[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cholernik mieszkanie i teraz pęta się po dziewczynach. Diabli wiedzą gdzie się go w końcu
znajdzie. Ale dowodem zgoła bezcennym jest komórka Stępniaka, numer na papierosach
został zapisany rączką Antosia, to już sprawdzono grafologicznie.
- No i co z tego, Antoś bliskiej znajomości nie zaprzecza - powiedziałam z niechęcią. -
Mógł sobie pisać nawet i po ścianach.
- Ale dzięki temu już wiemy, że tajemniczy Kuba to Ksawery Przecinak, siostrzeniec
tego twojego Józefa Pietrzaka. Pan Pietrzak od rozmowy się nie wyłga.
- Nawet nie jestem pewna, czy będzie chciał się wyłgiwać. Chociaż, czy ja wiem...
Siostrzeniec... Co rodzina, to rodzina, może siostra na łożu śmierci kazała mu coś tam
przysięgać...
Nie wymyśliłam, co siostra kazała panu Pietrzakowi przysięgać, ponieważ zadzwoniła
Anita. Z dużym zapałem przekazałam jej wieści o wesołym Kubusiu, unikając tylko
wzmianki o zbrodni. Wielkim zaskoczeniem to dla niej nie było.
- No i popatrz, nic na takie przekręty nie wskazywało, a ja wcale nie czuję się strasznie
zdziwiona - pochwaliła sama siebie. - Coś mi tam chyba gdzieś, na dnie duszy, popiskiwało.
Ale nikt Kubusia o duże hopy nie posądzał, najwyżej o drobne podskoki na krawędziach
prawa, niepoważny, ale w granicach. No, taki miło skowronkowaty.
- Co on właściwie robi? - zainteresowałam się. - Bo jakoś o tym nie było mowy?
- Nie wiem dokładnie. Pośrednictwo handlowe. Mieszkanie, parcela budowlana,
dzieło sztuki, samochód, co popadnie, do Kubusia jak w dym. Ostatnio przehandlował całą
kolekcję kamieni półszlachetnych, facet odziedziczył po przodku i chciał się pozbyć, przez
Kubusia poszło w mgnieniu oka. Jesteś pewna, że wujowi podwędził?
- Wszystko na to wskazuje.
- Może to wypadek sporadyczny? Taki żarcik rodzinny?
- W odniesieniu do brakteatu Jaksy z Kopanicy tracę poczucie humoru - wyjaśniłam
jej grzecznie. - Czekaj, bo Janusz wysuwa supozycję, że on teraz mieszka po dziewczynach.
Wiesz coś o jakiejś aktualnej?
- Właśnie nie, już ze dwa miesiące trwa u niego bezkrólewie. Dlatego pomyślałam o
Grażynce.
- To gdzie on mieszka, do licha?
- Może coś wynajmuje? Jeśli ci zależy, popytam po ludziach. Zaraz, telefon... Chociaż
nie, dzwoni się do niego na komórkę.
- Na jaki numer?
- Zaraz, sprawdzę. Nie umiem na pamięć. O, mam, 603 630 210. No to może mieszkać
wszędzie, nawet w Pcimiu...
- Zależy mi, więc popytaj. Niemożliwe, żeby nikt ze znajomych nie wiedział!
Ciekawe, kto będzie szybszy, ty czy gliny...
Szybko nabazgrawszy numer, odłożyłam słuchawkę i z triumfem odwróciłam się do
Janusza.
- Mamy drugą komórkę i namiar na Ksawusia. Podobno przez to można się z nim
dogadać, kto spróbuje? Ty, ja, gliny, ktoś znajomy, Anita na przykład?
- Gliny - zadecydował Janusz i wziął ode mnie zapisane pół kartki. - Czy to ci nie jest
potrzebne? Jeżów, kropka, osiemset czterdzieści siedem, nowa pralnia...
- O, cholera...!
Czym prędzej wydarłam mu te pół kartki z rąk.
- Tym sposobem gubię rozmaite dokumenty - powiedziałam z rozgoryczeniem. -
Niejaki Jeżowski ma podobno Dzieje Anglii Maurois i może mi odsprzeda, a nowa pralnia
jest bezcenna! Czekaj, zapiszę ci na czymś innym.
