[ Pobierz całość w formacie PDF ]
broń, już bym nie żył.
- Przesadzasz. - Uciekła wzrokiem przed jego
spojrzeniem.
Gdyby wiedział, jak bardzo chciałaby przyznać się mu do
wszystkiego! Ale teraz, kiedy jego matka kręciła się po domu,
nie miało to sensu.
- Coś przede mną ukrywasz, Annie.
- Jak wam idzie? - Lenore weszła do pokoju z kubkiem
herbaty w dłoniach.
- Skończyliśmy, mamo.
Annie pomyślała, że mówi nie tylko o teście.
- Czekamy na opinię zawodowca. Lenore rozsiadła się w
fotelu.
- To zajmie mi jakąś chwilę - zaczęła mentorskim tonem. -
Ale musicie wiedzieć, że wyniki testu nie przesądzają o
powodzeniu bądz niepowodzeniu małżeństwa. O miłość trzeba
dbać. Narzeczeni muszą odnosić się do siebie z szacunkiem i
niczego przed sobą nie ukrywać.
Annie nie mogła powstrzymać się od myśli, że Lenore
podsłuchała ostatni fragment ich rozmowy.
- Zaufanie jest najważniejsze. Bez tego nic się wam nie
uda - powiedziała na zakończenie Lenore.
Zapadła cisza. Przerwał ją dopiero Cole, pytając:
- Kto dzwonił, mamo?
- Ach! Byłabym zapomniała. Facet o nazwisku Roy Hal-
sey chce się spotkać z tobą, Cole. Jutro rano, w hotelu Re-
gency, punktualnie o dziesiątej.
- Cole, śpisz?
Z podestu schodów Annie wpatrywała się w ciemność.
Ponieważ dom był w stanie permanentnej przebudowy i żadna
z rozlicznych sypialni nie nadawała się jeszcze do
zamieszkania, Cole oddał matce swoją. Sam przeniósł się na
kanapę do salonu.
- Tak. Która godzina? - Niewyrazny cień wychynął spod
koca.
- Po pierwszej.
Na palcach podeszła do kanapy. Mimo flanelowej koszuli
nocnej i grubego dywanu, w który zapadały się jej bose stopy,
miała gęsią skórkę z zimna. A może nie z zimna? Może gęsia
skórka pojawiła się na widok gołej piersi Cole'a, która
majaczyła przed nią w świetle księżyca?
- Co się stało? - zapytał sennym głosem.
- Musimy porozmawiać.
- No, to mów. - Zrobił jej miejsce na kanapie i starannie
przykrył kocem jej odsłonięte nogi.
- Jutro sama pójdę spotkać się z Royem.
- Nie ma mowy!
- Cole! Posłuchaj! - Położyła rękę na jego ramieniu.
Poczuła pod palcami, jak napinają się mu mięśnie. - Przy
twojej matce nie mieliśmy szansy o tym porozmawiać, ale...
- Wydaje mi się, że ona cię polubiła - powiedział zupełnie
bez związku. - Najwyrazniej wybaczyła ci, że oblałaś ją
lodowatą wodą i że nazwałaś mnie zarozumiałym szowinistą.
- Właściwie ja też ją lubię.
- A wiesz, co ona powiedziała mi po kolacji? %7łe ojciec i
Ethel bardzo do siebie pasują. Powiedziała też, że od początku
wiedziała, że Ethel jest w nim zakochana.
- Zmieniasz temat. - Annie postanowiła zmusić go do
słuchania. - Mówiliśmy o Royu. Przyjechałam do Denver po
to, żeby się z nim spotkać.
- Ta sprawa jest zamknięta. Postaraj się o nim zapomnieć.
Małżeństwo z obcym człowiekiem nie jest lekarstwem na
twoje problemy.
- Nie twierdzę, że za niego wyjdę, ale muszę się z nim
spotkać.
- Po co? Masz zamiar iść z nim do sklepu i wybrać
prezenty ślubne? Annie! Nie wiesz nic o tym facecie. To
wariat.
Przebiera się i... - Dopiero teraz Cole zorientował się, że
powiedział za dużo.
- Zaraz, zaraz. Skąd to wiesz? Myślałam, że twoje
śledztwo zakończyło się fiaskiem - Annie cedziła każdy
wyraz.
- Chciałem go jeszcze sprawdzić
- Znalazłeś Roya! - Podniosła głos. - I nic mi nie
powiedziałeś? Nie prosiłam cię, żebyś go sprawdzał.
- Ciii! - Położył palec na jej ustach. - Działałem w twoim
interesie. Ktoś musi.
- Nie mogę uwierzyć, że nic mi nie powiedziałeś. Czy ty
nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo mi zależy na
odnalezieniu go?
Zastanawiała się ze strachem, co jeszcze wie Cole. Przez
cały czas starała się nie zwracać uwagi na to, że wciąż wodzi
palcem po jej ustach. Pod skórą czuła niepokojące mrowienie,
ale postanowiła nie poddawać się słabości.
- Nie, nie zdawałem sobie z tego sprawy, Annie. -
Wpatrywał się w nią przez długą chwilę. - Trzeba mi było
powiedzieć.
- Słuchaj, nie traćmy czasu na tę rozmowę. Nigdy nie
zrozumiesz, dlaczego przyjęłam oświadczyny Roya. Sama
wiem, co jest dla mnie najlepsze! I musisz się z tym pogodzić.
- A ja wiem, co może nie być dla ciebie najlepsze, a także
to, że powinnaś mi zaufać.
Opadł na poduszki i przyciągnął ją delikatnie do siebie.
Oparła mu ręce na piersi i odsunięta się. Wolała utrzymać
dystans, bo kiedy była zbyt blisko Cole'a, przestawała
logicznie myśleć. Nawet oddalona, czuła na sobie ciepło jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]