła ociężale, żeby wstawić
czajnik. Poruszała się z większą elastycznością i
swobodą niż zwykle, ale Drusilla była tak zajęta
przyglądaniem się solidnej obrączce córki, że tego
nie spostrzegła.
Pani Smith! wymówiła Drusilla dla
eksperymentu. Coś takiego, Missy, to brzmi
dystyngowanie.
Prostota jest zawsze dystyngowana.
A gdzie on jest? Czy przyjedzie, aby się z nami
zobaczyć? spytała Octavia.
Ma parę spraw do załatwienia w Byron, ale
myślę, że zrobi to dziś póznym popołudniem. Chce
zobaczyć się z wami, kiedy przyjedzie zabrać mnie
do domu. Myślałam, mamo, że wypełniając zajęciami
ten dzień, mogłybyśmy przejść się do Byron. Muszę
kupić artykuły spożywcze. Chcę też wstąpić do
sklepu wuja Herberta, żeby wybrać parę materiałów
na suknie dla siebie. Ten brąz już mnie wykończył i
nie założę go nigdy więcej. A zamierzam pracować w
męskiej koszuli i spodniach, ponieważ są
wygodniejsze, no i poza tym nikt przecież nie będzie
mnie oglądał.
Czyż nie dobrze się składa, że kupiłaś maszynę
do szycia, Drusillo? powiedziała Octavia, zbyt
szczęśliwa, aby zamartwiać się spodniami Missy.
Ale Drusilla zastanawiała się nad czymś tak
ważnym, że ani maszyna do szycia, ani spodnie
Missy nie zwróciły jej uwagi.
A czy możesz sobie na to pozwolić? spytała
córkę z niepokojem. Materiały u wuja Herberta są
tak drogie, zwłaszcza wszystkie inne poza brązem,
więc chyba na nic ci się nie przydam.
Wydaje mi się, że mogę. John powiedział mi
ostatniego wieczoru, że zamierza dzisiaj rano złożyć
dla mnie w banku tysiąc funtów. Ponieważ, jego
zdaniem, żona nie powinna zwracać się do męża za
każdym razem, kiedy potrzebuje pieniędzy, ani też
liczyć każdego grosza, który wyda. Prosił mnie tylko
o to, żebym nigdy nie przekraczała sumy, którą mi
wyznaczył tysiąca funtów rocznie. Czy możecie
sobie wyobrazić? I utrzymanie domu nie jest w to
wliczone! Włożył sto funtów na zakupy w pusty słoik
po kawie i powiedział, że będzie ciągle je tam
wkładał, bo nie chce widzieć sklepowych rachunków.
Och, mamo, ciągle mam te kłopoty z oddychaniem.
Tysiąc funtów! oszołomione Octavia i
Drusilla spojrzały na Missy z szacunkiem. Musi
być bogatym człowiekiem powiedziała Drusilla
doznając duchowej przemiany, ponieważ zrozumiała,
że nareszcie będzie mogła zagrać na nosie Aurelii,
Auguście i Antonii. Ha! Missy nie tylko zdołała
wyprzedzić Alicję przed ołtarzem, ale zdaje się,
zrobiła dużo lepszy interes .
Tak, wydaje się, że tak Missy na chwilę
dostosowała się do okoliczności. Jego hojność
rzeczywiście nasuwa myśl, że jest bogaty, ale wydaje
mi się, iż on jest kimś więcej niż tylko bogatym
człowiekiem. Nigdy, ale to przenigdy nie sprawię mu
kłopotu przekraczając sumę, którą mi wyznaczył. W
tej chwili jednak potrzebuję kilku przyzwoitych
ubrań nie brązowych! Parę zimowych i letnich
sukienek, to wszystko. Och, mamo! Jak pięknie jest
tam na dole, w dolinie. Nie mam ochoty prowadzić
życia towarzyskiego, chcę być po prostu tam tylko z
Johnem.
Drusilla spojrzała na Missy, nagle zakłopotana.
Missy, tak niewiele możemy ci dać w
prezencie ślubnym. Ale myślę, że możemy
podarować ci jałówkę rasy Jersey, nieprawdaż
Octavio?
Oczywiście, że możemy podarować jałówkę
odpowiedziała Octavia.
To się nazywa dostać znakomity prezent
ślubny! powiedziała Missy. Pokochamy ją, na
pewno.
Ale najpierw musimy doprowadzić naszą
krowę do byka wuja Persivala powiedziała Octavia.
Będziecie musieli trochę na nią poczekać, ale
przy odrobinie szczęścia za kilka miesięcy będzie
mały cielaczek.
Drusilla spojrzała na kuchenny zegar.
Jeśli chcesz odwiedzić sklepy wujów Herberta
i Maxwella, to powinnyśmy już wyruszyć. Możemy
także umówić się na podwieczorek z Julią, w jej
herbaciarni, żeby opowiedzieć jej wszystkie nowinki.
Słowo daję, będzie zaskoczona!
Octavia szarpnęła się lekko i nie doznała
żadnego bólu.
Idę z wami! obwieściła zdecydowanie.
Dzisiaj nie pójdziecie beze mnie. Choćbym się miała
czołgać na rękach i kolanach, to pójdę!
I tak, w ten pózny ranek, trzy panie przechadzały
się w centrum handlowym miasta, trzymając się pod
ręce.
Po drugiej stronie ulicy Octavia zauważyła panią
Cecil Hurlingford żonę doktora Cecila
Hurlingforda, pastora kościoła w Byron, której
ostrego języka wszyscy starali się unikać.
Umierasz z ciekawości, prawda ty stara
czarownico? powiedziała Octavia pod nosem przez
zęby. Uśmiechnęła się przy tym i skłoniła głową tak
sztywno, że pani Cecil zdecydowała się przejść na
drugą stronę ulicy, aby lepiej obejrzeć czerwone
cudo, które przyplątało się do stadka z Missalonghi.
Niestety, Drusilla przerwała tę wycieczkę,
wydawszy z siebie nagły okrzyk połączony ze
śmiechem i wskazała palcem w stronę pani Cecil.
Och, Octavio, pani Cecil nie poznała Missy.
Pewnie sądzi, że przyłączyła się do nas jedna z
mieszkanek Caroline Lamb Place.
Wszystkie trzy panie z Missalonghi wybuchnęły
śmiechem, a pani Cecil Hurlingford skręciła
pospiesznie do herbaciarni ciotki Julii, aby jak
najszybciej uciec od tego niestosownego wybuchu
wesołości, który najwidoczniej sama wywołała.
Co za wrzawa! zapiszczała z radości Octavia.
Im większa, tym lepsza powiedziała Missy,
wchodząc w drzwi imperium handlowego wuja
Herberta.
Zajście na ulicy okazało się znakomitym
środkiem wzmacniającym przed tym, co miało
nastąpić w sklepie. Gdy Missy posunęła się do tego,
żeby kupić dla siebie koszulę i spodnie, oszołomiony
wuj Herbert złożył usta w trąbkę. Natomiast James
zabełkotał z przerażenia, kiedy Missy zażądała po
jednej długości materiału z lawendowo-niebieskiej
tafty, morelowego jedwabiu, bursztynowego atłasu i
cyklamenowej wełny. Doszedłszy do siebie wuj
Herbert chciał już pofolgować sobie wydalając ze
sklepu zuchwałą dziewczynę, ale zmienił zdanie i
wręcz spokorniał, kiedy zapłaciła za swoje sprawunki
w złocie. Bez względu na to, jak bardzo zdumiały go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]