[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przede mną nie ma sensu udawać powiedziała. Widzę, że jest pan chory. Przecież
ledwie pan idzie. Proszę zachować swoją głupią dumę dla tamtych ludzi, ze mną się to nie
uda. Niech pan się na mnie oprze, musimy jakoś dojść do domu.
Trevelyan przystanął niezdecydowany, ale po chwili ustąpił i pozwolił sobie pomóc.
Zostaliśmy przyjaciółmi, co? powiedział z rozbawieniem.
Tak sądzę.
A kim wobec tego jesteście z Harrym?
My się kochamy odparta cicho.
Czy jest różnica między kochankami a przyjaciółmi? spytał, gdy przekraczali
strumień.
O, wielka.
A kto jest ważniejszy?
Po chwili zastanowienia odrzekła:
Myślę, że można żyć bez kochanków, ale nie bez przyjaciół.
9
Zanim dotarli do ukrytych drzwi zachodniego skrzydła domu, Trevelyan miał tak silne
dreszcze, że Claire ledwo starczało sił, żeby go podtrzymywać. Gdy tylko znalezli się w
środku, zawołała na pomoc Omana. Wielkolud zjawił się prawie natychmiast i wciągnął
Trevelyana na schody.
Potem Claire stała z boku i przyglądała się, jak sługa kładzie go do łoża. Nigdy w życiu
nie widziała, żeby ktoś miał takie dreszcze. Trevelyan skulił się na łożu, a Oman przykrywał
go coraz to nowymi kocami.
Czy on wydobrzeje? spytała. Nie wygląda na to, by mógł to przeżyć.
Oman wzruszył ramionami.
Wola Allaha. Z tymi słowy opuścił komnatę. Claire sądziła, że poszedł po lekarstwo
lub po coś, co ulżyłoby Trevelyanowi w cierpieniu, ale ponieważ sługa długo nie wracał,
zajrzała do salonu. Oman stał tam, jadł jabłko i przez okno wpatrywał się w księżyc.
Claire wiedziała, że nie może zostawić Trevelyana samego.
Chcę, żebyś poszedł do mojej siostry odezwała się najspokojniej, jak umiała. Miała
stanowczo dość krnąbrnej służby. Czy wiesz, jak wygląda moja siostra? Taka młoda panna.
Oman spojrzał na nią i skinął głową.
Idz do niej i przekaż: niech powie mojej rodzinie, że jestem chora. Harry emu niech
powie, że mam dość jego widoku, a& Odwróciła głowę. Co zrobić z tą okropną panną
Rogers? Ech, Bachor sam będzie wiedział. Proszę po prostu powiedzieć mojej siostrze, że
nikt ma nie wiedzieć, gdzie jestem. Dobrze jej za to zapłacę.
Oman jeszcze raz skinął głową i wyszedł. Claire wróciła do Trevelyana.
Co mogę dla pana zrobić?
Zimno. Jest mi zimno.
Bez wahania weszła do łoża i objęła go, położywszy się obok. Wstrząsały nim tak
gwałtowne dreszcze, że i jej się udzieliły. Nawet nie umiała sobie wyobrazić, co musi czuć
Trevelyan.
Tuliła go, głaskała po sklejonych potem włosach i szeptała do niego słowa pokrzepienia,
jakby był dzieckiem. Doznanie takiej bliskości ciała mężczyzny było dla niej niezwykłe, choć
zarazem zupełnie naturalne. A Trevelyan trzymał ją przy sobie z całych sił, jakby obawiał się
jej odejścia.
Pst, kochany szepnęła. Zpij teraz. Zaśnij.
Nie wiedziała, czy ją usłyszał, ale wyraznie się uspokoił.
Wtulił twarz w zagłębienie przy jej szyi i po pewnym czasie dreszcze wreszcie ustały.
