[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sca, miłym nader były dla niej uczuciem: rozmowy z siostrą tysiącznie
powtarzane i wynurzania, w których z ufnością zupełną troski, bojazń,
marzenia, błędy nawet bezpiecznie wyjawiać mogła, ulga najsłodszą
stały się dla serca. Czuła, że te wynurzenia powierzała dbałej, tkliwej,
pobłażającej przyjazni. Nigdy wymówka ostra, postać znudzona lub
roztargnione odpowiedzi nie ziębiły uczuć w jej sercu, nie morzyły
słów na jej ustach.
Posiadać ufność tych, co się kocha, otrzymać od nich powierzanie
się zupełne jest bez wątpienia największym dowodem, najdroższym
darem przyjazni. Ale nie każdy ufność wzbudzać umie. Można być
dyskretnym, czułym nawet, a nie posiadać tego czegoś, co ufność two-
rzy. Ciężko by nawet wytłumaczyć, z czego się ten dar tworzy; są to
tysiączne drobne odcienia, które serca mimowolnie czują, ale których
rozwaga wytłumaczyć nie jest w stanie. Lecz jakimkolwiek bądz jest i
z czegokolwiek składa się ten dar ujmujący, to pewna, że go Wanda
najzupełniej posiadała. Sprzeczne uczucia Malwiny pojmowała. a
przynajmniej dzieliła, łagodziła jej troski przychylnością, staraniem,
litowaniem się, jednym słowem, tymi tysiącznymi sposobami, których
zródła nigdy nie wyczerpane prawdziwa przyjazń zawsze w sercu swo-
im odkrywa. Młodość Wandy temu nie przeszkadzała; wszakże dobroć
może być udziałem każdego wieku, a wesołość jej niewinna potrafiła
czasem rozerwać Malwinę.
Lecz ze wszystkiego, co jej siostra powierzała, jednego tylko zda-
rzenia lękliwa Wanda nie bardzo chętnie słuchała, a tym zdarzeniem
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
107
było zjawienie się widma nocnego w ogrodach wilanowskich. Malwina
widząc, ile to opisanie wrażenia sprawiało na młodym umyśle Wandy,
już o nim nie wspominała; ale tym samym milczeniem traf ten nadnatu-
ralny głębiej jeszcze w jej pamięci się wpajał i smutne utrzymywał
przeczucia. %7łeby nie to, pewnie w Krzewinie odzyskałaby wiele spo-
kojności. bo dobra Malwina nie mogła nie być czułą i odżywioną
przywiązaniem tak szczerym i codziennymi a z serca pochodzącymi
staraniami ciotki i siostry, które obie jedynie tym tylko były zajęte, jak
by ją do zupełnego zdrowia i do dawnej swobodnej wesołości przywró-
cić. Często wszystkie trzy razem objeżdżały wsie do Krzewina należą-
ce, wchodziły do chat, w których Malwina wypytywała się o powodze-
nie każdego jestestwa przez czas jej niebytności, pomagała biednym,
słuchała cierpliwie skarg cierpiących w jakimkolwiek bądz gatunku,
ale najtkliwiej się użalała nad biednymi matkami, siostrami, kochan-
kami, którym do pułków na wojnę synów, braci, kochanków zabrano.
Nie mogąc ich boleści pieniędzmi umniejszać cieszyła je przynajmniej
nadzieją i niejedno zbolałe serce ułagodziła tym jedynie, że słuchała z
zajęciem opisania przymiotów i zasług tego, którego żałowano. Nie
zawsze pieniądze boleściom i cierpieniom pomagać mogą; nieraz tkli-
wość dobroczyńcy milszą ulgę sprawiła niżeli wszystkie jego dary.
Te dobroczynne zatrudnienia wiele godzin w dniu zajmowały
Malwinie i wielką pomocą stały się jej troskom. Rano zaś, gdy wszyscy
jeszcze spali, lub wieczorem przy zachodzie słońca lubiła błądzić na-
wiasem w spokojnych dolinach Krzewina. Kroki jej mimowolnie ją
wiodły między pagórki cieniste, ponad brzegiem strumyków, którędy z
Ludomirem tak często się przechadzała. Nie było ścieżki w tej krainie,
kładki na tych strumykach, którędy z sobą nie byli przeszli: każde
drzewo, każdy krzak go przypominał. Na tej giętkiej brzozie w pierw-
szych dniach, gdy przyjechał, zawiesił był wieniec z barwinku, którego
Malwinie samej nie śmiał był oddać; gdzie ten głaz nad strumykiem
schylony, jak często z sobą siadywali! Aawka, którą on z kamieni uło-
żył, stała jeszcze, słowa, które naówczas wyrył na skale, nie wymazane
dotąd! Wieleż te wszystkie widoki miłych, lecz smutnych uczuć wle-
wały w serce Malwiny! %7łałowała tych chwil upłynionych, żałowała ich
tym bardziej, iż podług stanu, w którym serce swoje czuła, nic miała
nadziei, by kiedykolwiek wrócić jeszcze mogły. Rozrzewniła się nad
wspomnieniem Ludomira jak nad wspomnieniem kochanka. którego by
była losem jakim niespodzianym utraciła na zawsze; w istocie nie byłaż
go utraciła straciwszy miłość, którą serce jej dawniej jemu jedynie po-
NASK IFP UG
Ze zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
108
święcało? Ach! tego uczucia żałowała Malwina, tego uczucia najbar-
dziej żałowała w Krzewinie, gdzie każda rzecz, każdy przedmiot
przypominał jej zeszłe szczęście i zwrot smutny terazniejszego jej losu.
Jednak ten. smutek, te rozrzewniające wspomnienia nie były jej przy-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]