[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mi odejść! W porządku. - Znowu opanowana, co jednak nastąpiło zbyt szybko, by mogło być
normalne, zwracała się teraz bardziej do Kosgro niż do mnie. - W porządku! Zaprowadzę was
do wrót, jeśli zdołam je znalezć, i sobie przez nie przejdziecie. A my będziemy zadowoleni,
zadowoleni, zadowoleni! Za każdym razem, kiedy mówiła  zadowoleni , waliła pięścią w
ziemię, jakby zadawała ciosy jakiemuś wrogowi.
- Jak to daleko stąd? - pragnął dowiedzieć się Kosgro.
Wzruszyła ramionami.
- Skąd mogę wiedzieć, jeśli znajduję się tutaj? Notus uniemożliwia wyczuwanie na
odległość. %7łeby odnalezć wrota, muszę stąd odejść.
Ponownie więc mieliśmy polegać na przewodniku, któremu nie ufaliśmy, i to mi się
nie podobało. Jeszcze mniej mogliśmy jej zawierzyć niż Oomarkowi. Zastanowiłam się, czy
nie udałoby się go wykorzystać dla zapewnienia sobie kontroli nad Bartare.
Wreszcie, kiedy mgła się cofnęła, opuściliśmy zagajnik, choć nie mogłam znieść
myśli, że stracę z oczu to sanktuarium. Nie zawróciliśmy w stronę miejsca, gdzie zginął
robak, lecz obraliśmy trasę odbiegającą od niego pod pewnym kątem. Ponieważ nie istniał
sposób umożliwiający sprawdzenie kierunków świata, nigdy nie wiedziałam, czy zdążamy na
północ, wschód, południe czy zachód. Prawdę mówiąc wciąż obawiałam się, że możemy
błądzić, zataczając koła.
Bartare poprowadziła nas drogą wiodącą przez coś, co wyglądało na dolinę lub
wąwóz. Z początku narzuciła ostre tempo. Myślę, że pragnęła jak najszybciej oddalić się od
notusa. Potem zatrzymała się, właśnie wtedy, kiedy przestał dochodzić do mnie jego zapach.
- Zostawcie mnie. Nie podchodzcie!
Dobitnym gestem podkreśliła to polecenie, wspinając się na wierzchołek wysokiej
skały. Tam stanęła z zamkniętymi oczami, a potem zaczęta się wolno obracać. Obróciła się
tak trzy razy. Następnie uniosła rękę i trzymając ją wyciągniętą przed siebie, zaczęła obracać
się po raz czwarty.
W pewnej chwili jej ręka wyprężyła się i znieruchomiała. Wówczas otworzyła oczy i
skinęła na nas drugą ręką.
- W tamtą stronę.
Najwyrazniej była tego pewna. Nie wiedzieliśmy, czy droga prowadzi nas do wrót,
czy też może do jakiejś twierdzy Ludu, gdzie zostaniemy pojmani. Miałam tylko nadzieję, że
rozumowanie Oomarka przekonało ją.
Jeszcze raz wyszliśmy ze skał na szerokie połacie porośniętej darnią równiny,
poznaczonej ciemniejszymi kręgami. I wkrótce natknęliśmy się na gąszcz krzaków z żółtymi
jagodami. Bartare popędziła naprzód, zrywając jagody i pożerając je chciwie. Oomark ruszył
za nią, a potem przystanął. Lecz kiedy w końcu podjął decyzję i dołączył do siostry,
zauważyłam, że nie ucztował z taką radością, jaką okazywał wcześniej przy takich okazjach.
Zerwał tylko garść jagód i jadł je wolno.
Wreszcie Bartare była zadowolona i gdy podeszła do nas, jej uśmiech krył w sobie
wiele z dawnego, chytrego zuchwalstwa. Szybko dochodziła do siebie po załamaniu, jakie
przeżyła w zagajniku.
- To bardzo zle, że nie chcesz jeść pożywienia Ludu - zauważyła. - Dlaczego chcesz
być Pomiędzy, Kildo? Czy dlatego, że boisz się zmiany?
- Boję się, że przestanę być sobą, Kildą c Rhyn - powiedziałam.
- Jak gdyby Kilda c Rhyn była czymś naprawdę ważnym!
- Dla mnie jest Urodziłam się taka, i taką chcę pozostać.
- Jednak uważasz mnie za dziecko! A ja posiadam mądrość, jakiej ty nigdy nie
zdobędziesz. Jesteś jak ktoś, kto zerwał Słoneczne Jabłko i zjadł samą skórkę, wyrzucając
cały miąższ.
- Zdarza się, że ktoś ma nadmiar wiedzy szkodliwej dla niego - odparłam. Z jakiegoś
powodu Bartare chciała mnie sprowokować. O ile w zagajniku skłonna była nas słuchać, teraz
górę wzięła jej dawna arogancka osobowość. I to mnie zaniepokoiło, bowiem w takim stanie
ducha bez żadnych oporów mogła zaprowadzić nas prosto w pułapkę.
- Ty!- Obróciła się w stronę Kosgro. - Czy bycie Pomiędzy to dobre życie? Ty też
chcesz być sobą? A czy teraz jesteś sobą?
- Przypuszczam, że mi to powiesz- odparował. - Mówisz, że należysz do Ludu, a ja
jestem Pomiędzy. Czy nie stałem się przez to niegodnym twej uwagi?
Mówiąc, machnął od niechcenia gałęzią notusa, a ona to spostrzegła i natychmiast
straciła nieco ze swej pewności siebie.
Nie odpowiedziała mu wprost, zwróciła się raczej do nas wszystkich:
- Wasze wrota leżą przed wami. Chodzcie więc, jeśli chcecie je znalezć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Craig Rice Róşe Pani Cherington
    Charlton Ann Mąż pani dyrektor
    Norton Andre Strzez sie sokola
    Norton Andre Gwiazdzista odyseja
    Arthur Avalon Kularnava Tantra
    Dare Tessa Spindle Cove 03.1 Dama o póśÂ‚nocy t. 1
    Rigby Taylor Dome of Death
    Koontz Dean Ziarno Demona
    Cartland Barbara Najpić™kniejsze miśÂ‚ośÂ›ci 58 Pustynne namić™tnośÂ›ci
    Joel Rosenberg 03 The Silver Crown
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl