[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bec dzieci. Wystarczy nieco zachęty i wskazówek,
natomiast...
- A ty wiesz aż tyle o dzieciach?
- Tak, wiele z nich leczyłem. Kiedy spotkałem
was po raz pierwszy, myślałem, że ją tłamsisz.
Nagle powietrze stało się pełne brzydkich, nie
wypowiedzianych słów. Byli niczym dwa płomie
nie wydostajÄ…ce siÄ™ spod kontroli i spotykajÄ…ce
KARNAWAA W WENECJI 111
w pełnym furii pożarze niespełnionych nadziei
i sfrustrowanych marzeń. W końcu się wypalą.
- Pomyśl o tym, co powiedziałem, Nell.
Po wypadku Jake'a Molly stała się centrum jej
świata, skupiła tyle uwagi na małym dziecku.
- Naprawdę tak uważasz? - Musiała to wie
dzieć.
- Nie możesz przykryć młodej trawki kompo
stem, niezależnie od tego, jak jest bogaty w skład
niki odżywcze. Trawa, aby wyrosnąć, potrzebuje
słońca.
Nie miała zamiaru tego słuchać.
- Nie traktuj mnie protekcjonalnie, proszÄ™! Na
miłość boską oszczędz mi tej psychologii.
- Abyś mogła powielać te same błędy?
- Mówimy o mojej córce. To, w jaki sposób ją
wychowujÄ™, to moja sprawa. To nie ma z tobÄ… nic
wspólnego.
- Więc powinienem był pozwolić jej nosić tę
okropną maskę, skoro mogła wybrać z tylu prze
pięknych rzeczy?
- Och, masz racjÄ™! Ty zawsze masz racjÄ™!
- Nie zawsze, Nell. Ale w większości przypad
ków, jeśli chodzi o ciebie.
ROZDZIAA DZIESITY
Molly nadal była zmęczona przy śniadaniu, ale
jej twarz rozjaśniała się za każdym razem, kiedy
rozmyślała o Luce. Nie mogła przestać o nim mó
wić. Nell znosiła to dzielnie, słuchając uważnie
i usiłując nie okazać własnych uczuć. Zauważyła, że
Molly wszędzie paradowała z maską.
Dlaczego sama nie wybrała jej czegoś równie
pięknego? Kiedy była w wieku Molly, właśnie taka
maska jej samej by się spodobała. Luca miał rację
przynajmniej co do tego: istniało wiele różnych
sposobów uczenia się...
Zadzwonił telefon. Molly podniosła słuchawkę.
- Luca?
Nell niemal się poderwała, ale zobaczyła, że
córka ją obserwuje i postarała się uspokoić.
- Nell, jeszcze tam jesteÅ›?
- Nie zapomniałam o spotkaniu.
- Nie dzwoniÄ™ w sprawie spotkania.
- Och... - poczuła w piersiach ból niemal fizycz
ny. Jedna noc z mężczyzną to jeszcze nie romans.
Kiedy wreszcie stanie twarzÄ… w twarz z rzeczywis
tością i przyjmie rzeczy takimi, jakimi są w istocie.
Powinna naprawdę podziękować mu raz jeszcze za
maski...
KARNAWAA W WENECJI 113
- Nie dzwonię też w sprawie masek - powie
dział, jakby czytał w jej myślach. W jego głosie
słychać było radosne nuty. - Dzwonię, żeby cię
przeprosić.
- Słucham? - Nell spojrzała na Molly. - Daj mi
chwilkÄ™.
- Pójdę poszukać Marianny. Mamo, powiedz
Luce, że dziękuję za maskę, dobrze?
- Dobrze.
- JesteÅ› jeszcze?
- Tak.
- Chciałem cię przeprosić za to, że wczoraj
wtrącałem się w sprawy między tobą a Molly.
- Zapomnij o tym.
- Właśnie o to chodzi. Nie mogę zapomnieć
i chcę wam obu to jakoś wynagrodzić.
- To naprawdÄ™ nie jest konieczne.
- Będziesz musiała mi wybaczyć, jeśli się nie
zgodzÄ™. SÄ… u mnie chwilowo dzieci mojej siostry
i pomyślałem, że byłaby to idealna okazja, żeby
Molly pobawiła się z dziećmi w jej wieku.
Nie, tego nie mogła zrobić nawet dla Molly.
- Ale ona nie mówi po włosku.
- Język nie będzie problemem, dzieci porozu
miewają się we własnym języku. Oczywiście, ty
i Marianna również jesteście zaproszone.
- Marianna ma wolne...
- Molly będzie u nas bezpieczna, przyjedzie też
moja matka.
- Twoja matka?
- Wydaje mi się, że Molly dobrze się wczoraj
sip A43
114 SUSAN STEPHENS
bawiła. Powinna wykorzystać pobyt tutaj jak naj
lepiej.
Nell nie znosiła, kiedy miał rację.
- No i co o tym myślisz?
Molly uwielbiała towarzystwo rówieśników. Te
go było jej potrzeba, pomyślała Nell.
- Co powiesz?
- Dziękuję, z chęcią przyjdziemy.
Dla jedynaczki propozycja Luki była niczym
deszcz gwiazd.
- Czy to dom Luki? - spytała Molly wpatrzona
w imponujÄ…cÄ… fasadÄ™.
