[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to zaprotestować, on sam również miał ochotę postąpić podobnie. Ojciec jednak
przytrzymał go wzrokiem.
Armas nie życzył sobie, by w taki oto sposób wytyczano mu przyszłość, pragnął
najpierw poznać Vinnie, tak jak sam tego chciał, delikatnie, ostrożnie i
romantycznie. Przecież oni odzierają cały ten związek z wszelkiej czułości,
wzajemnego oddania i okradają z tej radości, jaką daje zbliżanie się do siebie!
39
Wizyta trwała dość krótko, obiecano mu jednak spotkanie z przyszłą żoną już
następnego dnia. Musiał się więc uzbroić się w cierpliwość.
Gdy jednak tej nocy leżał w swoim łóżku, jego mózg zaczął pracować.
Co ja właściwie robię? Przecież miałem nigdy nie zdradzić Berengarii. Przecież to
właśnie ją kocham! A ona naprawdę się załamie, jeśli poślubię inną!
Słyszałem przecież, jak było z Jaskarim, któremu wydawało się, że się w niej
zakochał i ośmielił się ją pocałować. Prychnęła tylko jak rozzłoszczona kotka i
oświadczyła mu prosto z mostu, że ani trochę nie jest nim zainteresowana.
No tak, to jasne, nie miałem odwagi powiedzieć Jaskariemu, że ona kocha
właśnie mnie, ale to już niepotrzebne, on znalazł inną, Alteę. No cóż, jeśli się nie
ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Ach, nie, to zbyt banalne rozumowanie,
niegodne mnie. W dodatku oni podobno są bardzo szczęśliwi.
To dobrze.
Vinnie...
Już sam dzwięk jej imienia jest jak pieszczota. Ta wspaniała osóbka rzuca
wyzwanie mojej rycerskości. Jest zupełnie inna niż ta tyczka od fasoli, Berengaria,
która groziła, że przerośnie mnie o głowę. Na szczęście tak się nie stało, ale
brakowało niewiele.
Ach, jakże mi trudno, walczą o mnie dwie naprawdę cudowne kobiety, a ja nie
wiem, na którą mam się zdecydować!
Również Marco leżał nie śpiąc o tym wczesnym poranku. W jego duszę
przeniknęło tchnienie czegoś cudownego, pełnego słodyczy, wypełniając jego
myśli napięciem, jakiego nigdy dotychczas nie zaznał. W jednej chwili życie stało
się takie cudowne.
Na jego wargach ukazał się niezwykły uśmiech. Właściwie powinien przejmować
się wszelkimi problemami, które dotknęły świat, na przykład atakami w Królestwie
Zwiatła i tajemniczym zniknięciem Móriego i Berengarii, lecz wyjątkowo, zupełnie
wyjątkowo potrafił myśleć jedynie o sobie samym i o tym, jak piękne jest życie.
40
Która mogła być godzina? Ach, nie, nie może dzwonić do Lilji o tej porze, ale
koniecznie musi ją o coś spytać. O coś, co w jednej chwili nabrało dla niego
niezwykłego znaczenia.
7
Tej nocy miało miejsce wiele zdarzeń, o których ani Armas, ani Marco, zatopieni w
myślach i marzeniach, nie mieli pojęcia.
Można było odnieść wrażenie, że na Królestwo Zwiatła prawdziwą inwazję
przypuściło piekło. Przez całą noc bowiem działo się wiele niewyjaśnionych
rzeczy, i to w różnych miejscach.
Zniszczenie ściany domu Sol i sabotaż w laboratorium stanowiły jedynie nieśmiały
początek. Były ostrzeżeniem i nieudaną próbą.
Pierwsza rzecz, jaka się zdarzyła, przedstawiała się dość niewinnie. Faron
przyszedł do Gorama i Lilji z prośbą, by pożyczyli mu swoją gondolę, gdyż jego
własna nie nadawała się do wykonania zadania.
Goram, nieco zdziwiony, oczywiście się zgodził, nie mógł jednak powstrzymać się
od pytania, dlaczego.
No cóż, Faron nie miał siły dłużej czekać, pragnął wyprawić się na powierzchnię
Ziemi i wyruszyć na poszukiwanie Móriego i Berengarii. Dowodzenie w Królestwie
Zwiatła przejąć miał Erion, a ponieważ jeszcze tego wieczoru na Ziemię
wyruszała rakieta, Faron postanowił wykorzystać tę okazję.
