[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Siedemdziesięciojedno letni Paweł VI nie zrobił jednak kroku w przód. Całkowicie
zlekceważył zalecenie komisji udzielającej mu porad w sprawie regulacji urodzin. Ogłosił
encyklikę "Humanae vitae". Jak pisze David Yallop, na skali błędów Kościoła katolickiego
plasuje się ona wyżej niż proces inkwizycji przeciw Galileuszowi w XVII wieku lub
dwieście lat pózniej obwieszczenie papieskiej nieomylności na I Soborze Watykańskim.
Encyklika "Humanae vitae" głosi, że jedynymi metodami zapobiegania ciąży, które
może dopuścić Kościół, są wstrzemięzliwość płciowa lub metoda kalendarzyka. W dobie
triumfu nauki ustawa ta oznajmia, że "każdy stosunek małżeński sam w sobie jest i musi
pozostać podporządkowany tworzeniu życia ludzkiego".
Albino Luciani, który obserwował kłopoty swego brata Eduardo z zarobieniem
wystarczającej ilości pieniędzy na wyżywienie stale rosnącej, liczącej w końcu
dziesięcioro dzieci rodziny, który pamiętał kłopoty w tej sprawie własnego domu
rodzinnego, który wielokrotnie zetknął się z tąsprawąjako duszpasterz, musiał, jako
podległy w hierarchii papieżowi biskup, przestrzegać jego zaleceń. Tylko sam jako papież
mógłby je zmienić. Podporządkował się, ale trudno mu było zapomnieć, że dwulicowy
Watykan partycypował w zyskach jednej z wielu znajdujących się w jego posiadaniu firm,
Instituto Farmacologico Serono, w której jednym z najlepiej sprzedających się wyrobów
był doustny środek antykoncepcyjny pod nazwą Luteolas. Musiał się więc pogodzić z tym,
że Watykanowi zbijać pieniądze na antykoncepcji było tak samo wolno, jak straszyć
grzechem zażywające ten środek kobiety.
Także w sprawie rozwodów Luciani prezentował bardzo postępowy pogląd. Był gotowy
zaakceptować ludzi rozwiedzionych i tak też czynił. Mógł też bez zastrzeżeń
zaakceptować tych, którzy niezwiąza-ni sakramentem małżeństwa -jak nazywa to Kościół
- żyli w grzechu. Mówił jednak o tym tylko w cztery oczy, w rozmowach z ludzmi
zaufanymi.
Póki co pozostawał lojalnym wobec papieża Pawła VI. Ten w zamian za to mianował
Albino Lu-cianiego patriarchą Wenecji. Nowo mianowany udał się tam z paczką bielizny
pościelowej, kilkoma meblami i własnymi książkami oraz z portmonetką, w której nie
było więcej niż pięć lirów. I tak 15 grudnia 1969 Luciani objął urząd.
Ten "ubogi" biskup, człowiek, którego cechowała prostota rozumowania, jaką spotyka
się tylko u ludzi nieprzeciętnie inteligentnych, połączona przy tym z prawdziwym,
głębokim humanitaryzmem - przysparzał jednak Watykanowi pewnych kłopotów. Kiedy w
1971 roku papież wysłał go jako swego przedstawiciela na światowy Synod Biskupów,
którego tematami obrad były służba kapłańska i sprawiedliwość na świecie, zaproponował
tam, by kościoły same się opodatkowały i odprowadzały jeden procent swych wpływów
na konta watykańskich organizacji charytatywnych.
Propozycja ta padła w momencie, kiedy głośno było o pierwszej aferze związanej z
Instituto per le Operę di Religione (IOR), czyli z Bankiem Watykańskim. Otóż w
posiadaniu IOR był Banca Cattolica Veneto, który utworzono w diecezji weneckiej dla
obsługi jej potrzeb i prowadzonych tu akcji dobroczynnych. I tenże bank, bez wiedzy
patriarchy Wenecji, Albino Lucianiego, szef IOR, chicagowski biskup Pauł Marcinkus,
sprzedał Robertowi Calviemu, szefowi mediolańskiego Banco Ambrosiano. Marcinkus
sprzedał mu trzydzieści siedem procent udziałów, po rozmyślnie zaniżonej cenie,
zarabiając na tej transakcji czterdzieści siedem milionów dolarów. Po tym fakcie
większość biskupów, łącznie z Lucia-nim, sprzedała posiadane akcje w Banca Cattolica, a
patriarcha wenecki ustanowił bankiem diecezji niewielki dom Banco San Marco.
Dopiero w kwietniu 1978, na cztery miesiące przed śmiercią Pawła VI, prześwietlono
finansowe imperium Roberta Calviego i ujawniono jego uczestnictwo w
międzynarodowych akcjach przestępczych, w rezultacie czego uzyskał dla siebie ponad
miliard dolarów.
Jednak na początku lat siedemdziesiątych, bez względu na oburzenie, jakie wywołała
finansowa polityka IOR, Luciani uważał, że wobec papieża jest zobowiązany do całkowitej
i bezwarunkowej lojalności. W marcu 1973 Paweł VI mianował go kardynałem.
Tymczasem wyszły na jaw jeszcze inne operacje biskupa Marcinkusa, wskazujące na
jego powiązania z amerykańską mafią. Według raportu FBI, nowojorska mafia
sfałszowała pakiet amerykańskich papierów wartościowych na sumę czternaście i pół
miliona dolarów, który to pakiet dostarczono w lipcu 1971 do Rzymu, przy czym poszlaki
wskazywały, że ostatnim odbiorcątych falsyfikatów był Bank Watykański. Poszlaki
wskazywały też, że te sfałszowane papiery zamówiono z Watykanu i że zrobił to ktoś, kto
miał uprawnienia do podejmowania ważnych decyzji finansowych. Owa suma stanowiła
zaś zaledwie pierwszą ratę planowanej transakcji, bo ogólna wartość sfałszowanych
papierów zamykała się kwotą dziewięćset pięćdziesięciu milionów dolarów. Papiery te
miały być odstąpione za cenę sześćset dwudziestu pięciu milionów dolarów, z której
Watykan otrzymałby jeszcze "prowizję" w wysokości stu pięćdziesięciu milionów dolarów.
W ten sposób ze sprzedaży papierów o nominalnej wartości prawie miliarda dolarów,
mafii - po załatwieniu transakcji - pozostałoby czterysta siedemdziesiąt pięć milionów.
Biskup Marcinkus współpracował z włoskim bankierem i przedsiębiorcą Michele
Sindoną, pełniącym funkcję świeckiego doradcy Banku Watykańskiego, zaprzyjaznionym
z Pawłem VI od czasu, kiedy ten był arcybiskupem Mediolanu. Pieniądze te potrzebne
były Marcinkusowi na wykupienie wielkiego, mającego udziały w górnictwie i przemyśle
chemicznym, a także znaczne posiadłości ziemskie, przedsiębiorstwa włoskiego, Bastogi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]