- Tak się domyślam. - Nell podążyła spojrze
niem za wzrokiem Molly. Stary, tradycyjny dom,
dla jednych mógł wyglądać jak przeżytek, ale dla
niej był zabytkiem utożsamiającym historię tego
miasta. - To jak żywe muzeum.
- Podoba mi siÄ™ tutaj, mamo.
- Mnie też - powiedziała Nell. Dawno już prze
stała darzyć Wenecję antypatią.
Kiedy weszły do holu o wysokim sklepieniu,
poczuła się, jakby cofnęła się w czasie. Nell podej
rzewała, że freski i panele sufitowe muszą być
oryginalne. W środku było chłodno, cieniście i bar
dzo pięknie; w ozdobnych donicach zieleniły się
bujne palmy.
- Lubią cień.
Odwróciły się i zobaczyły elegancką starszą pa
nią. Podeszła do nich, stukając obcasami po mar
murowej posadzce.
KARNAWAA W WENECJI 115
- Buon giorno! Witajcie, widziałam, jak na nie
patrzycie - wskazała pełnym gracji gestem palmy.
- Grazie Paolo, ja siÄ™ teraz wszystkim zajmÄ™. Bellis-
sima! - powiedziała ujmując twarzyczkę Molly
w dłonie. - Jestem zachwycona, że zgodziłyście się
spędzić ten dzień ze mną.
Molly od razu się uśmiechnęła.
- To pani jest tą damą, tą która zrobiła nam
wczoraj wieczorem zdjęcie.
- Wybaczcie. Powinnam była przedstawić się
wtedy, ale nie chciałam wam przeszkadzać. Jestem
matką twojego przyjaciela - uśmiechnęła się i od
wróciła, żeby przywitać się z Nell. - Wybacz. We
Włoszech nasze życie koncentruje się na dzie
ciach.
Nell odwzajemniła uśmiech, kiedy uścisnęły so
bie dłonie. Była niemal tak oczarowana jak Molly
z wyjątkiem reakcji na słowo przyjaciel". Co Luca
naopowiadał swojej matce?
- Wiele o tobie słyszałam, a moje wnuki nie
mogą się ciebie doczekać, Molly.
- Są teraz w ogrodzie. - Wyciągnęła rękę, którą
Molly bez wahania przyjęła.
- Czy Luca wyjaśnił, że dzisiaj mamy spot
kanie?
- Nie martw siÄ™, Nell, mogÄ™ siÄ™ tak do ciebie
zwracać? Molly będzie się dobrze bawić tutaj, w pa-
lazzo. A co do spotkania. Powiedziałam Luce, że
robisz moim zdaniem pożyteczną rzecz i miałam
zamiar poprosić cię, abyś przyjęła mnie jako jedną
ze swoich ochotniczek.
SUSAN STEPHENS
116
- Z chęcią z panią o tym porozmawiam. - Nie
spodziewała się takiego wsparcia.
- Wobec tego porozmawiamy zaraz po twoim
spotkaniu z LucÄ….
Matka miała niemal taki sam dar przekonywania
jak syn. Nagle w pomieszczeniu pojawił się starszy
służący.
- Mi scusi, contessa Barbaro...
- Tak, Paolo, powiedz dzieciom, że zaraz dołą
czymy do nich z Molly. SÄ… takie niecierpliwe
- zwróciła się do Nell.
- Hrabina? - wyszeptała Molly, a Nell nagle
zamarła. Nie musiała patrzeć, aby wyczuć obecność
Luki.
- Mamo...
- Bello!
- Molly - skinął dziewczynce lekko głową.
- Molly i ja już idziemy, Nell. Mam nadzieję, że
porozmawiamy wkrótce.
- Z chęcią.
- A co to za konspiracja? - spytał Luca.
- Twoja mama zaproponowała pomoc przy pro
jekcie jako ochotniczka.
- Tak?
- Jestem gotowa, możemy zaczynać, gdzie się
spotykamy? - Im szybciej przejdÄ… do rzeczy, tym
lepiej.
- Spotkanie zostało odwołane.
- Przez kogo?
- Przeze mnie.
- Nie rozumiem. - Wlepiła w niego wzrok.
KARNAWAA W WENECJI 117
- Nie widzÄ™ powodu organizowania oficjalnego
spotkania na tym etapie. Równie dobrze możemy
porozmawiać tutaj.
- Tutaj?
- A czemu nie? - Wzruszył ramionami i uśmie
chnÄ…Å‚ siÄ™.
Luca potrafił być niezwykle uroczy, kiedy chciał.
Potrafił tak pięknie uśmiechać się, unosząc kącik
ust...
- Pomyślałem, że może najpierw chciałabyś
zwiedzić dom. Jest dość ciekawy.
Ale nie tylko dom mnie interesuje, pomyślała
Nell, lecz zachowała te myśli dla siebie.
W pobliżu znajdowała się jego matka, starszy
służący, uznała więc, że znajduje się na bezpiecz
nych wodach.
- Dziękuję, chętnie go obejrzę.
Luca poprowadził ją po schodach. Była to imponu
jąca wielka klatka schodowa wykładana marmurem;
u dołu, pod łukowatym sklepieniem stał fortepian.
- ImponujÄ…ce...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]