[ Pobierz całość w formacie PDF ]

po\ądając twojego ciała. Mijały tygodnie i miesiące, a ja nadal nie byłem sobą. Wszystko mi
zobojętniało, zawaliłem kontrakt, i jedynie nadzieja utrzymywała mnie przy \yciu. Audziłem
się, \e kiedy wrócę, zdołam cię przekonać, i\ nie byłaś dla mnie tylko lekarstwem na jedną
noc rozpaczy. A kiedy wreszcie wróciłem, ciebie ju\ nie było.
- Och, Worth, nie myśl ju\ więcej o tym  szepnęła Amy, głaszcząc jego pochyloną,
ciemną głowę. Jak to dobrze, \e chocia\ jej po\ądał. Choć nie miało to wiele wspólnego z
miłością, zapewne cierpiał jeszcze bardziej ni\ ona. - Ja przecie\ te\ ciebie pragnęłam. Do
niczego mnie ' nie zmuszałeś - przypomniała mu.
- Ale myślałem, \e potem mnie znienawidziłaś. I sam nienawidziłem siebie za sposób,
w jaki to się stało.
- Słuchaj, ja równie\ martwiłam się o Jeanette, więc doskonale rozumiałam, co
prze\ywałeś. Wiedziałam, \e w rozpaczy, po alkoholu, kierowałeś się tylko instynktem. Ale
to niewa\ne.
Dałeś mi więcej... rozkoszy, ni\ mogłam sobie wymarzyć. Dzięki tobie przekonałam
się, \e nie jestem jeszcze za stara, by stać się prawdziwą kobietą.
- Jesteś o wiele bardziej kobieca, ni\ mogłem się spodziewać po zakompleksionej
dwudziestoośmioletniej dziewicy - mruknął, kładąc rękę na jej nagiej skórze. - Ma pani
piękne ciało, panno Glenn. Pozwolisz mi je pieścić, kiedy ju\ będziemy po ślubie? Będziesz
ze mną spała, Amy? Zadr\ała w przeczuciu rozkoszy.
- Jeśli będziesz mnie chciał...
- Tak. Będę cię chciał. I spróbuję ustawić swoje sprawy tak, \ebym miał więcej czasu
dla ciebie. A teraz musisz wreszcie odpocząć. Zaśnij, kochana. Zobaczymy się pózniej -
powiedział, z ociąganiem zapinając jej sukienkę. Zlub odbył się w tydzień pózniej, tak jak
zapowiedział Worth. Promieniejąca szczęściem Jeanette i Baxter byli świadkami w czasie
krótkiej ceremonii. Wentworth Carson zdawał się być wyraznie zachwycony faktem, \e
bierze za \onę Amelię Glenn.
Amy była natomiast zdumiona i zachwycona łatwością, z jaką przystosowała się do
tak niespodziewanej zmiany w \yciu. Z pewnością nie była nieszczęśliwa, zwłaszcza \e
Worth zrobił się niesłychanie czuły i opiekuńczy. Nawet Barter uśmiechnął się pod wąsem,
gdy jego chlebodawca wyrwał mu z ręki tacę ze śniadaniem, zaniósł do sypialni mał\onki i
sam wkładał jej do ust kęs po kęsie.
Gdyby jeszcze mnie kochał, byłabym w niebie, myślała Amy, patrząc na potę\nego
mę\czyznę, klęczącego przy jej łó\ku. Nie wyjechali w czasie miodowego miesiąca. Worth
stanowczo sprzeciwiał się podró\y samolotem, mimo protestów Amy, która zapewniała, \e
tym razem wszystko będzie dobrze. W tej sytuacji Jeanette taktycznie oznajmiła, \e spędzi
parę dni u przyjaciół. Opór nie zdał się na nic, była po prostu nieprzejednana. Dowiedzieli się,
\e mają się zamknąć, bowiem potrzebują trochę czasu dla siebie, zaś ona czuje się ju\
zupełnie dobrze i ma dosyć siedzenia w chałupie.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Wieczorem ju\ jej nie było. Zjedli kolację sami, po czym
zasiedli przed telewizorem, by obejrzeć na wideo nowy film, który kupił Worth. Była to
sensacyjna komedia o romansowym wątku, tak zabawna, \e pod koniec Amy ze śmiechu
rozbolał brzuch.
- Wiesz, widziałem ten film, kiedy pojechałem w interesach do Nowego Jorku - i
natychmiast zapragnąłem go mieć. Bohaterka przypomina mi ciebie. Uwielbia rozrabiać, ma
ostry język i jest bardzo, bardzo ładna. Amy zarumieniła się.
- Teraz ju\ wyglądam grubo - szepnęła.
- Teraz jesteś w cią\y...
