[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrozumieniem. W ciągu ostatnich pięciu godzin przebierano ją, strzyżono,
malowano  aż w efekcie stworzono całkiem nową Marcy Pruitt.
Kobietę nową  w tym momencie dosyć jednak przestraszoną,
ponieważ do jej stolika zbliżał się z grozną miną Evan Carver.
75
RS
Zbliżał się z miną grozną  ale i dziwnie... głodną? Tak, głodną.
Gdy jeszcze siedziała na fotelu w salonie piękności mówiła sobie, że
mało ją obchodzi, co Evan powie na to wszystko. Zmienia się, bo sama tego
potrzebuje. Teraz jednak wiedziała, że było to kłamstwo. Nie dla siebie
jednak wymyśliła swoją przemianę.
Wymyśliła ją dla Evana.
Może to głupie, może nawet idiotyczne, ale zapragnęła, żeby zechciał
na nią spojrzeć nowymi oczami, głodnymi  właśnie tak, jak teraz na nią
patrzy.
Sam znowu ku niej się nachylił.
 A może chcesz, żebym sobie już poszedł?
 Poszedł?  Nagłe przestraszyła się, że mogłaby teraz zostać sam na
sam z Evanem.  Nie, nie, proszę cię, siedz.
Pokręcił głową.
 Zdaje się, że wiem, z kim wolałabyś tu posiedzieć.
Otwarła usta, aby protestować, jednak zrozumiała, że nie warto kłamać.
Dyrektor wyraznie nie kupił historyjki o tym, że potrzebuje nowej
charakteryzacji z obawy przed jakimś tropicielem z Los Angeles.
 Ale...  Sam poruszył brwiami.  No dobrze.  Uśmiechnął się.  To
może na pożegnanie podrażnijmy się jeszcze z panem Carverem.  Po tych
słowach uniósł się w krześle, pochylił nad stołem i pocałował Marcy w po-
liczek.
Zerknęła w stronę Evana i zauważyła, że jeszcze chwila, a Sam
dostanie po prostu w zęby.
 To lepiej już idz  szepnęła.  Idz.
Sam, uniósłszy rękę w geście pożegnania  powitania, skrzyżował
spojrzenie z Evanem i szybko zaczął się oddalać.
76
RS
Evan dopadł do stolika. Oparł się o blat zaciśniętymi pięściami.
 Co ty wyrabiasz, Marcy  odezwał się grobowym głosem.
 Jak to co  odparła lekkim tonem.  Chyba widzisz. Przyszłam do
baru na drinka.
 Nie udawaj  Evan skrzywił się.  Wiesz, o co pytam. Dlaczego w
ogóle kusisz los i umawiasz się na jakieś randki. I co się stało z twoimi
włosami?
Stropiła się. Z włosami?... A więc zle go zrozumiała? Nie patrzył na nią
głodnymi oczami? To jakimi?... Była chyba głupia, sądząc, że spodoba mu
się taka odmieniona. Wygląda na to, że nawet armia specjalistów z salonu
nigdy nie przemieni prostej, poczciwej Marcy Pruitt w femme fatale.
I ta konstatacja myślowa nagle ją rozzłościła.
 Nie wiem, na czym polega twój problem, Carver  syknęła i hardo
uniosła głowę.  Ale tak się składa, że ja się sobie podobam w tych właśnie
włosach i w tej sukience, i zamierzam też chodzić do baru, kiedy zechcę, bo
jestem dorosła.
Evan zamrugał oczami.
 A czy ja mówię  w zakłopotaniu potarł nos  że mi się nie podobają
twoje włosy i sukienka?
 No widzisz  odparła i wypiła łyk wina ze swego kieliszka.  Nie
chciało mi się chować w pokoju jak zestrachanej myszce... Trochę się
ucharakteryzowałam i... Kto nie ryzykuje, ten nie żyje.
Evan opadł na krzesło obok niej.
 A jednak lepiej nie ryzykuj.  Rozejrzał się dookoła.  I wiesz co...?
Może byśmy stąd wyszli?
 Ale ja jeszcze nie skończyłam...  Uniosła do góry swój kieliszek.
Evan jednak zaczął się podnosić.
77
RS
 Chodzmy  powtórzył.  Proszę.
Wzruszyła ramionami i wypiła resztę swego merlota.
 No dobrze.
Miała nadzieję, że teraz pojadą windą do niego albo do niej i... No
właśnie, ale co dalej?
Jednak Evan pociągnął ją za sobą w stronę patio, tam, gdzie od
tygodnia wznosili tę ślubną altanę.
Poczuła rodzaj rozczarowania. Jakże to, a więc cała jej szuka
uwodzenia na nic? Idą na budowę? To znaczy, że równie dobrze mogłaby
teraz być w kombinezonie, a nie w tej minisukience i na szpilkach.