Claire głaskała go po głowie i odgarniała mu włosy z twarzy. Teraz wcale nie wydawał jej się
wielki i nie irytował jej cynizmem ani przekonaniem o ułomności tego świata. Przeciwnie,
miała wrażenie, że leży przy niej samotny, mały chłopiec, który jej potrzebuje. Uśmiechnęła
się znowu i cmoknęła go w czubek głowy, a on przysunął się jeszcze bliżej.
Minęła godzina, zanim wrócił Oman.
Zrobione powiedział.
Claire, tuląca Trevelyana, omiotła go wzrokiem. Coś jednak zwróciło jej uwagę, więc
spojrzała drugi raz; Oman wyglądał jakoś inaczej niż przedtem. Aha, to sprawka Bachora.
Gdzie jest twój szmaragd? spytała, mając na myśli klejnot z turbanu.
Oman wzruszył tylko ramionami.
Pożyczyłeś go jej czy dałeś?
Pożyczyłem na trzy dni. Takiemu niegodnemu kamieniowi przyda szlachetności, jeśli
będzie go nosił ktoś tak młody i piękny.
A to Bachor szepnęła Claire do siebie, po czym spojrzała ba śpiącego Trevelyana.
Była przekonana, że postąpiła słusznie, bez względu na to, jakiej ceny zażądała jej siostra. A
bachor ponad wszelką wątpliwość będzie zachwycony takim melodramatem i tym, że ma
kłamać w słusznej sprawie.
Claire doszła wkrótce do wniosku, że prawdziwą naturę człowieka poznaje się dopiero
wtedy, gdy pielęgnuje się go w chorobie. Około północy przygniatający ją Trevelyan usnął na
tyle głęboko, że zdołała jakoś się wysunąć i wstać. Przez chwilę stała przy łożu i przyglądała
się choremu. Była śmiertelnie zmęczona. Od dawna już marzyła o tym, żeby wreszcie
spocząć w puchowej pościeli.
Trevelyan leżał na plecach i wydawał się odprężony. Wreszcie zamknął oczy. Włosy
rozsypane wokół głowy na poduszce miał trochę za długie, ale było mu z nimi dziwnie do
twarzy. Oman zapalił świece w całym pokoju, mogła wiec dobrze się przyjrzeć Trevelyanowi.
Chorobliwy, zielonkawy odcień jego skóry znikł już dość dawno. Teraz zwracała uwagę
przede wszystkim opalenizna, poza tym Trevelyan trochę przybrał na wadze i nie wyglądał
już jak szkielet, który pamiętała z pierwszego spotkania. Przesunęła czubkiem palca po
długiej bliznie przecinającej mu policzek. Zaciekawiło ją, po czym jest to pamiątka. Usiadła
na krawędzi łoza i zaczęła dotykiem badać jego twarz. Wysokie kości policzkowe. Mocna,
kwadratowa szczęka z kłującymi czarnymi bokobrodami. Gęsty, zakręcony w dół wąsik,
zaskakująco miękki, częściowo zasłaniający bardzo zmysłowe wargi,
Boże, Trevelyan, pan jest całkiem przystojny szepnęła. Nie był postawnym
blondynem tak jak Harry, w jego urodzie było coś diabolicznego. Doskonale nadawałby się
na księcia podziemi, podczas gdy Harry mógłby odgrywać anioła. Może należało to
zasugerować przyjacielowi Bachora, który wyspecjalizował się w inscenizacjach z
jednoosobową obsadą.
Czy już jest z nim lepiej?
Aż podskoczyła spłoszona tym, że złapano ją na dotykaniu Trevelyana, Zwróciła się do
Omana,
Myślę, że najgorsze minęło. Czy on często ma te ataki? Chciała wiedzieć, czy
choroba Trevelyana jest chroniczna, czy wkrótce minie. Jednak z drugiej strony nie chciała
tego wiedzieć, obawiała się bowiem, że powtarzające się ataki mogą w końcu go zabić.
Oman milczał. Tylko wzruszył ramionami w taki sposób, jakby chciał powiedzieć, że go
to nie obchodzi, nie wie, a może pozostawia to woli Allaha.
Przyniesiesz mi ciepłej wody? Chciałabym go umyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]