[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pochyliłem głowę, tak jak to zrobiłem wtedy na ulicy.
Wtedy właśnie oddałem całe to spotkanie Bogu.
Jezu modliłem się nic więcej już nie mogę zrobić. Zaprosiłem tu tych młodych ludzi, a
teraz usuwam się w cień. Przyjdz, Duchu Zwięty. Jeśli chcesz dotrzeć do ich serc, to musi się
to stać poprzez Twoją obecność. Zrób to po swojemu, Panie, zrób to tak, jak Ty chcesz.
Trzy minuty mogą trwać niewiarygodnie długo. Stałem tak przed tłumem z pochyloną głową
przez całe trzy minuty. Nie powiedziałem ani słowa. Nie poruszyłem się. Modliłem się cicho i
żarliwie. Nie obchodziło mnie już zbytnio to, że niektórzy się śmieją. Nie byłem też
zaskoczony, kiedy powoli w całej tej ogromnej sali zaległa cisza. Zaczęło się od pierwszych
trzech rzędów. Rozpoznałem głos Izraela:
Dobra chłopaki, spokój!
56
Stopniowo uspokoiła się reszta sali, przycichło też na balkonach. Zanim upłynęły te trzy
minuty, w całej hali panowała absolutna cisza.
A wtedy usłyszałem czyjś płacz.
Otworzyłem oczy. W pierwszym rzędzie Izrael wyszarpywał chusteczkę z przedniej kieszeni
spodni. Wyciągnął ją i bardzo głośno wysiąkał nos, potem zamrugał i pociągnął nosem.
Nadal się modliłem:
Panie, dotknij całą tę grupę.
I kiedy tak się modliłem, sięgnął po chusteczkę Nicky. Nie wierząc własnym oczom
spojrzałem jeszcze raz. Tak, siedział oparty o swoją laskę, mrugał oczami i prychał z pogardą,
zły sam na siebie, że płacze. Jeden z chłopców położył mu rękę na ramieniu, ale Nicky ją
strząsnął.
Wiedziałem, że przyszedł już czas, aby padły właściwe słowa. Powiedziałem głośno:
Dobrze. Odczuliście Jego obecność. On jest tutaj, w tym pomieszczeniu, przyszedł
specjalnie do was. Jeśli chcecie, żeby wasze życie się zmieniło, nadszedł właściwy czas.
Wstańcie i wyjdzcie naprzód!
Izrael nie wahał się ani chwili. Wstał i zwrócił się do swojego gangu.
Chłopaki powiedział byłem waszym szefem przez trzy lata. Kiedy każę wam iść,
idziecie, prawda?
Prawda! odpowiedzieli Mau Mau.
Dobra, ja wychodzę naprzód, a wy idziecie ze mną. Wstawać!
Wszyscy jak jeden mąż zerwali się na nogi i ruszyli za Izraelem. Nie, oni go wyprzedzili!
Pchali się jeden przez drugiego. Popatrzyłem, czy jest między nimi Nicky. Był. Pęd do
wyjścia naprzód był zarazliwy. Ponad trzydziestu chłopców z innych gangów zeszło za Mau
Mau do szatni, gdzie czekali już kościelni pracownicy. To był prawdziwy potop. Chodziłem
od jednego pomieszczenia do drugiego starając się pomóc, gdzie tylko mogłem i w czasie
jednego z takich obchodów zauważyłem coś ciekawego. Wśród tych, którzy wyszli do przodu
po nowe życie były dziesiątki chłopców, a tylko trzy dziewczyny. Usłyszałem gwizd
dochodzący z korytarza, więc wyjrzałem, akurat w momencie, kiedy jedna z pozostających
tam dziewcząt rozpięła bluzkę, obnażyła pierś i zawołała do chłopców ze swojego sąsiedztwa:
Jak tam pójdziecie, to z tym koniec!
Zanim zdołaliśmy zareagować, inne dziewczyny podchwyciły ten pomysł i zdołały odciągnąć
kilku chłopaków. Było to zastanawiające. Wydaje mi się, że kiedy dziewczyny usłyszały, że
mówimy o miłości, poczuły zwykłą zazdrość. Nie chciały z nikim dzielić się miłością. W
jedyny znany sobie sposób walczyły o żałosne resztki tej miłości", którą znały.
Najtrudniej było mi uwierzyć w nawrócenie Nicky ego.
Stanął przede mną z szerokim uśmiechem na twarzy i jąkając się powiedział tym swoim
zduszonym głosem:
Oddaję swoje serce Bogu, Davie.
Nie mieściło mi się to w głowie. Ta zmiana była zbyt nagła. Mówił mi, że w jego sercu
nastąpiła zmiana i jak zwykle kopcił papierosa, kącikiem ust wypuszczając małe kłęby dymu.
Co z uzależnieniem od narkotyków? Co z kradzieżami, napadami, pijaństwem, walkami z
nożem w ręku i okrucieństwem? Nicky chyba czytał w moich myślach, bo próbował się
bronić tak, jak umiał, czyli przeklinając.
Do cholery, Davie, oddałem serce Bogu!
W porządku, Nicky, w porządku chciałem coś zrobić, żeby poczuł się pewniej, więc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]