Evan zatrzymał się na progu kaplicy.
 Teraz zamknij oczy  powiedział.
Wzruszyła ramionami.
 Po co?  Zrobiła jednak, o co prosił.
Rozchylając firmowe płachty, spowijające obiekt, weszli do środka.
Marcy poczuła zapach trocin. Gdzieś z daleka doleciały ją tony muzyki,
prawdopodobnie z jednej z sal restauracyjnych.
 Po cośmy tu przyszli? Jesteś pomylony.  Pokręciła głową.
 Może i jestem  przyznał.  Dobrze, możesz otworzyć oczy.
Posłusznie je otworzyła.
I ujrzała, że księżyc prześwietla akurat witraż wmontowany w małą
apsydę, na osi kaplicy. W rysunku witraża były różyczki, dokładnie dwie
purpurowe róże w centrum, okolone wieńcem bluszczowym, soczyście
zielonym. Całość widniała na tle udającym szlifowane diamenty.
Uśmiechnęła się.
 Piękne to! Ale skąd...? Kiedy...?
78
RS
 To zasługa Olivii. Prosiłem ją, żeby miała oczy otwarte podczas
różnych aukcji. I właśnie dziś...
 To dlatego do ciebie zadzwoniła!  Marcy spojrzała na Evana.  A ja
myślałam...
Zagryzła wargę i szybko odwróciła głowę.
 Co myślałaś?
Milczała chwilę. Potem spojrzała na Evana.
 Dlaczego nie powiedziałeś mi, co będziesz robił wieczorem?
 Chciałem rano ci sprawić niespodziankę.
Między nimi znów zapadło na chwilę milczenie. Zwiatło księżyca
rysowało wzory diamentów i róż na ścianach kaplicy i na kamiennej
posadzce.
 To naprawdę jest piękne  powtórzyła Marcy. Evan wyciągnął rękę i
lekko uścisnął jej dłoń.
 Ale ty jesteś najpiękniejsza.
Zajrzała mu w oczy. %7ładen mężczyzna nie powiedział jej dotąd nic
takiego. I właściwie nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo chciała już takie
słowa usłyszeć. Nagle pierwszy raz w życiu poczuła się jak kobieta.
On przysunął się bliżej.
 Co pomyślałaś, kiedy Olivia do mnie zadzwoniła?
Czuła gorąco i energię bijącą od Evana. Zupełnie jej to mieszało myśli.
 Ja... ja przypuszczałam, że wy...  urwała. Nie była w stanie
dokończyć tego zdania.
 %7łe ja z Olivią?
Skinęła głową.
Evan przybliżył usta do jej ucha.
 Marcy  szepnął  mnie Olivia nie interesuje.
79
RS
 Naprawdę?  szepnęła.
 Naprawdę.  Przesunął opuszkami palców po jej karku.  Aleś ty
gładka...
Przeszył ją dreszcz od stóp do głów. Zamknęła oczy i przechyliła się
nieco w jego stronę. A on znowu szepnął:
 Podobają mi się te twoje krótkie włosy. Choćby dlatego, że mogę... 
Musnął wargami jej odsłoniętą szyję.
Poczuła, że słabną jej kolana.
 To jest... to jest takie miłe.
 Tylko miłe?
 Bardzo miłe.
Evan poszukał jej spojrzenia.
 Marcy... Bardzo cię pragnę.
Oparła się o niego.
 Ja... ja też cię pragnę.
Objęci stali nieruchomo jak zahipnotyzowani wzajemnie swą
bliskością.
Evan odchylił się nieco.
 Ale jesteś pewna, że chcesz...? Chciałbym, żebyś była całkiem
pewna.
Położyła mu dłoń na ustach.
 Jestem. Jestem.
Ucałował jej pałce. Otoczył ramieniem kibić.
 No to chodzmy.  Uśmiechnął się.
Poddała mu się. Szła u jego boku podniecona i równocześnie napięta ze
zdenerwowania. Czy sprosta temu, co sama sprowokowała?
80
RS
Kiedy zamknęły się za nimi drzwi windy, Evan przycisnął usta do jej
warg. Był w tym geście i władczy i delikatny, przyjacielski i dziwnie grozny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 58 Pustynne namiętności
    Barbara Elsborg Finding the Right One (pdf)
    Hannay Barbara Nauczycielka Tańca
    Cartland Barbara Anglik w ParyĹźu
    Cartland Barbara Spełnione marzenia
    Cartland Barbara Niezwykła misja
    Cartland Barbara Jej jedyna miłość
    McMahon Barbara Weekend nad oceanem
    Cartland Barbara Pokusa miłości
    Najcz晜›ciej zadawane pytania przez nowych administratorów Linuksa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • burdelmama.opx.pl