Zapisałam, oddałam mu drugą kartkę, po czym ruszyło mnie sumienie. Zdecydowałam
się przyrządzić jakąś kolację, na wyszukane potrawy nie było czasu, dochodziło wpół do
dziewiątej, ale coś szybkiego zawsze mogłam zrobić. Omlet z parmezanem na przykład albo
o...! Pierogi. Miałam je w zamrażalniku, tyle że trochę mało, skromna porcja w opakowaniu,
zatem jedno i drugie, omlet robi się błyskawicznie, pierogom pół godziny wystarczy,
wliczając w to zagotowanie wody, okrasić je można czymkolwiek.
Postawiłam garnek z wodą na dużym gazie, posoliłam, wyjęłam zlodowaciałe pierogi,
uwolniłam je z folii i opuściłam kuchnię, bo nie było potrzeby w ten garnek się wpatrywać.
W tym momencie zadzwonił telefon, w chwilę potem zaś moja komórka, telefon był
do Janusza, a komórka do mnie. W ciągu następnych dwudziestu minut telekomunikacja w
moim domu rozszalała się bez opamiętania, do towarzystwa dobiła komórka Janusza,
rozmowa na trzy telefony zrobiła się nieco kłopotliwa. Za to jak niebotycznie interesująca!
- Patryk skontaktował się z policją - syknął do mnie Janusz, zasłaniając membranę.
- Niech pani sobie wyobrazi, wyszło na jaw coś okropnie nieprzyjemnego -
powiadomił mnie w słuchawce Ten Pan... a, Lipski! - Okazuje się, że brakteat Jaksy został
Pietrzakowi ukradziony, nie chciał tego ujawnić, a teraz odzyskał go, ale chyba jakimiś
nielegalnymi sposobami. Nadal nie chce o tym mówić, dowiedziałem się od gosposi
dosłownie przed chwilą, chyba tam jakieś rodzinne zamieszanie wybuchło, może pani coś
wie?
- Spotkajmy się jutro w tym barku naprzeciwko Grandu - zaproponowałam czym
prędzej, żywo poruszona, bo z pewnością na rozmowność pani Natalii miała wpływ moja
wizyta. - O dwunastej. Możliwe, że coś wiem, ale to dużo gadania...
Pan Lipski chętnie wyraził zgodę. Ledwo się wyłączył, komórka zabrzęczała,
prztyknęłam w zielony guzik. Równocześnie odezwała się komórka Janusza, przeniósł się na
nią, porzucając mój telefon, który natychmiast zadzwonił.
- Odnalazł Kubę - zdążył powiedzieć między jednym przyrządem a drugim, Janusz,
rzecz jasna, nie telefon.
- Już wiem, gdzie mieszka Kubuś Wichajster - powiedziała Anita w komórce. -
Zdopingowałaś mnie, zamiast iść do domu, ruszyłam znajomych. Wyobraz sobie, mieszka u
siebie, kupił kawalerkę na Ursynowie...
Słuchawkę telefonu przyłożyłam do drugiego ucha.
- Patryk dzwonił! - jęknęła rozpaczliwie Grażynka. - Słuchaj, nie wiem, co zrobić, on
przysięga, że jest niewinny, nie wierzę mu, mówił, że idzie na policję...
- I gdzie mieszka? - spytał Janusz nie wiadomo kogo, rozmówcę czy mnie.
- Zaraz, poczekaj sekundę - powiedziałam do Grażynki. - Masz jego dokładny adres? -
powiedziałam do Anity. - Mów natychmiast! Owszem, zgłosił się do nich - powiedziałam do
Grażynki. - Zaczekaj jeszcze chwilę, właśnie się coś wyjaśnia...
- Z kim ty rozmawiasz? - zaniepokoiła się Anita.
- Ze wszystkimi równocześnie. Dawaj ten adres, jeśli masz!
- Czyj adres? - zdenerwowała się Grażynka.
- Złapali tę Wozniak, ciekawe rzeczy mówi - udzielił mi informacji Janusz.
- Koncertowa cztery, trzecie piętro, ale numeru mieszkania nie znam - powiedziała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]