[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na klątwa bogów? Powstała opowieść, że Edyp płacił za winy swego ojca, Lajosa. Ten urodził
się w królewskiej rodzinie tebańskiej. Gdy był małym chłopcem, rządy sprawował jego wuj
Likos,
mąż Dirki. Pózniej Amfion i Zetos ukarali straszną śmiercią Dirkę, prześladowczynię swej
matki, i wygnali Likosa. Oni panowali teraz na Kadmei, otaczając miasto potężnymi murami.
Lajos uciekł daleko na południe, aż na Peloponez. Tam znalazł gościnę w książęcym domu
Pelopsa. Odpłacił swemu gospodarzowi tym, że uwiódł i porwał jego pięknego syna, Chryzy-
pa. Wówczas to właśnie Pelops wyrzekł przekleństwo, które pózniej potwierdziła wyrocznia
45
Apollona: syn Lajosa zabije swego ojca! Po śmierci Amfiona i Zetosa Lajos wrócił do Teb i
zasiadł na królewskim tronie, należnym mu prawem dziedziczenia. Dzieci jednak Lajos mieć
nie chciał, pomny swego występku i przekleństwa Pelopsa. Kiedy raz, rozgrzany winem,
uległ żądzy i zbliżył się do swej żony Jokasty, spełniło się przeznaczenie: został ojcem. I stał
się też ofiarą swego syna, choć kazał go zaraz po urodzeniu wynieść na Kitajron.
Tak usiłowali niektórzy wytłumaczyć ogrom nieszczęść, jakie spadły na Edypa. Ale jakżeż
niewspółmierną byłaby wina i kara! O ileż słuszniej i głębiej postępuje Sofokles nie dając
żadnych wyjaśnień przyczynowych! Przeznaczenie starło Edypa na proch, bo taka była wola
bogów i losu; a wobec tych sił wszystko, co czyni człowiek, jest tak bez znaczenia jak piski
ślepego szczenięcia, które porwała wielka fala powodzi.
Edyp pragnął jeszcze tylko jednego: odejść precz z miasta, uciec z tebańskiej ziemi, która
widziała największy triumf jego życia, ale też i nieszczęście przekraczające ludzkie rozumie-
nie. Chciał, by go zaprowadzono w lasy Kitajronu. Tam miał zginąć jako dziecko, niechże
więc teraz przeklęte ciało legnie wśród górskich głazów - żer ptactwa i dzikich zwierząt!
Niech odbierze swój dług pan skalnych pustkowi!
Jednakże Kreon, który objął teraz opiekę nad domem i rządy nad całym miastem, sprzeci-
wił się tym żądaniom oślepłego króla. Raz dlatego, że hańba rodziny powinna pozostać ukry-
ta. Po drugie z obawy, że wypuszczenie Edypa za mury miasta niechętni uznają za dowód
jego, Kreona, wrogości wobec człowieka, który niedawno podejrzewał go o zdradę. Po trzecie
wreszcie, przezorny Kreon wolał zwrócić się o radę do delfickiej wyroczni: niechże ona po-
wie, co począć z ojcobójcą i mężem własnej matki! Tak więc Edyp pozostał w zamknięciu
tebańskiego zamku.
Ponurym akcentem kończy się dramat Sofoklesa: człowiekowi, który przed chwilą władał
bogatym i potężnym grodem Teb, obecnie nie wolno nawet umrzeć; nie pozwala na to racja
stanu. W dawnych jednak wiekach, jeszcze przed Sofoklesem, znana też była inna wersja
losów Edypa: pozostał on przy władzy i zginął dopiero w zwycięskiej wojnie z możnym lu-
dem Miniów, który sąsiadował z Tebańczykami. Wydaje się, że prastara Pieśń o Edypie tak
właśnie się kończyła. Krótka wzmianka o Edypie w Odysei również zakłada, być może, nieco
odmienną wersję mitu. Oto Odyseusz, gdy zstąpił do krainy zmarłych, ujrzał tam, wśród
wielu innych mar bohaterów i sławnych niewiast, także Jokastę (zwie ją Epikastą):
 I matkę Edypa widziałem, piękną Epikastę, która w nieświadomości popełniła czyn
straszny, poślubiając własnego syna, a on, zanim ją poślubił, zabił swego ojca i wnet bogowie
odkryli to ludziom. Lecz on w ukochanych Tebach panował nad ludem kadmejskim, ból cier-
piąc z okrutnej woli bogów. Ona poszła do Hadesa, potężnego wrót strażnika, gdy, bólem
dręczona, chwyciła się pętli zabójczej u wysokiego pułapu, na syna zaś spadły niezliczone
niedole, ile ich tylko przynoszą matczyne erynie7.
Jednakże, jak się rzekło, w czasach Hellady klasycznej panująca była inna wersja mitu:
oślepły Edyp wiedzie w pałacu nędzny żywot, prawie jak więzień, któremu nawet umrzeć nie
wolno; opiekują się nim tylko córki; rządzi Kreon.