Siedzieli blisko siebie na sofie. Zamknięte drzwi salonu, grube, zaciągnięte kotary i
przyciemnione światło stwarzały nastrojową, intymną atmosferę, podkreślaną jeszcze przez
cichy pomruk przewijającej się kasety. Tym bardziej podziałał na Amy gwałtowny oddech
Wortha, owiewający gorącem jej szyję i twarz. Kiedy poczuła jego wargi na swoich, poddała
im się chętnie.
- Chcę cię - wyszeptał. - Chcę cię, teraz.
- Ale\ Worth, ktoś mo\e wejść - zaprotestowała słabo, dr\ąc pod dotknięciem jego
rąk.
- Jest dziewiąta i wszyscy ju\ poszli - mruknął, całując ją znowu. Słyszała głuchy
łomot jego serca.
- Amy, ja płonę... - wyszeptał chrapliwie. - Proszę, daj mi siebie, daj. - Niecierpliwie
błądził rękami po jej ciele, przygniatając ją swoim cię\arem, a\ opadła na oparcie sofki.
- Worth... jesteś taki ogromny - wyjąkała bez tchu, przera\ona gwałtownością jego
po\ądania.
- Nie bój się, będę uwa\ał. Nie skrzywdzę naszego dziecka.
- Och, wiem - zaśmiała się niepewnie. - Ale kochanie, ta kanapka jest strasznie krótka!
- Nazwij mnie tak jeszcze - poprosił z zachwytem i całując Amy raz po raz zaczął
powoli zdejmować z niej ubranie.
- Kochanie... - powtórzyła, nie dając się zdystansować w rozbieraniu. Zręcznie
rozpięła mu koszulę i z jawnym westchnieniem zachwytu poło\yła ręce na szerokiej, ciemno
owłosionej piersi mę\czyzny. Teraz ju\ i jej pieszczoty stawały się gwałtowne. Wreszcie
mogła dać upust tak długo tłumionemu po\ądaniu.
- Kochany, ja te\ cię chcę. Tak bardzo cię chce Worth!
- Dam ci siebie całego, dam ci teraz, ju\ - szeptał, gorączkowo szarpiąc się z klamrą u
paska. - Tyle czasu cię nie miałem, Amy! Objęła go mocno i całowała \arliwie, pozwalając
mu uło\yć się tak, by mógł wreszcie dotrzeć do zródła rozkoszy. Ich spragnione ciała
pamiętały tamtą noc. Bez najmniejszego wahania, w doskonałej harmonii zaczęli dą\yć do
upragnionego momentu spełnienia. Worth odchylił głowę do tyłu i roześmiał się na cały głos,
nareszcie szczęśliwy i wyzwolony od napięcia.
- O, tak, tak, kochana... - szeptał, czując, jak ciało Amy w ekstazie reaguje na ka\dy
jego ruch. Dziko, coraz szybciej, gwałtowniej...
- O, Bo\e, spalasz mnie...! - wykrzyknął.
Chciała powtórzyć mu to samo, ale nie zdą\yła.
To stało się nagle, zbyt nagle. Potę\niejąca fala rozkoszy porwała ją i wyrzuciła
wysoko, tam gdzie mieniły się jak w kalejdoskopie wszystkie kolory tęczy, a potem cisnęła w
dół, w odmęt palących płomieni.
Powoli, bardzo powoli wracała do rzeczywistości.
Worth le\ał obok, a bezwładne ciało zdawało się zapadać w materac. Gładziła go
czule po piersi, unoszonej cię\kim oddechem, wsłuchując się w łomot serca.
- Worth...
Ju\ uspokojony, uniósł głowę i wpatrzył się w jej niebieskie, ciągle jeszcze
nieprzytomne oczy.
- Och, Amy, wybacz, za bardzo się pospieszyłem. Wszystko przez to, \e tak długo
czekałem. Wiesz, uwielbiam to robić z tobą. - Nagle drgnął, zaniepokojony. - Czy nie
zaszkodziliśmy dziecku?
- Nie - uśmiechnęła się. Wyciągnął rękę i lekko pogładził wypukły brzuszek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anapro.xlx.pl
  • Archiwum

    Home
    E=01=Payback Affaris Rose Emilie REJS KU MIŁOŚCI
    Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 58 Pustynne namiętności
    Cobb South Sheri Wszystko przez miłość(młodzieżowa)
    1029. DUO Lindsay Yvonne Smak miłości
    1018. Maynard Janice Zapamiętaj moją miłość
    Le Vann Kate Wszystko co wiem o miłości
    D249. Johnston Joan Bez miłości
    Cartland Barbara Jej jedyna miłość
    Williams Nial Dotknięci miłością
    Cartland Barbara Pokusa miłości
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • montekonrad.xlx.pl