[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rękę, resztę znasz. To wszystko należy do przeszłości i wiemy o tym
tylko my dwie.
Ciotka pożegnała się i odłożyła słuchawkę. Luiza stała nieruchomo,
wpatrując się przed siebie błędnymi oczami. Pyszniła się posiadaniem
Księżycowego Wzgórza, podczas gdy tak naprawdę nie miała do
niego żadnego prawa. Ta myśl nie dawała jej spokoju. Czuła się winna
wobec Pru, której podstępem zabrała dom!
Po przykrym zdarzeniu w lesie w okolicach Księżycowego Wzgórza
często kręcił się wóz policyjny.
Czuję się, jakby nas obserwowali. Mogliby nam dać spokój
rzekła rozdrażniona Pru.
Oni wykonują tylko swoją pracę. Nie mamy żadnej pewności, że
ci bandyci nie wrócą. Czuję się lepiej, wiedząc, że w okolicy jest
policja.
Strata czasu!
Pru wyszła z pokoju. Najwidoczniej nie chciała dłużej rozmawiać na
ten temat.
Opowieści o tym, co zdarzyło się na Księżycowym Wzgórzu szybko
rozeszły się po Hengeford. Luizie zdawało się, że czuje na sobie
RS
100
spojrzenia rodziców przyprowadzających dzieci do szkoły.
Betty starała się ją uspokoić. Ustawicznie powtarzała, że mieszkając
w miasteczku, człowiek czuje się bezpiecznie, gdyż wie, że dokoła są
ludzie gotowi w każdej chwili pospieszyć z pomocą.
Luiza sądziła, że najgorsze ma już za sobą. Jednak Betty stale o tym
mówiła i zaczęły odżywać w niej wszystkie dawne niepokoje. Panna
Lyons zwróciła uwagę Betty, że nie powinna przypominać tych
przykrych wydarzeń.
Nie przypominam jej. Po prostu próbuję jej wytłumaczyć, że
Hengeford jest w gruncie rzeczy spokojnym miasteczkiem.
Przypuszczam, że pani Clark chce zapomnieć o tym, co się jej
przydarzyło.
Panna Lyons zebrała swoje książki i nerwowo wyszła z pokoju.
Zrzędliwa stara panna syknęła Betty.
Koniec semestru sprawiał, że wszyscy nauczyciele byli
zdenerwowani i przemęczeni. Należało więc unikać niepotrzebnych
tarć. Kilka dni pózniej Betty zapytała Luizę, kiedy Rob przyjdzie na
kolację do niej.
Panna Lyons spojrzała z zazdrością. Betty była bardzo zadowolona,
widząc, jakie wrażenie zrobiły jej słowa na pani wicedyrektor. Luiza
miała ochotę ją za to udusić.
Do końca tygodnia Luiza pochłonięta była przygotowaniami do Dni
Sportu, podczas których miały się odbyć najrozmaitsze zawody i
konkursy. Trudniej było zachęcić dzieci do jakiejkolwiek pracy, gdyż
myślały już o zbliżających się wakacjach.
W sobotę, kiedy Rob miał przyjść na kolację, Pru oświadczyła, że
chciałaby zabrać Emmę do kina.
Czy nie sprawia różnicy, że Emma nazywa cię Fredą, a ja Pru?
Nic nie szkodzi. Freda to moje drugie imię.
Nie wiedziałam.
Nie wiemy o sobie wielu rzeczy.
Pru, nie możesz dalej być tutaj gosposią. To nie w porządku.
RS
101
Ależ dlaczego? Jak myślisz, czym zajmuje się każda właścicielka
domu, jeśli nie prowadzeniem gospodarstwa i doglądaniem dzieci?
Kocham Emmę. Jest taka bystra i...
Ku swemu zdziwieniu Luiza dostrzegła łzy lśniące w oczach Pru.
Starsza kobieta uśmiechnęła się z zażenowaniem.
Odżyło we mnie tak wiele wspomnień, odkąd tu wróciłam.
Wiesz, byłam zadowolona, że ojciec zostawił ci Księżycowe
Wzgórze. Sądziłam, że zapisze je kościołowi albo jakiejś instytucji
dobroczynnej. W każdym razie nie mnie.
Nigdy nie miałam wrażenia, że Księżycowe Wzgórze jest tylko
moje, naprawdę, nie odezwała się Luiza z zakłopotaniem.
Gdyby dziadek wiedział, że żyjesz, to...
Nie mów, że przebaczyłby mi, bo nie zrobiłby tego. Zwłaszcza
gdyby wiedział... Pru przerwała, rozejrzała się dokoła siebie i ze
smutkiem potrząsnęła głową.
Często zastanawiam się, co takiego sprawiło, że wróciłaś, Pru?
Pru odpowiedziała po chwili wyraznego wahania:
Przypuszczam, że... tęsknota za domem. Choćby człowiek
przeżył w rodzinnym domu najbardziej przykre chwile swego życia,
zawsze będzie pragnął do niego powrócić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]