Goram, który doskonale rozumiał jego niepokój, zapewnił, że przez jakiś czas nie
będą potrzebowali gondoli. Dodał jednak, że pózniej również oni zechcą wyprawić
się na poszukiwania.
- Oczywiście w tym czasie będziecie mogli korzystać z mojej gondoli - powiedział
Faron, a Goram cały aż się rozjaśnił. Gondola Farona była doprawdy wyjątkowa,
prawdziwie wymarzona zabawka dla dużych i małych chłopców. Goram jednak
zgadzał się z Faronem, że nie należy jej używać w świecie na powierzchni Ziemi.
Tak więc Faron wreszcie wyruszył, niecierpliwiąc się aż po koniuszki palców. W
końcu przestanie już bezczynnie siedzieć, mając za towarzystwo jedynie swój lęk
41
o życie zaginionych.
Potem zaś rozpętało się piekło. Niemalże dosłownie.
Wczesnym wieczorem wyjechać musiała straż pożarna. W Królestwie Zwiatła
rzadko zdarzały się pożary, domy były doskonale zabezpieczone przed ogniem.
Tym razem jednak pożar wybuchł naprawdę, w domu Rama i Indry.
Właściciele przebywali na powierzchni Ziemi, nie mogli więc go strzec. Na
szczęście zaczął wyć pies sąsiadów, budząc swego pana. Mężczyzna wybiegł
czym prędzej na zewnątrz i zobaczył, że z pięknej willi Rama bucha dym.
Natychmiast zawiadomił strażaków i służby weterynaryjne, bo pies leżał
nieruchomo na trawniku.
Jaskari przybył niebawem i zaraz zajął się zwierzęciem, strażacy zaś szybko i
skutecznie ugasili pożar. Spłonęła jedynie część wyposażenia, ściany domu były
ogniotrwałe.
- Z psem wszystko będzie w porządku - uspokajał Jaskari zatrwożonego
właściciela. - Ale nie bardzo wiem, co mu się stało, wygląda na to, jakby ktoś
poczęstował go solidnym kopniakiem, jakby został uderzony kopytem czy czymś
podobnym? Ale od góry? Kopniaki zwykle wymierza się z boku, no, ewentualnie
od dołu...
Jeden z gapiów otaczających Jaskariego już wcześniej słyszał plotki, które coraz
bardziej okazywały się prawdziwe.
- Czy to mogło być kopyto?
Jaskari podniósł głowę.
- Bardzo możliwe - odparł.
Goram obudził się w środku nocy. Usiadł na łóżku.
- Liljo, ktoś jest w domu! Masz tu swój obezwładniający pistolet i nie ruszaj się
stąd!
Dziewczyna zaspana uniosła się na łokciu. Dzień wcześniej otrzymali
błogosławieństwo w blasku Zwiętego Słońca i byli już parą oficjalnie, oddano im
42
też do dyspozycji jeden z domów. Matka Lilji nie bardzo wiedziała, jak ma się
ustosunkować do tego małżeństwa, czy powinna czuć się urażona faktem, że
córka poślubiła Lemuryjczyka, czy też może raczej odczuwać dumę? Goram
wszak jako Strażnik z Elity stał wysoko w hierarchii Królestwa Zwiatła, ale
przecież zrezygnował z tej zaszczytnej służby. Kobieta naprawdę nie była w
stanie niczego pojąć.
Goram na palcach zszedł na dół po szerokich schodach prowadzących z sypialni.
Lilja czekała, rozdarta pomiędzy pragnieniem, by być razem z nim, a chęcią
schowania się pod kołdrę i zatkania sobie uszu. Zdecydowała, że będzie siedzieć
i nasłuchiwać.
Usłyszała jakiś słaby dzwięk, a potem odgłos biegnących kroków. Pózniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    Baum, L Frank Oz 19 The Lost King of Oz
    Gill_Griffith_Judy_Kopciuszek_z_zatoki_19
    H107. Ashley Anne Tajemnice Opactwa Steepwood 12 Podstęp lorda Exmoutha
    Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (06) Dziedzictwo zła
    Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (39) Nieme głosy
    Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 01 Wielkie Wrota
    Najpiękniejsze opowieści 16 Małżeństwo na niby Sandemo Margit
    Fizyka a filozofia Heisenberg
    Here in the Garden of Sin by ooza COMPLETE
    83. Roberts Susanne NieczuśÂ‚e serce
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • montekonrad.xlx.pl