Po kilkunastu latach synowie Edypa, Polinejkes i Eteokles, doszli do wieku, w którym mo-
gli upomnieć się o spadek po ojcu, o władzę i majątek. Kreon znowu musiał odejść w cień.
Bracia jednak nie mogli się pogodzić. Raz chcieli dzielić się władzą w ten sposób, żeby zmie-
niać się na tronie co roku. Potem znowu powstawał zamiar taki: jeden wezmie ziemię i pano-
wanie, drugi zaś wszystkie kosztowności i w ogóle cały majątek ruchomy. Nie było w tym nic
szczególnie dziwnego, że wciąż zrywali porozumienia i spierali się coraz ostrzej. Ludzie jed-
nakże uważali, że owa niezgoda, przeradzająca się już w nienawiść, jest skutkiem ojcowego
przekleństwa. Powiadano:
7
Homer, Odyseja, XI 571-580, przekład J. Parandowskiego.
46
- Obaj młodzi są twardzi, bezlitośni, wciąż urągają swemu ojcu, a on rzuca na nich klątwy.
Jedyną pociechą ociemniałego króla są córki, Ismena i Antygona. O nich tylko myśli, o nie
tylko się troszczy. Ale jakaż przed nimi przyszłość? Któż zechce pojąć za żonę dziewczynę,
która urodziła się z tak potwornego związku?
Spór między braćmi - jakikolwiek był jego powód i przebieg - zakończył się wreszcie
tym, że Polinejkes siedział w megaronie Adrastosa jako wygnaniec. Król Argos nie miał żad-
nych skrupułów wydając zań swoją córkę. Bo najważniejsza była dla Adrastosa nadzieja, że
jego potomstwo zasiądzie kiedyś na tebańskim tronie, usprawiedliwienie zaś stanowiła wy-
rocznia Apollona: ma dać swoje córki lwu i dzikowi. Skoro bóg okazał się tak jasnowidzący i
prawdomówny w wypadku Edypa, ufać mu trzeba w każdej sprawie!
47
Księga trzecia
POSAOWANIE DO MYKEN
Na polu bitwy pod Troją Agamemnon, król Myken, mówi do Diomedesa:
- Biada, synu dzielnego Tydeusa, co konie poskramiał! Czemuż tak drżysz ze strachu?
Czemuż to wypatrujesz, gdzie pole jest wolne? Nie zwykł był Tydeus cofać się lękliwie. Wy-
stępował do przodu daleko przed swych miłych druhów i tak walczył z wrogiem! Powiadali
to ci, co go widzieli w bitwie. Ja sam bowiem nigdym go nie spotkał i nigdym nie oglądał.
Owszem, raz przyjechał do Myken, nie jako wróg, lecz w gościnę; był razem z boskim Poli-
nejkiem. Zbierali wtedy ludzi, bo sposobili się do wyprawy przeciw świętym murom tebań-
skim. Bardzo więc prosili, żeby ich wspomóc sławnymi wojami. Przystali na to Mykeńczycy,
lecz odwiódł ich Zeus, bo złe znaki zesłał.
(Iliada, IV, 370 -
381)
48
Jadąc ku zamkom w górach
Równina była szeroka, ale z trzech stron zamknięta półkolem wysokich gór. Tylko na po-
łudniu otwierała się ku morzu; tam właśnie, niezbyt daleko od wybrzeża, leżała na wyniosłym
pagórku, głęboko wdzierającym się w równinę, siedziba Adrastosa.
Pewnego ranka Tydeus i Polinejk wyjechali na swych rydwanach z tego gościnnego i już
rodzinnego domu; było to bowiem w dłuższy już czas po przyjęciu przez Adrastosa obu ksią-
żąt i po zawarciu małżeństw. Woznice pognali konie wprost ku północy, ku przejściu, które
daleko na horyzoncie otwierało się pomiędzy dwiema górami w kształcie ogromnych piramid;
musieli więc przeciąć całą równinę wzdłuż. Kiedy wypoczęte rumaki równym cwałem pę-
dziły dobrze utrzymaną drogą, książęta - jak czynili już od dawna i wciąż na nowo - podzi-
wiali bogactwo tej krainy. Zachwycony był zwłaszcza Tydeus, którego ojczyzną były góry
dzikie i skaliste. Tu cieszyły oko rozległe łany pszeniczne, gaje oliwne, piękne winnice, bujne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Aleksander Dumas (syn) dama kameliowa
    12. Aleksander Carrie W ogniu namietnosci
    Dumas, Aleksander Napoleon Bonaparte
    Dzielska Maria Hypatia z Aleksandrii
    Krawczyk Agnieszka Napisz na priv
    !Gerald Durrell Przeciążona arka
    Krawczuk Aleksander Stąd Do Starożytności
    Burroughs Edgar Rice Tarzan 2 Powrót Tarzana
    (Nie)bezpieczne aukcje_ MichaśÂ‚ StarzyśÂ„ski
    Barker Clive Cabal nocne plemie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl